Blokada kopiowania!

niedziela, 2 sierpnia 2015

~30 Memory

Imagin bromance napisany na zamówienie dla - Jagoda Nie wiem, czy mogę to sklasyfikować jako typowy bromance, ale cóż. Mam nadzieję, że sie podoba :)


~•~


Niektóre chwile wylatują nam z pamięci kilka dni później, natomiast inne pamiętamy do końca życia. Zastanawiałem się często, co takiego było w tamtej chwili, że aż tak utkwiła mi w pamięci. Dustina już nie ma. Zniknął z mojego życia w dość gwałtowny i bolesny sposób. I chociaż większość wspomnień z nim, była wesoła, to jedno widziałem każdej nocy w snach.
Wspomnienie jego pogrzebu majaczyło gdzieś w tyle mojej głowy, zupełnie nieważne. Liczyło się inne. Liczył się inny pogrzeb. I chociaż od tamtego mglistego, deszczowego dnia, minęło już ponad dziesięć lat, jest najbardziej wyraźnym, jakie w ogóle mam.
Miałem kiedyś chomika, który nazywał się Chomik. Nie żył zbyt długo, ale obaj z Dustinem uwielbialiśmy się z nim bawić, albo po prostu obserwować go, gdy biegał po kołowrotku. Oczy Dustina były wtedy skupione w tym jednym miejscu, na Chomiku. A ja czasem, zamiast patrzeć razem z nim, wolałem patrzeć na niego. A gdy to zauważał, zawsze mówił to samo:
- Kendall, dlaczego mnie obserwujesz?
A potem wybuchał śmiechem. Lubiłem go obserwować, ale także lubiłem słuchać, jak się śmieje. To był dość przyjemny dźwięk. Znacznie lepszy, niż gdy śpiewał, bo tego znieść nie mogłem. Mieliśmy wtedy po pięć, może sześć lat, ale obaj lubiliśmy podśpiewywać pod nosem przeróżne piosenki, usłyszane gdzieś w radiu. A gdy nie znaliśmy tekstów, sami je sobie dorabialiśmy.
Ale tamtego dnia...

Mały, brązowy chomik z trzema białymi łatkami, leżał w małym kartonie, który wcześniej był pudełkiem od butów. Miałem je na sobie tamtego dnia, ale nie myślałem o tym. Martwiło mnie to, że Chomik leżał nieruchomo. Wiedziałem, a raczej obaj wiedzieliśmy, że już więcej nie będziemy mogli go obserwować, jak biega w kółku.
Od godziny nie padało, ale ziemia była mokra. Klęczeliśmy na niej z Dustinem. Ja z lewej, on z prawej, a pośrodku, nieco przed nami, leżało pudełko z Chomikiem.
- Jesteś gotowy? - zapytał cicho Dustin, patrząc w świeżo wykopany dół. Plastikowa łopatka leżała nieopodal, wcześniej rzucona niedbale przez chłopaka.
- Chyba tak. Myślisz, że najpierw musimy się pomodlić i dopiero go pochować, czy najpierw włożyć do dołu i wtedy się pomodlić?
- Pomodlić, tak myślę. - Wzruszył ramionami.
- Będę za nim tęsknić... - szepnąłem cicho.
- Ja też, Kendall, ja też - dodał, a po chwili obaj spojrzeliśmy na własne dłonie.
- Więc... Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum... - Rozpocząłem.
- Adveniat regnum tuum. - Dołączył do mnie Dustin. Usłyszałem jakieś odgłosy gdzieś z tyłu, ale nie bardzo mnie one interesowały. Musiałem uważać, żeby nie pomylić tekstu modlitwy.
- Fiat voluntas tua, sicut in caelo et in terra. - Mówiliśmy razem, nie myląc ani słowa. W moich oczach pojawiły się łzy, ale nie chciałem, aby wypłynęły. Spojrzałem na klęczącego obok chłopaka. Podniósł na mnie wzrok. W jego oczach także tliły się łzy.
- Co wy znowu świrujecie? - Nagle rozległ się głos Logana.
Od zawsze mnie irytował. Mieszkał obok i ciągle nas nachodził. Za każdym razem coś broił i uciekał, a mama myślała, że to ja jestem wszystkiemu winien. Zacisnąłem małe piąstki i mówiłem dalej, a Dustin razem ze mną.
- Panem nostrum quotidianum da nobis hodie. Et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus nostris. Et ne nos inducas in tentationem, sed libera nos a malo.
Po moim pliczku spłynęła jedna, samotna łza.
- Amen - powiedziałem twardo i zakryłem pudełko wieczkiem.
Nie mogłem pokazać słabości przed Loganem, nie mogłem! Drżącymi dłońmi włożyłem prowizoryczną trumienkę do wykopanego dołu, a Dustin bez słowa zaczął ją zasypywać.
Żegnaj, Chomiku...

To wspomnienie niemal we mnie żyło. Widziałem wszystko ponownie, za każdym razem, gdy tylko myślałem o przyjacielu. Przyjacielu, którego od dawna już nie mam. Nie pamiętam niczego z jego pogrzebu, jedynie to, że nie płakałem. Czułem tylko smutek, jeszcze większy niż wtedy, gdy oboje chowaliśmy Chomika.
Miałem wtedy dziesięć lat. Chociaż i tego nie pamiętam dokładnie. Właściwie posiadam małą liczbę wspomnień, a każde oprócz tego, jest mgliste. Czemu akurat to pamiętam tak dobrze? Nie wiem, ale przecież niektóre chwile wylatują nam z pamięci kilka dni później, natomiast inne pamiętamy do końca życia.
Osoba Dustina zawsze będzie gdzieś przy mnie. Wiem to. Wierzę w to. I strasznie za nim tęsknię, ale wiem, że już nigdy więcej go nie zobaczę. I modlę się, aby to jedno jedyne, moje najwspanialsze wspomnienie...
Aby przetrwało. Po prostu.
Chcę pamiętać go do końca życia, nawet jeśli miałaby to być ostatnia rzecz, jaką będę pamiętał.


~•~
Zacznę od tego, że to miało być zupełnie inaczej. Miałam zamiar odprawić Chomikowi całą mszę po łacinie, ale w efekcie zostałam jedynie przy Pater Noster. Wyjaśniając, pogrubione słowa to powszechnie znana modlitwa - Ojcze Nasz. Mam nadzieję, że ogólnie nie jest taki zły. Koniec zjebałam, wiem o tym, ale za cholerę nie chciało mi wyjść inne zakończenie. No ale cóż, mówi się trudno.
Liczę na komentarze, huh. Ogólnie witam po nie długiej przerwie i przperaszam, że ostatnio nie mogliście wejść na bloga, ale z przyczyn że ktos mi sie włamał na konto blog został usunięty. Uff ale naszczęście w porę go przywróciłam... Jak widzicie, założyłam nowe zakładki z których mam nadzieję, będziecie korzystać. Zerknijcie na zakładke “Zamówienia” gdzie możecie zamówic sobie imagin z dedykacją. Myśle, że to wszytsko z mojej strony, jeszcze raz bardzo przperaszam, zapraszam do zamówień. Do zobaczenia, xoxo

10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!



11 komentarzy:

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.