Blokada kopiowania!

czwartek, 20 sierpnia 2015

~38 Marzenie

- Dustin! Spóźnimy się! – krzyknęłam do przyjaciela, który jak zwykle nie był przygotowany na czas.
- No już, już! – odpowiedział z piętra swojego domu.
- No mam nadzieję, że już. – powiedziałam cicho pod nosem i zauważyłam jak zbiega ze schodów zakładając koszulkę. – Gotowy?
- Gotowy.
- Ty prowadzisz czy ja?
- Ty, i tak się spóźnimy.
- Ha, ha. – zaśmiał się sarkastycznie na co ja sama się zaśmiałam.
- Dobra, serio. Chodź, bo chłopcy będą źli. – uśmiechnęłam się i szybko poszliśmy do samochodu.
- Coś cię dręczy. – oznajmił Dustin przerywając przy tym ciszę.
- Słucham? – spytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Przecież widzę.
- Wszystko w porządku.
- W porządku może i jest, ale na pewno coś nie daje ci spokoju.
- Jak zaczynało się Had To Be Panama? – spytałam próbując zmienić temat
- Alex…
- Ugh… Nie odpuścisz?
- Za nic. – oznajmił zadowolony Belt wiedząc, że znów mu się udało.
- Bo się troooszkę zakochałam. W K… Kendallu. – wyznałam, a chłopak się tylko zaśmiał na co ja przewróciłam oczami.
- Przecież wy… Wy się nienawidzicie.
- Proszę… Błagam nie mów mu nic. Serio, proszę. – popatrzyłam błagalnym wzrokiem.
- Pewnie. – popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
- Ale…
- Tak wiem. Ja dla niego jestem „brzydulą”… On myśli, że go nienawidzę, a go kocham. – spojrzałam na moje kolorowe Air Maxy. Reszta drogi minęła w zupełnej ciszy. Jedynie Dustin co chwila spoglądał na mnie i się lekko uśmiechał. Kiedy podjechaliśmy tuż pod garaż Johna usłyszałam już dźwięk gitary najprawdopodobniej Kendalla, bo on uwielbiał grać takie długie dźwięki.
- Nasza brzydula się spóźniła! – usłyszałam ukochany przeze mnie głos, który mnie nienawidził. Po czym przewróciłam tylko oczami i złapałam za moją gitarę i zaczęliśmy grać „That's What Makes You Mine” i już po pierwszej zwrotce zapomniałam kompletnie akordów.
- Nasza brzydulka się troszeczkę zgubiła… - powiedział Kendall z sarkastycznym współczuciem. – A teraz się ogarnij, bo mi się spieszy do dziewczyny! Idiotko. – to ostatnie słowo powiedział cicho, ale na tyle głośno, że je usłyszałam.
- Kendall, jesteś dupkiem. – oznajmił mu Dustin, bo wiedział, że zaraz wybuchnę płaczem.
- Tak, przesadziłeś. – tym razem usłyszałam głos Johna.
- Mhmm… - zgodził się Austin.
Odwróciłam się i zobaczyłam jego cholernie cudowne oczy i twarz. Był taki perfekcyjny.
- Nienawidzę Cię. – powiedziałam i szybko wybiegłam, a po moich policzkach zaczęły staczać się strasznie szybko łzy. Biegłam w moje ulubione miejsce. Wiedziałam o nim tylko ja i Austin. Z Johnem i Dustinem byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale to z Austinem dogadywałam się najlepiej. Tym miejscem była duża górka na którą wchodziło się po starych kamiennych schodach. Na samej górze był widok na (jak to z Mahone zawsze sądziliśmy) cały świat i udawaliśmy, że jesteśmy rodzeństwem. Wchodziliśmy tam zawsze kiedy było coś nie tak. Siedziałam na kamieniach sama, a po 15 minutach miałam już towarzysza.
- Dlaczego on mnie tak bardzo nienawidzi? – spytałam cicho przez wciąż spływające po moich bladych polikach łzy.
- Nie wiem, ale nie płacz kochanie. – przytulił mnie Austin. – Idź stąd! – krzyknął do kogoś odwracając się. Chyba każdy na moim miejscu też zwróciłby wzrok na osobę, która stoi tuż za nią.
- Cholera Austin zostaw nas na chwilę. – poprosił Kendall. Przyjaciel zszedł na sam dół, a ja zostałam z nim.
- Alex… Ja… - zaczął i złapał mnie za rękę, a ja głupia poczułam rój motyli jak rozwalają mój brzuch.
- Nie dotykaj mnie! Idź do tej swojej Dan! Najpierw jestem dla ciebie idiotką, a teraz mnie przepraszasz?! Naprawdę zachowujesz się jak skończony dupek! – wykrzyczałam mu i jak najszybciej zbiegłam do Austina. - Nienawidzę wszystkiego! – krzyknęłam i przytuliłam się mocno do przyjaciela.


/Z perspektywy Kendalla/

Cholera, rzeczywiście jestem dupkiem. Siedziałem zapłakany nie wiedziałem co ze sobą zrobić, jak mam ją przeprosić? Ona nie chce mnie znać.
-Wiem co możesz zrobić. – usłyszałem głoś Austina, który właśnie siadał obok mnie.
- Ja… myślałem, że ty…
- Tak, jestem na ciebie mega wkurzony, ale nie chcę żeby cierpiała. John i Dustin zaprowadzili mnie do domu, a teraz słuchaj, bo ją to naprawdę boli. Alex ma kilka marzeń, które serio da się spełnić, a które możesz wykorzystać do przeprosin. To tak… Zawsze chciała się poczuć jak prawdziwa księżniczka – cudowna sukienka, makijaż i te sprawy. Chciała żeby ktoś napisał dla niej piosenkę, żeby przeżyć pocałunek w deszczu i jechać ze swoim ukochanym na motorze tak żeby mogła się to niego mocno przytulić. Chciała pojechać do najwyższego budynku w Los Angeles i z jego dachu oglądać gwiazdy i różne budynki mocno oświetlone.
- Nie wkręcasz mnie?
- Stary, mówię całkiem serio.
- W takim razie… Dziękuje Austin... Ale… Chwila nie mogę spełnić tego, żeby pojechała na motorze ze swoim ukochanym… Nie wiem kim on jest, a mi na pewno nie powie.
- Kendall, idioto… TY. – poklepał mnie po ramieniu i zszedł na dół. W mojej głowie było miliard różnych myśli – dlaczego jej nie powiedziałem, że też ją kocham? Dlaczego tak się zachowywałem? Dlaczego jestem takim idiotą?



/Z perspektywy Alex/
Minął tydzień, a Austin, John i Dustin przychodzili do mnie codziennie i zachowywali się tajemniczo.
- Robisz coś w przyszłą sobotę? – spytał Dustin
- Równo za tydzień. – dodał John
- Ymmm… nie, jestem w domu przez cały dzień. Miałam iść z Caroline na zakupy, ale wyjeżdża z rodzicami, a o co chodzi?
- W takim razie będziemy po ciebie o 14. – uśmiechnął się Austin i wyszli. To było dość dziwne.
W sobotę na szczęście na 13 byłam już gotowa. Nie stroiłam się jakoś specjalnie, bo nie wiedziałam o co chodzi. Już ok. 13:15 ktoś zadzwonił do drzwi. Przeczuwałam, że do chłopcy, więc otworzyłam szeroko drzwi. – Gotowa? – powitał mnie Dustin.
- Jasne!
Jechaliśmy góra 10 minut i chłopcy zakryli mi oczy opaską. Wprowadzili mnie do jakiegoś budynku i zdjęli opaskę.
- Chodź. – uśmiechnęła się jakaś dziewczyna z lekko różowymi włosami. - Jestem Louise. Dzisiaj będziesz księżniczką, Alexandra.
Po jakiej półtorej godziny byłam gotowa. Miałam cudowny lekki makijaż, włosy upięte w koka, a na sobie miałam lekko różową sukienkę przed kolano. Miała dziwny, dość sztywny materiał, ale czułam się w niej dobrze. Pojechaliśmy w następne miejsce weszliśmy do jakiejś dużej sali w której było mnóstwo ludzi. Rozejrzałam się dookoła, było cudownie. Nad sceną był duży napis „Przepraszam, kocham cię.”. Myślałam, że to przyjęcie dla jakiejś naszej koleżanki. Usłyszałam pierwsze dźwięki jakiejś piosenki. Na scenie siedział Kendall z gitarą.
"Everything has changed since I kissed you
I never thought the love could be this true
When I thought that feeling couldn't last
When you kissed me back
Cause everything has changed since I kissed you."
– tak brzmiały słowa tej piosenki. To było cudowne, że napisał dla kogoś piosenkę. Zazdrościłam jej cholernie, piosenka od Kendalla. Schmidt zszedł z tej sceny i gdzieś wyszedł, ja wybiegłam. Nie mogłam się pozbierać. Jeszcze zaczęło padać. Ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Od razu poznałam te cudowne oczy.
- Kendall… - wybełkotałam, a jego twarz zbliżyła się szybko do mojej, a usta złączyły się w cudownym pocałunku w… deszczu. Zaprowadził mnie na parking i pokazał miejsce na czarnym motorze gdzie mam usiąść i podał mi kask. Pierwszy raz miałam możlwość pojechania motorem, więc bardzo mocno przytuliłam się do Kendalla.
- Ymmm… kochanie, ograniczasz mi troszeczkę ruchy, wiesz? Przytul mnie pod kurtką – powiedział i słodko się zaśmiał.
- A, tak, przepraszam. – odpowiedziałam i wsunęłam ręce pod jego skórzaną kurtkę. - Zaraz, co?! Powiedziałeś do mnie.... "Kochanie" - na co zaśmiał się tylko słodko. Jechaliśmy szybko, więc po ok. pół godzinnej jeździe dotarliśmy na miejsce.
- Zdejmij kask. – mówił co mam robić zadowolony Kendall, a ja mimo tego, że byłam dla niego idiotką robiłam to co kazał. Założył mi tą samą opaskę którą miałam na sobie przed wejściem do salonu kosmetycznego. – A teraz mi zaufaj.
Prowadził mnie trzymając za rękę i w końcu poczułam, że jedziemy windą. Kiedy wjechaliśmy i wyszliśmy z windy wszędzie było ciemno.
- Cholera… - szepnęłam
- Co się stało?
- Bo chodzi o to, że…
- Boisz się ciemności???
- Mhmmm… - jęknęłam zawstydzona.
- Ze mną nie masz czego się bać. - szepnął i przytulił mnie mocno. Był ode mnie wyższy tyle, że przytulając czułam jego serce. To było słodkie, a ja miałam nadzieję, że to nie kolejny głupi sen o Schmidtcie. Poszliśmy dalej. Ciągle szliśmy za rękę, ale po moim wyznaniu czułam, że idzie bliżej mnie. W końcu doszliśmy do jakichś schodów.
-Ja mam iść pierwszy czy ty chcesz? – spytał tak jakby się martwił, że będę się bała
- Jeśli nie sprawi ci to problemu to ja pójdę przodem.
- Oczywiście, proszę – pani przodem. - Weszliśmy na dach. Było widać z niego wszystko. – Pozwól, że pokażę ci gdzie spędzisz dzisiejszy wieczór. – powiedział na co uśmiechnęłam się i poszłam za nim. Na grubej betonowej krawędzi był rozłożony duży koc. Koc choć był naprawdę duży nie był większy od krawędzi, więc nie miałam żadnych „Czarnych” myśli.
- Alex?
- Tak?
- Nie wyśmiejesz mnie?
- Ymm… nie, a dlaczego miałabym to zrobić? 
- Bo… Moja brzydulo, kocham cię.
- Ja ciebie też mój idioto.
- Przepraszam za wszystko, za wszystko co zrobiłem źle i za wszystkie nasza kłótnie. Przepraszam, że nie powiedziałem ci wcześniej, że cię kocham i, że dla ciebie zerwałem z Danielle. Przepraszam za wszystkie łzy, które przeze mnie widniały na twojej twarzy, ja… ja zrozumiem jak mi nie wybaczysz, ale naprawdę chcę żebyś wiedziała, że żałuję i, że bardzo cię kocham Alexandro. – powiedział i rozkleił się w moich ramionach.
- Kocham cię od 2 klasy podstawówki, a ty właśnie spełniłeś właściwie wszystkie moje marzenia i nie wiem jak mogłabym ci nie wybaczyć.
___________________
10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!!

11 komentarzy:

  1. Prześliczny imagin <3 czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. JA CIĘ KOCHAM! ♥♥♥♥♥ To zdecydowanie mój ulubiony imagin twojego autorstwa! ♥♥♥♥♥ Mówił Ci ktoś kiedyś, że jesteś zajebista?! Pozwól, że to powtórzę <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. aww.. <3. Genialna historia, naprawdę świetna. Brzydkie kaczątko i Pan Przystojniak! Świetny imagin. Uwielbiam Twoje historie. Czekam, czekam! :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Prześliczny imagin! Boski! Miłość ale najpierw przez nienawiści. Cudna historia. Chyba będzie to mój ulubiony imagin. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny imagin zresztą jak wszystkie inne czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. U alla Ładniutki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny! Czekamy na więcej takich dzieł sztuki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooooo,jak słodko;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny pomysł z tymi życzeniami, ale wszystko mogło być dokładniej opisane.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny! Kochana twój talent mnie przeraża. Pragnę życzyć Ci weny na dalsze imaginy, które zapewne będą równie wspaniałe jak i ten! ♥♥ Czytam wszystkie twoje blogi i śmiało mogę powiedzieć, że jesteś prawdziwą Schminderką ,3 Kochasz swojego idola! Jesteś wspaniała! ZAJEFAJNA! ♥♥ Ten komentarz jest prosto od serduszka. Obserwuje Cię na asku. Tam także dajesz czadu! KOFFAM
    #ksp

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.