Wgapiałam się w do połowy pełną szklankę wody i starałam się nie słuchać opowieści z naszej ostatniej nocy, którą Kendall postanowił się podzielić ze wszystkimi.
Czasy, gdy robiłam się czerwona ze wstydu, minęły już dawno temu. Blondyn wykorzystywał każdą możliwą okazję, aby się pochwalić swoimi nocnymi podbojami, ze mną w roli głównej. Gdyby mi ktoś 4 miesiące temu powiedział, że będę dziewczyną Kendalla Schmidta, wyśmiała bym go. Teraz natomiast, nie potrafię bez niego żyć.
Przywykłam też, do morderczych spojrzeń dziewczyn, z jego otoczenia. Zwykle wybierał na zmianę jedną z nich, teraz noce spędzał ze mną. Mną, grzeczną i potulną dziewczyną, wzorową uczennicą, zawsze nienagannie ubraną, która dzięki niemu, zmieniła się.
Włosy, które zawsze zaplatałam w długi warkocz, ścięłam do ramion, wycieniowałam i teraz noszę rozpuszczone. Mundurek, który zawsze był zapięty na ostatni guzik, teraz noszę zupełnie inaczej. Trzy guziki koszuli są rozpięte i ukazują dekolt, a spódniczka jest o wiele krótsza niż powinna. Od niedawna, tusz do rzęs i błyszczyk, to dwie nierozłączne rzeczy, które zawsze mam ze sobą. Balerinki zamieniłam na wysokie obcasy i szpilki, a zwykłe jeansy na obcisłe legginsy. I to wszystko właśnie dla niego. Chłopaka, którego jeszcze jakiś czas temu, w ogóle nie chciałam znać.
- Martha, kotku, idę potańczyć – oznajmił Kendall i wstał od stolika, przy którym siedzieliśmy.
Mruknęłam coś w odpowiedzi i patrzyłam jak cała reszta jego „ekipy” sunie się za nim. Trzymali się go, jak rzep psiego ogona. Zanim zniknęli w tłumie ciał, oświetlanych kolorowymi lampami, Camelia, wysoka blondynka i straszna zazdrośnica, rzuciła mi złośliwe spojrzenie. Westchnęłam cicho, ponownie zawieszając spojrzenie na przezroczystej szklance.
Poczułam jak kanapa obok mnie, ugina się pod czyimś ciężarem. Miałam nadzieję, że to Kendall po mnie wrócił, aby zabrać mnie do tańca. Jednak, gdy się obróciłam, ujrzałam uśmiechniętego bruneta.
- Cześć, jestem Dustin. Zatańczysz? - Wyciągnął zachęcająco dłoń.
Zawahałam się i spojrzałam w tłum, ponad jego ramieniem. Kendall właśnie całował i obmacywał jakąś nieznaną dziewczynę. Niewiele myślą, podałam chłopakowi dłoń i pozwoliłam mu prowadzić na parkiet. Miał miękkie i przyjemne dłonie, a uścisk delikatny, tak bardzo różny od Kendalla, który trzymał mnie, jakbym miała zamiar mu zaraz uciec.
- Więc, jak masz na imię? - Zapytał, obejmując mnie i poruszając nami w rytm muzyki.
- Martha.
- Miło mi. - Uśmiechnął się. Niebieskie, czerwone, zielone i żółte światła migały po jego twarzy.
Był nieco wyższy ode mnie, nawet jeśli miałam szpilki. Zsunął dłonie na moje biodra, lecz nie oponowałam. Po 4 miesiącach bycia tylko na zawołanie Schmidta, była to miła odmiana. Blondyn nie pytał, czy z nim zatańczę, tylko rozkazywał. Nie był delikatny, tylko zaborczy. Dla niego, obmacywanie było na porządku dziennym. Mimo to, był moim chłopakiem i musiałam się pogodzić z tym, że czasem robił to z innymi dziewczynami. Może nawet nie czasem, tylko często.
- Jesteś tu sama? - Dustin zapytał wprost do mojego ucha, lekko muskając je ustami.
- Nie, z chłopakiem, który kawałek dalej liże się z inną – odparłam i lekko wzruszyłam ramionami.
- To może pora zmienić chłopaka?
- Może.. A może nie.
Piosenka zmieniła się na nieco szybszą. Wszyscy ludzie na około oszaleli. Był to hit ostatnich kilku dni, przy którym się skakało, obściskiwało i ocierało o inne ciała. W życiu bym nie pomyślała, że będę do tego tańczyć, a co mówiąc, bywać w takich klubach w każdy weekend. Jednak Kendallowi nie da się odmówić.
Dłonie bruneta błądziły po moim ciele. Poruszałam się w rytm muzyki, coraz szybciej, zatracając się w tym zajęciu. I rozkoszując się dotykiem tak innym, niż ten, który czułam na sobie dzień w dzień, przez 16 tygodni z Schmidtem. Wiedziałam, że potem wrócę do tego życia sprzed kilkunastu minut, gdzie Kendall będzie mnie ignorował, a potem nadrabiał brak uwagi nocą. Jednak nie przeszkadzało mi to, dopóki nie przekraczał granicy. Lecz teraz, chciałam żyć.
Obróciłam się twarzą do Dustina i wpiłam w jego usta. Były ciepłe i miękkie. Najwyraźniej jadł wcześniej cukierka pomarańczowego, bo tak właśnie smakował. Czułam jego uśmiech, gdy całował mnie z namiętnością, zupełnie jakby naprawdę mu na mnie zależało.
Nagle poczułam ból. Ktoś odciągnął mnie od bruneta, ciągnąc za włosy. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Ledwo zobaczyłam zdenerwowaną twarz Kendalla. Malowała się na niej dzika furia. Dustin, wyczuwając, że lepiej mu nie podpadać, zniknął w tłumie, zostawiając mnie sam na sam z moim nieobliczalnym chłopakiem.
Wciąż ciągnąc mnie za włosy, skierował się w stronę toalet i wejścia na piętro, gdzie znajdowały się pokoje. Próbowałam być silna, lecz łzy spływały mi po policzkach. Ból był niewyobrażalny. Pierwszy raz mnie tak potraktował. W dodatku narzucił szybkie tempo, a tłumy ludzi nie ułatwiały nam przejścia. Złapałam go za nadgarstek, aby lekko poluźnić jego chwyt, lecz zmroził mnie wzrokiem i jeszcze bardziej zacisnął pięść na kosmykach moich włosów. Taniec z Dustinem jednak nie był dobrym pomysłem.
Gdy doszliśmy do schodów, puścił mnie i popchnął mocno, przez co wpadłam na barierkę. Szarpnął mnie za bluzkę, rozkazując iść na górę. Nie chcąc go bardziej rozzłościć, zrobiłam to co kazał. Trzy drinki, które wcześniej wypiłam, dały o sobie znać. Nogi w szpilkach zaczęły mi się plątać, a Kendall dodatkowo wciąż mnie popychał. Starłam łzy z policzków, lecz była to syzyfowa praca. Wciąż ich przybywało. Nie cierpiałam, gdy Kendall był zły. Wyżywał się wtedy właśnie na mnie.
- Właź! - Wskazał drzwi na końcu korytarza.
Posłusznie ruszyłam w ich stronę. Moje nogi się chwiały, lecz mimo to, strach przed blondynem był większy i pchał mnie prosto. Był to najbardziej oddalony pokój w tym lokalu. Jeśli wcześniej bałam się Kendalla, teraz byłam przerażona do szpiku kości. Mógł mi zrobić tam dosłownie wszystko i nikt by nie zauważył. Na dole grała głośna muzyka i ludzie się przekrzykiwali, nie usłyszeliby cichego krzyku dziewczyny. To było fizycznie niemożliwe. Gdy ta myśl do mnie dotarła, zatrzymałam się gwałtownie.
- Kendall...
Chłopak minął mnie i otworzył drzwi, gestem karząc mi wejść. Pokręciłam przecząco głową. Zacisnął dłonie w pięści. Widziałam, jak z trudem się opanowuje. Nie chciał mnie karać tu, na korytarzu, przy ludziach wchodzących i wychodzących z pokojów. Cofnęłam się krok do tyłu, wciąż kręcąc głową. Jego oczy pociemniały. Nim się obejrzałam, trzymał mnie mocno za nadgarstek i ciągnął w kierunku drzwi. Poddałam się. Z jego siłą nie wygram.
Dosłownie wrzucił mnie do środka i zamknął za nami drzwi, przekręcając klucz w drzwiach i chowając go do kieszeni. Przełknęłam ślinę. Nie zapowiadało się dobrze. Wręcz przeciwnie. Zdjęłam z nóg szpilki, czując, że dłużej w nich nie wytrzymam. Były wygodne, lecz przy Schmidtcie wolałam mieć jak największą władzę w nogach, a buty tylko mnie ograniczały.
- Co to było? - Zapytał.
- Ale co? - Postanowiłam grać twardą. Nie chciałam, aby poznał, jak bardzo się go teraz bałam.
- To na dole. Kto to, do cholery był?! - Patrzył na mnie krzywo. - Odpowiedz!
Gdy nie usłyszał tego, co chciał, uderzył mnie w lewy policzek i przycisnął mocno do ściany, znów łapiąc na włosy i ciągnąc je. Z moich oczu momentalnie wypłynęły łzy. Kolejne tej nocy.
- Jesteś moja. Moja i nikogo innego, rozumiano?! - Ścisnął mocniej moje włosy.
- Kendall, to boli... - Wydusiłam z siebie.
Odsunął się ode mnie gwałtownie, cofając trzy kroki. Spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Punkt dla pana, panie Schmidt. Tę samą dłoń, którą ciągnął moje włosy, włożył w swoje i przeczesał je palcami. Westchnął głośno i wziął kilka głębokich wdechów. Ja również powoli zaczęłam się uspokajać. Mimo to, wciąż byłam ostrożna. Kto wie, może za chwile miał znów wybuchnąć. W końcu to Kendall Wulkan Schmidt.
- Przepraszam... - Podniosłam gwałtownie głowę, słysząc jego słowa i nie dowierzając. - Przepraszam.. Cholera, Martha, przepraszam.
Podszedł do mnie ostrożnie i położył dłoń na moim policzku. Tym, w który wcześniej mnie uderzył. Pogładził go lekko. Wciąż nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. On, przeprasza mnie? To chyba sen. Jeszcze nigdy nie słyszałam tego słowa, wychodzącego z jego ust.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Wiem, zachowałem się głupio, zarówno tam z dziewczynami, jak i tutaj. - Mówił, a ja szczypałam się dłonią w udo. Jednak to nie był sen.
- Ja... - Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nawet nie wiesz co się ze mną dzieje, jak widzę cię z kimś innym. A widok jego rąk na twoim ciele... Aż mnie w środku roznosiło. Przepraszam. Cholera, ciągle to mówię, ale naprawdę jest mi przykro. Wybaczysz mi, kotku?
Spojrzałam na niego oczami pełnymi łez i twierdząco kiwnęłam głową, uśmiechając się lekko. Czułam, że dziś nastąpił przełom. Że teraz nasze wspólne życie, będzie wyglądało inaczej i może nawet moje zdanie czy opinia, będą bardziej wartościowe.
Zbliżył swoje usta do moich i lekko mnie pocałował. Nie brutalnie, lecz delikatnie i z uczuciem. Tak zupełnie inaczej.
Dla takich chwil, warto było przeżywać te bolesne...
___
Mała drama i brutalny Kendall ;) Podobało się?
10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!!
Cudowny imagin! Z niecierpliwością czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńCudo! Czekam na nn
OdpowiedzUsuńSuper! Hah brutal Schmidt
OdpowiedzUsuńNo ale każdy zasługuje na 2,szansę
Super! Kendall brutal.Czekam na nn
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam nn :)))
OdpowiedzUsuńO kurde :D Przeszłaś samą siebie, ten koniec był super :D
OdpowiedzUsuńMmm, niezłe ;d
OdpowiedzUsuńCzekam ;*
Podoba mi się!! Czekam na nexta ;-D
OdpowiedzUsuńJezu!!! Uwielbiam! Koffam to.. Uwielbiam Kendall'a w roli niegrzecznego chłopca. Ale ubóstwiam gdy jest słodki i czuły. ♥♥ Martha pocałowała Dustina.. Fuuuu!!!!@#$^< Koffam i czekam na nn^^
OdpowiedzUsuń//Tami G.
Kocham ten imagin!! ♥
OdpowiedzUsuńBoski *,*
OdpowiedzUsuńuu.. Ciemna i jasna strona Kendalla. Nie podobny do takiej roli, ale to było bardzo fajne. Świetne!
OdpowiedzUsuń<3 .