Blokada kopiowania!

wtorek, 25 sierpnia 2015

~41 He's Ringing A Bell

Imagin dedykowany dla - Tami G. Mam nadzieję, że się podoba ;3


ring a bell – (ang.) brzmieć znajomo


Pamięć ludzka jest rzeczą delikatną, ulotną. Łatwo ją zmodyfikować – chociażby odtwarzając jedno wydarzenie w myślach po kilkanaście razy. Za każdym zastanawiamy się nad innym szczegółem, zwracamy uwagę na coś innego, aż w końcu zmieniamy wspomnienie, modyfikujemy je i koniec końców nie wiemy, czy przypadkiem nie zmyśliliśmy połowy, czy nie zadziałała nasza wyobraźnia. Niektóre wydarzenia zapisują się w naszej pamięci trwalej i mocniej niż inne. Jedne są zaledwie źdźbłem trawy na wielkiej łące, inne wielkim dębem stojącym pośrodku tej właśnie łąki. Każdy człowiek ma wspomnienia, czy to dobre, czy złe. Przyjemne, czy niekoniecznie. Wyraźnie zapisane w pamięci, czy zaledwie muśnięte.

A co, jeśli ktoś nie ma wspomnień?

Gdy obudziłam się pewnego dnia, twarz kobiety pochylającej się nade mną była znajoma, ale jednocześnie zupełnie mi nieznana. Znajdowałam się w pastelowo-zielonym pomieszczeniu, wśród białej pościeli, a moje długie, ciemno-brązowe włosy leżały w nieładzie na poduszce. W powietrzu unosił się specyficzny, szpitalny zapach.
– Kim pani jest? – wydusiłam, słabym i drżącym głosem, a w ciepłych, piwnych oczach kobiety zalśniły łzy. – Czemu pani płacze?
– Nie płaczę, Aurelia. Po prostu... dobrze, że się obudziłaś.
Wiedziałam, że kłamała. Czułam to. I chociaż wtedy wydało mi się to dziwne, było mi smutno z jej powodu. Wydawała mi się znajoma. Podświadomość mówiła mi, że te piwne oczy towarzyszyły mi nie raz na ścieżce życia, ale... nie pamiętałam.
Jak się okazało, kobieta była moją matką. Uwierzyłam jej niemal od razu. Czułam, że mówi prawdę. Pierwszy raz zwróciłam się do niej „mamo” dopiero po kilku dniach, podczas których spędzałyśmy razem czas w szpitalu. Płakała wtedy ze szczęścia. Lekarze trzymali mnie na badaniach, a psycholog przychodziła do mnie dwa razy dziennie, sprawdzając moją wiedzę. Gdy wyszłam ze szpitala, było kilka tygodni później, a ja powoli odzyskiwałam wspomnienia. Pamiętałam mamę i wiele naszych wspólnych wycieczek. Podróż z San Diego do Los Angeles spędziłyśmy na rozmowie – opowiadałam jej o wspomnieniach, jakie do mnie wróciły, a ona potwierdzała każde, dopowiadając samemu zapamiętane fakty i szczegóły, dzięki którym moje wspomnienia były pełniejsze.
Pierwszy dzień w domu – w którym spędziłam całe siedemnaście lat mojego życia – był dla mnie wyjątkowo silnym przeżyciem. O ile przywracanie pamięci w szpitalu było procesem wolnym, o tyle samo przejście przez furtkę sprawiło, że zalała mnie fala wspomnień, która osłabiła mnie na tyle, że musiałam usiąść na trawie. Byłam tym przytłoczona. Ale z każdym dniem odzyskiwałam coraz więcej wspomnień. Jedyne co martwiło mnie i mamę to fakt, że wszystkie te rzeczy wydarzyły się gdy miałam mniej niż dwanaście lat. Z późniejszego okresu pamiętałam bardzo mało.

__________

– Kochanie? – Mama pojawiła się w drzwiach do mojego pokoju.
– Tak?
– Wiesz, że dzisiaj wracam do pracy, prawda?
– Tak, pamiętam. – Wywróciłam oczami nieco zirytowana. – Mówiłaś mi to tydzień temu, a nie siedem lat temu.
– Nie kpij z własnej sytuacji – powiedziała mama zdenerwowanym głosem. – To wcale nie jest śmieszne i nie powinnaś nawet sugerować czegoś takiego.
– Boże, przecież nie o to mi chodziło! – irytowałam się. – Idź już do tej pracy.
Nie dbałam o to, że byłam niemiła. Moja sytuacja usprawiedliwiała zdenerwowanie. Wróciłam do przeglądania albumu ze zdjęciami, który leżał na moich kolanach. To stało się moją codzienną rutyną – chciałam odzyskać jak najwięcej wspomnień. Wiedziałam, że prędzej czy później to się stanie – lekarze twierdzili, że to normalne przy amnezji – ale wolałam, aby jednak wcześniej.
– Dlaczego nie mam taty? – zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
– Twój tata był niekompetentnym dupkiem – powiedziała, ale przez jej oczy przemknęło coś na kształt bólu. Pożałowałam tego pytania. Już miałam przeprosić, gdy mama usiadła obok mnie, uprzednio zerkając na zegarek na jej lewym nadgarstku. – Mam jeszcze chwilę, mogę ci opowiedzieć...
– Nie, mamo, nie musisz. – Uspokoiłam ją. – Idź, ja też chyba wyjdę z domu. Pójdę na spacer czy coś. – Wzruszyłam ramionami.
– Tylko uważaj na siebie. – Posłała mi uśmiech i wyszła.

__________

Idąc ulicą, wspominałam jak kiedyś upadłam na rowerze i zdarłam sobie kolano, albo jak zawsze uwielbiałam lody z pobliskiej budki. Z uśmiechem na ustach zsunęłam okulary przeciwsłoneczne z czubka głowy na nos. Chciałam mieć już wszystko za sobą, aby to już się skończyło.
Zapatrzyłam się w znajomą witrynę sklepową – wróciło wspomnienie, że to mała księgarnia, w której kiedyś spędzałam wiele czasu. Szłam powoli, nie spiesząc się – w przeciwieństwie do kogoś innego.
Najpierw poczułam uderzenie, potem usłyszałam jak ktoś ze świstem wciąga powietrze, następnie czyjaś dłoń zacisnęła się na moim łokciu, gdy odbiłam się od tej osoby i o mało co nie upadłam na ziemię. Spojrzałam do góry i napotkałam bardzo ciemne, zielone tęczówki.
– Oh, przepraszam – jęknęłam i cofnęłam się o krok.
Chłopak puścił moją rękę zakłopotany.
– Nic się nie stało. To ja przepraszam, nie patrzyłem na drogę.
Podrapał się po karku, wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku, a ja miałam wrażenie, że skądś go znam. W dodatku brzmiał znajomo. Blond włosy lekko opadały na czoło, ciemna, oliwkowa karnacja lśniła w słońcu, a na pełnych ustach błąkał się leciutki uśmiech. Jedynie oczy miał smutne. Piękne, ale smutne.
– Ale ja również nie patrzyłam – oznajmiłam. – No wiesz, zamyśliłam się nieco.
Chłopak wyglądał tak, jakby chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił. W końcu jednak wyciągnął w moją stronę dłoń.
– Kendall.
– Aurelia. – Uścisnęłam jego rękę. Była ciepła, nieco szorstka ale miękka i przyjemna w dotyku.


_________

Następnym razem spotkałam go w sklepie, niecałe dwa dni później. Znów nieco zawstydził się, że ponownie na siebie wpadliśmy – ja wychodziłam, on wchodził do środka. Od jego intensywnego spojrzenia zapiekły mnie policzki – według mamy zawsze miałam tendencję do szybkiego rumienienia się. A on właśnie wtedy uśmiechnął się z rozczuleniem. Pomyślałam, że może znaliśmy się wcześniej, jednak nic nie mówiłam. Wróciłam do domu.
Później jednak nabrałam ochoty na mały spacer. Zaplotłam włosy w luźnego warkocza, który sięgał mi do łopatek, założyłam słuchawki i przy dźwiękach ulubionej muzyki ruszyłam do parku. Po drodze mijałam mały plac zabaw, który posiadał jedynie dwie huśtawki zawieszone na metalowej konstrukcji i ławkę. Plac stał kawałek od ulicy, nieco w cieniu, więc postanowiłam tam podejść i chwilę odpocząć. Zajęłam miejsce na jednej z huśtawek i oparłam głowę o łańcuch. Muzyka rozbrzmiewająca w moich uszach sprawiła, że nie usłyszałam zbliżających się kroków. Czyjeś ręce, jakie znalazły się na mojej talii, sprawiły, że podskoczyłam przerażona w miejscu. Usłyszałam za sobą znajomy śmiech, więc pociągnęłam za kabelki i słuchawki wypadły mi z uszu. Odwróciłam się lekko i zobaczyłam za sobą uśmiechniętą twarz Kendalla.
– Oh, to ty – mruknęłam na pozór obojętnie, chociaż moje serce wywinęło koziołka. – Przestraszyłeś mnie.
– Przepraszam – powiedział bez ani krzty skruchy, ale jego oczy zaszły dziwną mgłą, a on się zasmucił. Jednak tylko na kilka sekund. – Dobra, wcale nie przepraszam – zaśmiał się.
– To już nasze trzecie spotkanie w ciągu... dwóch dni. – Uśmiechnęłam się do niego, gdy siadał na huśtawce obok.
Wyglądał tak, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Po chwili jednak znów otworzył usta i powiedział cicho:
– Nie pamiętasz mnie, prawda?
Unikał mojego wzroku. Teraz wyjaśniło się poniekąd to wrażenie, że brzmiał znajomo. Wciąż jednak nie miałam wszystkich wspomnień. Nie wiedziałam, skąd się znaliśmy i ile, ani tym bardziej jakie relacje nas łączyły. Chociaż patrząc na niego, nie miałam nic przeciwko, aby łączyło nas coś więcej. Był przystojny.
– Przykro mi, nie pamiętam – odpowiedziałam równie cicho.
– To nic. Pohuśtam cię, co?
Podniósł się ochoczo z siodełka i w mgnieniu oka stał już za mną, lekko popychając moją huśtawkę i wprawiając ją w ruch. Z każdym pchnięciem huśtałam się wyżej i wyżej, a ciszę przerywały moje i jego wybuchy śmiechu. Mój luźny warkocz zupełnie się roztrzepał. Włosy wyszły ze splotu i okalały moją twarz, a ja miałam wrażenie, że taka sytuacja już kiedyś miała miejsce.
– Skąd się znamy? To znaczy... Ja straciłam pamięć i... – zaczęłam i nie potrafiłam dobrać odpowiednich słów.
– Ze szkoły – powiedział po prostu.
– Jesteśmy w jednej klasie?
– Nie – pokręcił głową ze śmiechem. – Ja już skończyłem szkołę, a tobie został jeszcze rok.
– Więc jesteś starszy?
Kiwnął głową z uśmiechem.
– O rok. Chciałabyś wiedzieć coś jeszcze? Może przejdziemy się gdzieś?
Zgodziłam się od razu. Po drodze opowiadał mi różne historie i czułam się dziwnie, bo ich nie pamiętałam i co gorsza, wspomnienia nie wracały. Do tej pory zawsze było tak, że zobaczyłam jakąś osobę lub rzecz, a wspomnienia wracały. Wystarczyło, że ktoś zaczął coś opowiadać, a wszystko do mnie wracało. A wtedy nie. Kendall mówił z przejęciem i momentami z rozczuleniem, a ja nie pamiętałam. Chciałam mu wierzyć, w końcu brzmiał znajomo, ale nie mogłam. To wszystko wydawało mi się dziwnie podejrzane.
Na dodatek gdy odprowadził mnie do domu, mama zdążyła już wrócić  i na jego widok spięła się. O nic nie dopytywałam, ani ją, ani jego. Pożegnał się szybko, a mama do końca dnia zaszyła się w swojej sypialni, gdzie na laptopie wykonywała kolejny projekt. Wydawało mi się również, że głośno z kimś rozmawiała przez telefon i krzyczała: zostaw ją w spokoju, nie jest dla ciebie, dużo przeszła. To wzbudziło moje podejrzenia.


_________

Następnego dnia też spotkałam Kendalla. Ucieszył się na mój widok, ale też lekko speszył. Mimo to wybraliśmy się na lody, a on bez pytania kupił mi cytrynowe – zupełnie jakby doskonale mnie znał. Poprosił nawet o słodki wafelek. To sprawiło, że w głowie mi się zakręciło, gdy naszło mnie kolejne wspomnienie. Stałam kawałek dalej, ubrana w kwiecistą sukienkę, a on ubrany jedynie w czerwone spodenki, podszedł do mnie z cytrynowym rożkiem.
– Aurelia?
Spojrzałam przed siebie nieco skołowana.
– Aurelia? Dobrze się czujesz? – pytał z przejęciem.
– Tak, tak... Tak mam gdy wspomnienia wracają – odparłam z zawstydzeniem. – Przepraszam.
– Nie przepraszaj – rzucił, a w jego oczach znów coś mignęło. Coś, czego zinterpretować nie potrafiłam.
Gdy później spacerowaliśmy po parku, kilkakrotnie przyłapywałam go na próbach złapania mnie za dłoń, jednak do żadnej nie doszło. Muskał jedynie moją dłoń swoją i dalej wątpił, wycofywał się.


__________

Kilka dni później mama musiała wyjechać na trzy dni do pracy. Pamiętałam, że wcześniej zdarzało jej się wyjeżdżać na konferencje, nigdy nie na dłużej niż tydzień. Wcześnie rano, spakowana i gotowa do drogi, usiadła obok mnie na kanapie w salonie. Bezwiednie przerzucałam kanały. Mimo wczesnej godziny także wstałam; chciałam się pożegnać.
– Kochanie, obiecaj, że będziesz na siebie uważała – odezwała się po kilku minutach ciszy.
– Za każdym razem mi to mówisz? – zapytałam, bo naprawdę nie pamiętałam.
– Nie – zaśmiała się. – Po prostu... trzymaj się z dala od nieznajomych, nawet jeżeli ktoś mówi, że dobrze się znaliście. Dobrze?
– Dobrze – przytaknęłam, chociaż miałam wątpliwości.
Ilekroć wspominałam, że spotkałam gdzieś Kendalla, ona udawała, że mnie nie słyszała – nawet jeśli obie byłyśmy w jednym pomieszczeniu i nie było opcji, aby mnie nie usłyszała. Nie wiedziałam, czy tak bardzo go nie lubiła, czy chodziło o coś zupełnie innego. Ja bardzo go polubiłam, chociaż – dla mnie – znaliśmy się dopiero dwa tygodnie. Nie mogłam przestać o nim myśleć. O jego zielonkawych oczach, blond włosach opadających lekko na czoło. O tym, że brzmiał tak znajomo. Nie potrafiłam wyrzucić go z głowy – uwił sobie w niej gniazdko i ani myślał o przeprowadzce.
– To ty powinnaś na siebie uważać – zauważyłam nagle. – Ja siedzę w domu, na ziemi, a ty lecisz samolotem.
– O mnie się nie martw, kochanie. Pamiętaj, że w lodówce masz jedzenie na te trzy dni.
Pogładziła mnie po włosach i złożyła całusa na środku czoła, na co wywróciłam oczami.
– Cieszę się, że wspomnienia ci wracają i... – zacięła się. – Cieszę się, że tak szybko poznałaś mamę – dodała ze łzami w oczach.
– Oh, mamo – rozczuliłam się i przytuliłam ją mocno. – Leć już, bo się spóźnisz. Napisz smsa jak już dolecisz.


_________

Przez cały dzień snułam się po mieście z nadzieją, że spotkam gdzieś Kendalla. Podświadomie pragnęłam go zobaczyć, porozmawiać z nim. Niestety, nigdzie go nie było. A że nie pamiętałam go sprzed mojego wypadku, nie wiedziałam, gdzie mieszka, żeby móc go odwiedzić. Wróciłam do domu i pomyślałam, że znowu pooglądam stare zdjęcia, licząc na to, że odzyskam kolejne wspomnienia. Albumy z salonu już obejrzałam, chciałam inne zdjęcia, jakich jeszcze nie widziałam. Wspięłam się po schodach na strych i dość szybko znalazłam zapakowane i oklejone taśmą pudło. Jedyne, jakie tam było. Byłam pewna, że to to, czego szukałam.
Zaniosłam pudełko do pokoju i za pomocą nożyczek rozcięłam taśmę. Mama, mimo iż kochała dobry sprzęt, aparaty, laptopy, lubiła mieć papierową dokumentację i ciągle wywoływała jakieś fotografie.
Gdy tylko spojrzałam do środka, moje serce zabiło mocniej. Były tam zdjęcia – tak jak się spodziewałam. Ale nie myślałam, że to będą takie zdjęcia. Wzięłam do ręki pliczek i po kolei je przeglądałam. Ja i Kendall całujemy się w parku. Ja i Kendall na huśtawce z tyłu jakiegoś domku. Ja całuję Kendalla w policzek, a on śmieje się głośno. Ja i Kendall na plaży. Ja i Kendall w basenie. Ja i Kendall, ja i Kendall, ja i Kendall...
Sięgnęłam do pudełka i wyjęłam obity w granatową skórę zeszyt. Otworzyłam go na pierwszej stronie. Był moją własnością. Przewróciłam stronę...

24 kwietnia 2013
Kendall jest genialnym #crushem. Powiedział mi dzisiaj cześć na korytarzu. Nigdy nie przestanę być wdzięczna Holland, że poznała nas na tej imprezie! Dzięki niej Kend dowiedział się, że istnieje ktoś taki jak ja!
Rozpoczynam dzisiaj misję pod tytułem: zapisywać historię miłości Aurelii do Kendalla.
Dzisiaj już więcej nie napiszę.

2 maja 2013
Znowu jestem po imprezie. Kendall był pijany w trzy dupy i mnie całował, ale mam nadzieję, że był naprawdę tak bardzo pijany, na jakiego wyglądał, bo to było cudowne, ale... boję się, że mnie jutro wyśmieje.
Ale... o mój Boże, całowałam się z #crushem!

3 maja 2013
Pamiętał. I cholernie się z tego powodu cieszę! Szłam spokojnie korytarzem, do piersi przyciskając książki od matmy, gdy nagle ktoś złapał mnie w pasie, wciągnął w boczny korytarz i wepchnął do męskiej szatni. Zdziwiłam się, gdy się zorientowałam, że to Kend. Oparł mnie o zamknięte drzwi. Dłonie położył na nich, po obu stronach mojej twarzy i pochylił się nade mną. Jest ode mnie wyższy i to jest genialne! Przysunął swoją twarz do mojej i powiedział:
Chyba znalazłem nowe uzależnienie. Po chuja komuś alko, skoro można całować ciebie?
I znowu mnie pocałował i, cholera, to było jeszcze lepsze niż wczoraj! Totalnie się rozpłynęłam i to co powiedział. OMG. Aż nie mogę pisać, tak się jaram. Jak pochodnia. XD HEHE

19 maja 13
Od tamtego dnia codziennie chodziłam tamtą trasą obok szatni i on codziennie tam na mnie czekał. Codziennie łapał mnie za biodra i wpychał do szatni, gdzie całował tak, że nam obojgu brakowało tchu. I to jest genialne.
Ale to wszystko, na co go stać. Nigdy nie rozmawiamy. Na korytarzach lub na mieście jedynie mówimy sobie cześć. To trochę smutne. Nieważne. Powinnam się cieszyć, że mogę chociaż całować mojego #crusha, nie?

30 lipca 13
Stało się. Kendall całował Holland. Jeszcze nigdy nie doznałam takiego upokorzenia. Po co mnie z nim zapoznawała, po co udawała, skoro od zawsze chciała go dla siebie? Po co on całował mnie w tej durnej szatni, skoro i tak potem całował ją? Moją „przyjaciółkę”?

17 październik 14
Kendall jest w ostatniej klasie. Został mu rok w szkole, a potem może zniknąć z mojego życia. Sama nie wiem, czy powinnam o niego walczyć czy sobie odpuścić. Jestem w nim zakochana, a miłość robi z ludźmi różne rzeczy. W każdym razie od tamtej pory przestałam chodzić korytarzem z szatniami, mimo iż Holland mi wyjaśniła, że za dużo wypiła i dlatego go pocałowała.
Ale on przecież też ją całował, a był trzeźwy.
Sama nie wiem, co o tym myśleć.
Nie całuję go już. Koniec z tym.

28 października 14
No i to na tyle jeśli chodzi o moje „nie całuję go więcej”. W jakiś sposób (domyślam się, że od Holland) dowiedział się, że w poniedziałki moją ostatnią lekcją jest wf. I w jakiś sposób dowiedział się (jak wyżej), że zawsze wychodzę jako ostatnia. Nie lubię się spieszyć, a moja klasa ma ostatnią lekcję wf'u tego dnia, więc nie ma presji. Poczekał aż wszyscy wyjdą i wtedy wszedł do środka. Stałam tyłem do drzwi, zapinając stanik. Usłyszałam, że drzwi się otwierają i byłam pewna, że to Ana, która dopiero co wyszła. Powiedziałam: czego zapomniałaś, Ana?
A wtedy położył dłonie na moich biodrach. Przerażona odwróciłam się i od razu jego usta spotkały się z moimi. Boże, ten pocałunek był najlepszy jak do tej pory. Przelałam na niego całą moją tęsknotę. Nie całowałam go ponad 3 miesiące.
A potem poczekał aż się przebiorę i odprowadził mnie do domu.

5 listopada 14
Oficjalnie po szkole rozeszła się plotka, że jesteśmy razem. Oczywiście dzięki Holland. Wykrzyczała to, stojąc na środku korytarza. Zawstydziłam się, ale w tym samym momencie Kend do mnie podszedł i pocałował mnie na oczach wszystkich.
To najlepszy dzień w moim życiu.

17 stycznia 14
Mama wyjechała na tydzień, a ja spędziłam wczorajszą noc u Kendalla. Trochę się bałam. Nigdy nie słyszałam, aby jakaś dziewczyna mówiła, że Kend zalicza dziewczyny i tyle. Ale naprawdę trochę się bałam. Że tylko mnie wykorzysta. Ale jestem w nim taka zakochana!
No i zrobiliśmy to. Było cudownie, a Kendall czuły i delikatny. Pierwszy raz bolał, ale nie tak mocno. Kend co chwilę pytał: boli? Boli cię? Robię to za mocno? Bardzo cię boli? Mam przestać?
A gdy zaczęłam płakać ze szczęścia i tego, że tak bardzo się o mnie troszczy i chyba też jest we mnie zakochany, on tak się przestraszył, że nie doszedł, tylko szybko się ze mnie wyślizgnął i przytulił mnie, wciąż powtarzając: przepraszam.
Głupek! Było tak cudownie. Powiedziałam mu to, a potem dokończyliśmy to co zaczęliśmy. I zrobiliśmy jeszcze trzy razy.
To była najlepsza noc w moim życiu.
Kocham go, a on mnie. Powiedział to. Rano, gdy wychodziłam do domu, oparł się o framugę drzwi i powiedział te dwa słowa. A właściwie trzy: Aurelia, kocham cię. Moje serce rozpadło się na małe kawałeczki. Tak bardzo go kocham.

Na tym fragmencie skończył się mój pamiętnik. Pozostałe strony były puste. Po policzkach spływały mi łzy. W jednej chwili poderwałam się i podbiegłam do szafy, z której wyjęłam małą torebkę. Włożyłam do środka pamiętnik i zdjęcia.
– Nie pamiętam! Boże, dlaczego nie pamiętam!? – krzyczałam.
Mimo oglądania zdjęć, mimo czytania pamiętnika... wspomnienia nie wracały! Z frustracją kopnęłam pudełko pełne zdjęć. Po chwili uspokoiłam się i byłam w stanie zejść na dół. Na kilku zdjęciach był ten sam dom. Wiedziałam, gdzie on stoi, więc właśnie tam się skierowałam. Nie zmyłam łez z twarzy. One wypływały wciąż i wciąż. Przechodnie na chodnikach spoglądali na mnie ze współczuciem, a ja szłam dalej, z każdym krokiem coraz szybciej, aż w końcu znalazłam się w odpowiednim miejscu. Od razu zadzwoniłam do drzwi.
Otworzyły się, a w nich stanął Kendall. Miał roztrzepane włosy, worki pod oczami i pogięte dresy. Na nagiej klatce piersiowej znajdowały się tatuaże, a stopy miał bose.
– Aurelia? – zdziwił się. – Boże, co się stało? – zapytał, widząc w jakim jestem stanie. – Wejdź – powiedział i odsunął się, robiąc mi miejsce, gdy mu nie odpowiedziałam.
Zamknął za mną drzwi i poprosił, abym poszła za nim. Zaprowadził mnie do swojego pokoju i usiadł na łóżku. Na tym łóżku. To jedno wspomnienie pojawiło się w mojej głowie, ale tak samo szybko jak się pojawiło, zniknęło. Wzięłam głęboki oddech i wyjęłam rzeczy z torebki. Rzuciłam je na łóżko, tuż obok niego. Spojrzał na nie przerażony, a w jego oczach pojawiły się łzy.
– Dlaczego nic nie powiedziałeś? – wykrztusiłam w końcu, gdy przez kilka minut mierzyliśmy się wzrokiem. Mój był zrozpaczony, jego załamany.
– Nie pamiętałaś mnie – szepnął i odwrócił wzrok.
– Wspomnienia do mnie wracają – odpowiedziałam cicho. – Jak słucham czyichś opowieści, jak oglądam zdjęcia lub jestem w znajomym miejscu!
– Więc dlaczego przez te kilkanaście dni nie przypomniałaś sobie mnie? – zapytał smutno. Zrozumiałam, że jemu też było ciężko. Jego dziewczyna, którą kochał, straciła pamięć i go nie pamięta. To musiało być straszne. A ja potrafiłam go zrozumieć, sama nie pamiętałam, że miałam chłopaka.
– Może... może gdybyś mi powiedział – próbowałam. – W ogóle to... jak doszło do wypadku?
– Mama ci nie powiedziała? – bardziej stwierdził niż zapytał.
Pokręciłam głową.
– Dzwoniła do mnie tamtego dnia, gdy pierwszy raz cię odprowadziłem. Kazała mi trzymać się od ciebie z daleka. Bała się, że wszystkie ostatnie wspomnienia do ciebie wrócą. Całe to cierpienie, ten ból. Że znów wpadniesz w depresję, że znowu będzie z tobą źle, że znów będziesz inną osobą, nie będziesz sobą! – zaczął wykrzykiwać z paniką w oczach.
Wstał i podszedł do okna. Stał tyłem do mnie, obejmując się ramionami.
– Miałam depresję?
– Tak. Pomagaliśmy ci oboje. Któregoś dnia mocno się pokłóciliśmy, dałaś mi w pysk i wybiegłaś z domu i... – jego wzrok się załamał.
Odwrócił się do mnie. Już nie powstrzymywał łez.
– Wpadłaś pod samochód – wyznał w końcu. – Obwiniałem się o to i obwiniam do dzisiaj. Gdybym dał wtedy spokój, może wtedy nie wybiegłabyś... Byłaś w śpiączce kilka dni, wtedy siedziałem przy tobie całymi dniami i nocami, ale gdy się wybudziłaś i okazało się, że nic nie pamiętasz... Twoja mama stwierdziła, że lepiej będzie, jak odejdę. Mogłaś sobie przypomnieć ostatnie miesiące, te okropne, bolesne miesiące – mówił załamany. – Kocham cię, Aurelia i ja... zrobiłem to dla ciebie, żebyś nie pamiętała tego, co się działo.
– A co się działo? – zapytałam spokojnie, chociaż w głębi duszy cała drżałam.
– Holland... Twoja najlepsza przyjaciółka... Holland się powiesiła, a ty totalnie się załamałaś – powiedział.
Przez kilka minut obserwowaliśmy się nawzajem. Między nami była cisza. Zrozumiałam, dlaczego te wspomnienia jeszcze do mnie nie wróciły – ja nie chciałam pamiętać, wyparłam to z umysłu.
– Nigdzie nie znalazłam zdjęć z nią – powiedziałam nagle.
– Któregoś dnia wpadłaś w szał i spaliłaś wszystkie – wytłumaczył.
– Ale... nie rozumiem tylko... dlaczego znowu pojawiłeś się w moim życiu?
– Wpadłem na ciebie przypadkiem. Za miesiąc mam się wyprowadzić do Nowego Jorku, na studia. – Wzruszył ramionami. – Nie chciałem cię spotkać. Za bardzo cię kocham, a twój widok i to, że mnie nie pamiętałaś... to mnie niemal zabiło. Myślę o tobie każdej nocy, nie mogę spać. Boże, Aurelia... – jego głos znowu się załamał.
Wściekły starł łzy z policzków. Przełamałam się i podeszłam do niego. Oparłam policzek o jego lewą pierś, tuż przy sercu. Biło szybko. Objęłam go w pasie i mocno się przytuliłam.
– Wiesz... Może nie pamiętam wszystkiego, może nie pamiętam ciebie, chociaż wspomnienia powoli wracają, ale... przez te dwa tygodnie zakochałam się w tobie od nowa – wyznałam szeptem.
Zesztywniał. Nie wiedziałam, jak to zinterpretować.
– Wiesz, ciągle miałam wrażenie, że brzmisz znajomo – zaśmiałam się. – I kilka wspomnień wróciło do mnie, jak tylko weszłam do twojego domu. Będzie dobrze, Kendall.
– Boże, kochanie. Tak bardzo cię kocham.
Złożył na moich ustach pocałunek. Pocałunek pełen miłości, tęsknoty. Delikatny i czuły.


__________

W ciągu następnego roku wszystko do mnie wróciło. Pamiętałam. Wydarzenia, ludzi... Kendall zrezygnował z Nowego Jorku. Oboje wybraliśmy się na studia do San Diego. Ten rok był ciężki, bo wyjechał, w końcu był rok starszy, ale mimo iż San Diego jest daleko od Los Angeles, nie tak daleko jak Nowy Jork.
Mama na nowo pokochała Kendalla. Zauważyła, jak bardzo się dla mnie poświęcał i jak chciał się poświęcić. Już nie bała się, że znów się załamię. Uwierzyła w to. A ja czułam, że nawet gdybym nie odzyskała wspomnień, i tak pokochałabym Kendalla.
Chyba byliśmy sobie pisani.




__________________________
10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!!

16 komentarzy:

  1. Cóż dopiero zaczęłam czytać twoje imaginy i zakochałam się . Dziewczyno jak ty potrafisz kreować bohaterów. To jest coś cudownego. Ten imagin był świetny. Lecę czytać inne twoje prace ^^ pozdrawiam Logusiowa101

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny imagin, bardzo spodobały mi się te wpisy z pamiętnika, super uchwyciłaś ten czas, który mijał między wpisami :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski imagin. Strasznie mi się podoba : ) jesteś genialną pisarką :D czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, ta historia kojarzy mi się z jakąś książką. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny, brak mi słów.
    Miałam łzy w oczach, wiem co czuła.
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O BOŻE! Jesteś cudowna! Dziękuję z ataki piękny imagin! KOFFAM ♥♥ Kend taki słodziutki, uroczy, kochany! Ja wale jak Mi się spodobał ten imagin! MÓJ ULUBIONY!!! ♥♥♥ Czekam na nowy imagin!
    Pozdrawiam <3 <3

    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny ♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny, czytając czujesz się jakbyś uczestniczył w tej historii.
    Oby więcej takich :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo *.* czekam na nexta ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham jak piszesz, jesteś najlepsza na świecie <333333
    Pozdrawiam, Paulina :**

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest cudowne *-*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  12. "tak się jaram. Jak pochodnia. XD HEHE" wyje or wyje :")

    OdpowiedzUsuń
  13. Pięknie :') życzę dalszej weny Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne! Nie wiem skąd bierzesz, te pomysły ale są świetne! Uwielbiam. Czekam na następny! :).

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.