*
Powoli spacerowałem wzdłuż jeziora, które ostatnimi czasy było dosyć często odwiedzanym przeze mnie miejscem. Lubiłem otaczającą mnie ciszę i spokój, a tutaj mogłem tego doświadczać w nieskończoność i – co najlepsze – kiedy tylko miałem na to ochotę. Sytuacja, w której się znajduję, nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie. Jestem Kendall Schmidt, największy idiota w całym Los Angeles. Czyn, którego się dopuściłem, jest najgorszym, jaki mogłem kiedykolwiek wykonać. I nie mam pojęcia, czemu ani minuty nie pomyślałem nad konsekwencjami.
Dwa dni temu, niewinna przerwa na lunch przemieniła się w najgorsze trzydzieści minut mojego życia. Pewny siebie wstałem na stół i wypowiedziałem parę niepotrzebnych słów. Czemu? Sam nie wiem.
Zayn Malik.
Człowiek, którego znam od szczenięcych lat, okazał się nikim innym, a wrogiem. Widziałem w jego oczach pogardę, a to jeszcze bardziej mnie dobiło. Nigdy nie sądziłem, że tak bardzo zawiodę się na kimś tak mi bliskim i zaufanym.
Dwa lata.
Dwa pieprzone lata ukrywałem się z własnymi uczuciami. Emocje, które w sobie tłumiłem były już nie do zniesienia. Musiałem je z siebie wyrzucić, w innym przypadku stało by się coś o wiele gorszego.
Dwa lata, odkąd wiem, że wolę chłopaków.
Dwa lata męczarni, bo inaczej tego nazwać nie mogę. Często powstrzymywałem się przed wieloma akcjami, które spowodowane były widokiem umięśnionych chłopaków. Naprawdę za każdym razem miałem ochotę się na nich rzucić i pieprzyć... ale nie mogłem. Słynny Kendall Schmidt, chłopak łamiący dziewczęce serca... teraz już wszyscy wiedzą czemu.
– Cześć. – Wystraszyłem się, słysząc za sobą znajomy głos. Wciąż wpatrując się przed siebie, unikałem osoby, która próbowała nawiązać ze mną kontakt. – Wiedziałem, że cię tu znajdę...
– Spadaj – wysyczałem, idąc dalej przed siebie, nieco szybszym krokiem. Chciałem być sam, nie potrzebowałem towarzystwa. Szczególnie nie potrzebowałem, żeby on tu teraz był.
– Daj spokój, wszyscy obrócili to w kolejny głupi żart. Dziś wszyscy się śmieli z własnej głupoty. Możesz spokojnie chodzić do szkoły. – Odwróciłem się w jego kierunku i spojrzałem tym samym gardzącym spojrzeniem, którym on ostatnio patrzał na mnie.
– A co, jeśli to kurwa nie był głupi żart?! – krzyknąłem, podchodząc do niego najbliżej jak mogłem.
Patrząc się przez chwilę prosto w jego oczy, zauważyłem lekki błysk, ale nie wiedziałem, jak to odebrać. Splunąłem obok niego i odszedłem w kierunku, który sobie obrałem na samym początku, gdy dotarłem w to miejsce. Słyszałem za sobą krzyki, ale zignorowałem je. W tym momencie nie miałem ochoty na dalszą konwersację z tym dupkiem. I wiem jedno – wiem, że przyjacielem już nigdy go nie nazwę.
Wiesz, jak to jest, gdy zostajesz wyśmiany przez osobę, do której w końcu zrozumiałeś, że coś czujesz? Wiesz, jak to jest, gdy ta osoba ma cię w dupie? Wiesz? Więc wiesz, jak się teraz czuję. Malik zawsze był zadufany w sobie, a jedyne co widział to czubek własnego nosa. Po tych wielu latach przyjaźni, nie myślałem, że zachowa się w taki sposób.
Usiadłem blisko jeziora i zdjąłem buty wraz ze skarpetkami. Szybko zamoczyłem stopy. Chłodna woda, która przepływała między moimi palcami moczyła lekko podwinięte nogawki spodni. Czułem, że z każdą sekundą, emocje siedzące w głębi mnie, wydostają się na zewnątrz. Mając zamknięte powieki powoli się uspokajałem. Myślałem teraz o wszystkim i o niczym. O sytuacjach i osobach, które czyniły mnie szczęśliwym, ale cokolwiek nie myślałem, Zayn zawsze się pojawiał w mojej głowie. To on... on czynił mnie szczęśliwym...
[3 dni później]
– Kendall Schmidt wreszcie zjawił się w szkole! – Przybiłem piątkę ze znajomymi, a potem wszyscy razem skierowaliśmy się pod salę, w której odbędzie się nasza pierwsza lekcja.
Omiotłem spojrzeniem każdą pojedynczą osobę, która spojrzała na mnie innym wzrokiem. Wciąż miałem obawy co do tego, czy postąpiłem słusznie. Może dla własnego dobra powinienem postąpić wbrew zasadom i zmienić szkołę?
– Twoja mama już zdrowa? – Poczułem na ramieniu czyjąś rękę, a potem obok znalazła się sylwetka Zayna. Zrobił nasz umowny gest, dając tym samym znać, że to była moja wymówka na nieobecność.
Skinąłem głową i szedłem dalej. Ciągle towarzyszyło mi to nieprzyjemne uczucie dyskomfortu po tym, jak położył swoją dłoń na moim ramieniu. W tamtej chwili przestałem grać, ale nie trwało to długo. Wciąż pamiętałem moment, w którym obiecałem sobie, że nasza przyjaźń jest już skończona, ale jeszcze nie umiałem się do tego dostosować... i to było najgorsze.
Pierwszych kilka lekcji minęło spokojnie. Podejrzewałem, że coś jest nie tak; że spokój jest tylko do pory lunchu. Przecież tam zawsze wszystko się działo. Tam ludzie powracali do swoich żyć i nie licząc się z obecnością innych osób – niekiedy załatwiali swoje prywatne sprawy. Dzisiaj po raz kolejny będę należeć do tych ludzi.
– Wieczorem jest domówka u Clintona. – Usłyszałem, gdy dosiadałem się do stolika, który jak zwykle zapełniony był ludźmi z naszej paczki. Cała szkoła wiedziała, że nie ma szans, by ktokolwiek inny mógł tam usiąść, dlatego nikt nigdy nie próbował tego zrobić.
– Podobno będą fajne dziewczyny. – Wymownie spojrzałem na Zayna, który widocznie był czymś zaniepokojony. Obawiałem się tego, co ma nadejść, ale nie ma innego wyjścia.
W tym samym momencie odsunęliśmy krzesła i oboje wstaliśmy, zwracając na siebie uwagę wszystkich ludzi znajdujących się w pomieszczeniu. Szeroko otworzyłem oczy, w pełni zdziwiony tym, co Malik ma zamiar zrobić. Podszedł do pustego stolika i wspiął się na niego, by stanąć w samym centrum. Cała szkoła skupiła się teraz na nim.
– Jestem Zayn Malik i jestem gejem, który od dawna bał się wyjawić uczucia swojemu najlepszemu kumplowi, bo bał się jego reakcji i reakcji tłumu – wypowiedział na jednym wdechu, a moje serce niekontrolowanie zaczęło szybciej bić. W tym momencie wiedziałem co muszę zrobić, a moje wszystkie dotychczasowe plany odeszły w zapomnienie.
Kiedy Zayn wreszcie zszedł ze stolika, podszedłem do niego, by złączyć nasze usta w pocałunku. Od dawna nie czułem takiej współpracy, jak teraz. I przysięgam, że w tym momencie już nic więcej się nie liczyło, tylko język, który masował moje podniebienie.
W całej stołówce panowała cisza, aż do momentu, gdy przestaliśmy się całować. Szepty i śmiechy były jedynymi dźwiękami, które docierały do moich uszu. Patrząc w oczy Zayna, wiedziałem, że słowa, które przed chwilą powiedział, były całkiem szczere. Wspólnie wróciliśmy do naszego stolika, siadając usłyszeliśmy oklaski, śmiech i gwizdy. Wzdrygnąłem się, kiedy zorientowałem się, że ludzie znów odebrali to jako żart.
– Następnym razem powiedzcie o swoich planach, moglibyśmy wymyślić wam lepsze zakończenie tego wkrętu. – Słuchając Eda, czułem na sobie spojrzenie Zayna. Wiedziałem, że jeśli się teraz na niego spojrzę, nie wytrzymam i przelecę go wśród jedzenia na stole. Mój kutas nie chciał czekać na zgodę i prywatność przez kolejnych kilka lat.
– To nie żart – powiedziałem z całkowitą powagą na twarzy. Widząc zakłopotanie przyjaciół, chwyciliśmy się z Malikiem za ręce, ale to również nie pomogło.
***
– Daliśmy dzisiaj czadu. – Zaśmiałem się, słysząc słowa Zayna, ale musiałem przyznać mu rację, bo przecież właśnie taka była prawda. – Jak myślisz, ilu z nich uwierzyło?
Parę sekund zajęło mi myślenie nad zadanym pytaniem. Nie byłem świadomy, czy ktokolwiek w ogóle w to uwierzył, bo po co wierzyć komuś, kto ciągle robi sobie z ludzi żarty? Nim się zorientowałem, Zayn zaczął mną wstrząsać, jakby myślał, że zasnąłem, a przecież tylko milczałem.
– Pewnie nikt – odparłem, spoglądając na niego.
Uśmiech, który znajdował się na twarzy Zayna był niezastąpiony i wyjątkowo idealny. Byłem już przyzwyczajony do tego widoku, ale nigdy nie zauważałem w nim tego, co widzę teraz – szczerości.
– Bądźmy razem. Znamy się tyle lat i na pewno oboje tego chcemy, więc po co czekać? – zaproponowałem, ale chwilę później pożałowałem swojej decyzji. Właśnie teraz zrozumiałem, że to mogło być zbyt pochopne... ale tylko takie czyny umiem wykonywać.
– Jesteś pewny? – Odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku, by potem powiedzieć mało słyszalne „tak”.
W krótkim czasie po tym słowie, dłoń Zayna chwyciła moją, a nasze palce się splotły.
Były teraz jednością.
My byliśmy jednością.
_________________________
Jeżeli Wam się zbytnio nie podoba taki imagin - nie komentujcie jego źle bo pamiętajcie, ze to imagin na zamówienie :)
10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!
Super ♡♥
OdpowiedzUsuńEkstra ;)
OdpowiedzUsuńWoW!
OdpowiedzUsuńFajny! ❤
OdpowiedzUsuńPiękny czekam na nn
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńCudo <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPiękny kocham twoje imaginy :)
OdpowiedzUsuńWoW nie wiem co napisać więc jeszcze raz WOW
OdpowiedzUsuńCUDO ! Czekam na nn
OdpowiedzUsuńuu.. Zayn i Kendall. Świetnie to wymyśliłaś! Podziwiam Cię!
OdpowiedzUsuń