Blokada kopiowania!

sobota, 18 lipca 2015

~24 See You Again

To pewne, ten mały szkrab, który rozpychał się w moim brzuchu planował albo zostanie piłkarzem światowej klasy albo zawodowcem w tańczeniu kankana i to wcale nie było wyolbrzymienie. W szóstym miesiącu ciąży śmiało mogłam stwierdzić, co moje dziecko ma na celu, wykonując jeszcze mocniejsze uderzenia, które powodowały u mnie zaciskanie szczęki i prośby, aby te ostatnie trzy miesiące zleciały jak najszybciej. Niech nikt nie wierzy kobietom, które opowiadają o tym, iż ciąża to najwspanialsze, co może kiedykolwiek spotkać każdą kobietę, ale niech ktoś odpowie na moje pytanie. Co jest takiego niezwykle wspaniałego w spuchniętych nogach, wielkich cyckach i niemiłosiernym bólu kręgosłupa? Cały zamysł ciąży jest oczywiście magiczny, ale jej objawy to istna tragedia.
Możliwe, że moje poglądy tak drastycznie różnią się od poglądów innych kobiet, gdyż jeszcze siedem lat temu, chodziłam ulicami Nowego Jorku ubrana tylko w starą koszulkę mojego byłego faceta, nie mając pod nią żadnej bielizny i gdyby ktoś powiedział mi, że kiedykolwiek zacznę chodzić w ciążowych ogrodniczkach, oświadczy mi się mechanik samochodowy i będę gotować niedzielne obiadki, kazałabym mu udać się do lekarza pierwszego kontaktu. Kiedyś uprawiałam seks pięć razy w tygodniu, nie nosiłam spodni, miałam faceta, który miał na swoich włosach każdy możliwy kolor tej planety i miałam w dupie politykę. Siedem lat później, jestem w szóstym miesiącu ciąży, mój przyszły mąż przepracowuje większość swojego życia, żeby mieć wystarczająco dużo pieniędzy na budowę domu dla naszej rodziny i zastanawiam się, jaki obiad ucieszyłby go najbardziej. Jestem pewna, że Kendall (ten koleś od kolorowych włosów, z którym swego czasu byłam w związku przez dwa lata i byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie) umarłby ze śmiechu, gdyby zobaczył mnie teraz w tych pieprzonych spranych jeansowych ogrodniczkach z wielkim arbuzem zamiast brzucha. Widywałam Kendalla w każdą sobotę, kiedy odwiedziałam moją babcię na Brownsville, a on kierował się do kawiarni, którą przed lat oboje lubiliśmy odwiedzać. Mimo to, nigdy nie miałam na tyle odwagi, aby po tym wszystkim bez stresu spojrzeć mu w oczy i zapytać jak się miewa. Może gdybym po naszym rozstaniu nie odrzuciła jego próby utrzymania kontaktu, sprawy wyglądałyby teraz całkiem inaczej, ale na tamten czas, owa decyzja wydawała mi się najbardziej logiczna. I tego trzymałam się do tej pory.
Często myślałam o Kendallu, ale za każdym razem starałam się wyrzucić te myśli ze swojej głowy, w końcu byłam w ciąży i kochałam kompletnie innego mężczyznę, lecz byłam w pełni świadoma tego, że to był całkiem inny rodzaj miłości niż ten, którym darzyłam Kendalla. To była moja pierwsza miłość, byłam w niego zapatrzona jak w obrazek i robiliśmy wszystko, co było w naszym wieku źle postrzegane albo czego wszyscy wokół nam zabraniali lub nie akceptowali. Żyliśmy swoim życiem i nikt inny nie miał prawda się w nie wtrącić. Jednak wiedzieliśmy, że z upływem czasu brak akceptacji ze strony naszych rodzin i znajomych odbiłby się na naszym związku, więc postanowiliśmy, iż lepiej będzie, gdy zakończymy to na tamtym etapie. Pogodzenie się z utratą kogoś takiego jak Kendall Schmidt było dla mnie ciągłym bólem i nadal jest, lecz już nie tak bardzo intensywnym jak lata temu i nauczyłam się żyć z tą decyzją. Która z biegiem czasu przerodziła się w najbardziej beznadziejną rzecz na jaką kiedykolwiek się zgodziłam. Rozstałam się z człowiekiem, którego kochałam nad życiem ze względu na ludzi. Jaką idiotką trzeba być?
Kochałam swoje obecne życie, ale jak już wcześniej wspomniałam, w inny sposób. To było coś o wiele bardziej odpowiedzialnego, stałego i poważnego. Dziecko, dom, zaręczyny, niedługo ślub. Skłamałam samą siebie, gdybym powiedziała, że nie stresowałam się ani trochę, bo w głębi duszy byłam nigdy wcześniej niczego nie bałam się tak bardzo jak dorosłego życia, którego wcześniej po prostu nie miałam okazji zaznać i nauczyć się jego podstaw. Zawsze ciekawiło mnie, jak radził sobie Kendall. Czy ma kogoś z kim planuje zostać na całe życie, czy chciałby mieć dzieci, jak radzi sobie, będąc w trasie i ile zapłacił za przeszczep włosów, bo po tylu farbowaniach niemożliwym byłoby mieć ich tak dużo. Zbytnio się nie zmienił. Szczerze mówiąc, wyglądał tak samo jak siedem lat temu, oprócz tego, że od kilku dobrych miesięcy nie rezygnował z czarnego koloru na głowie.
Długo zbierałam się do tego, aby zacząć z nim jakąkolwiek rozmowę. Wiedziałam, że nawet nie poznałby mnie z odległości chociażby czterech metrów. Moje niegdyś krótkie do ramion włosy, urosły do pasa i zmieniły swój czarny kolor na miodowy, przytyłam jakieś dwadzieścia kilogramów, a moja twarz przypominała pączek z profesjonalnym make-upem i chodziłam w ciążowych ubraniach. Poza tym już fakt, że w ogóle wkładałam na siebie spodnie mógłby popchnąć go do ostrych rozważań, czy to w ogóle byłam ja. Mimo strachu przed spotkaniem go, pewnego dnia, ciekawość wzięła górę i poinformowałam moją babcię, że tym razem przyjdę pół godziny później, po czym szybkim krokiem ciężarnej kobiety skierowałam się do tej cholernej kawiarni, gdzie w toalecie Schmidt pozbawił mnie kwiatu mojej niewinności. Kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia, moje dłonie zaczęły się automatycznie pocić i trząść, więc ułożyłam je na moim ogromnym arbuzie, w którym mój syn spokojnie pływał kraulem. Podeszłam do baru, zamawiając herbatę i powolnym krokiem, obawiając się nagłego omdlenia, zajęłam miejsce przy pierwszym lepszym stoliku. Mdlenie w miejscu publicznym nie było szczytem moich marzeń, chociażby ze względu na to, że musiałabym ponieść koszty operacji kręgosłupa, którą musiałby przejść ten odważny, kto podjąłby się próby podniesienia mnie z podłogi.
Kiedy miła pani z blond kucykiem postawiła przede mną filiżankę z herbatą, momentalnie uniosłam ją do góry, próbując opanować moją trzęsącą się dłoń i upiłam łyk gorącej cieczy. Nie był to odpowiedni moment, bo poczułam jak napój automatycznie oparzył mój język, na co wykrzywiałam twarz na tysiące możliwych sposobów, jakby to miało sprawić, iż ból ustanie.
- Luna? - usłyszałam, jak ktoś wypowiada moje imię, tym samym wyrywając mnie z mojej nadzwyczaj kreatywnego robienia z siebie idiotki. Uniosłam głowę i zobaczyłam swój cel, a mimo tego, byłam zdziwiona bardziej niż tego oczekiwałam.
- Witaj, Kendall. - Momentalnie poczułam, że atmosfera zaczynała robić się niezwykle napięta, więc posłałam chłopakowi szeroki uśmiech, chociaż w myślach przeklinałam się za to, że w ogóle tutaj przyszłam.
- Zmieniłaś się. Wyładniałaś. - No jasne, że wyładniałam! Dwadzieścia kilo do przodu robi swoje! - To znaczy... Zrobiłaś się bardziej subtelna.
Jego zakłopotanie było przeurocze, dokładnie takie samo, kiedy poznaliśmy się w liceum, a on prosił mnie o pożyczenie podręcznika do fizyki. Z moich ust wydobył się cichy chichot, na co on podrapał się po karku, a jego twarz przybrała kolor dojrzałego buraka.
- Dziękuję, Schmidt. Ty też wyglądasz całkiem nieźle. Ile kosztował cię przeszczep włosów? - nareszcie mogłam o to zapytać!
- Bardzo zabawne, Stewart. Chciałbym cię poinformować, że przegrałaś zakład, bo skończyłem dwadzieścia pięć lat i nadal mam swoje naturalne włosy. Za krótki czas dałaś mi na wyłysienie, a teraz oddawaj pięćdziesiąt dolców. - Chłopak zajął miejsce naprzeciw mnie, uśmiechając się od ucha do ucha, po czym owa oznaka radości szybko zniknęła z jego twarzy, kiedy napotkał wzrokiem mój okrągły brzuch. - Jesteś w ciąży?
- Nie. Wybieram się na koszykówkę, tylko nie miałam gdzie schować piłki – zaśmiałam się, spuszczając wzrok. Ostatni raz widzieliśmy się kilka dobrych lat temu, więc to oczywiste, że czułam się ogromne skrępowana w jego towarzystwie, mimo że próbowaliśmy rozmawiać ze sobą, jakby nigdy nic się nie stało.
- Czyli ułożyłaś sobie życie z kimś innym? - spytał Kendall, a ja poczułam lekkie ukłucie w sercu. Czyżby żal?
- Jestem zaręczona i za trzy miesiące wypchnę tego brzdąca ze swojej waginy, a potem mam nadzieję, że wszystko ułoży się trochę łatwiej niż dotychczas. A ty? Jak się miewasz? - zapytałam tylko dlatego, że kultura tego ode mnie wymaga. Nie chciałam słyszeć jego odpowiedzi, co było dla mnie dziwnym uczuciem. W końcu miał takie samo prawo do ułożenia sobie życia, jak ja.
- Jestem sam. Skupiam się na koncertowaniu i uznałem, że to będzie najlepsza opcja na najbliższą przyszłość. - Posłałam chłopakowi lekki uśmiech, po czym odgarnęłam moją falowaną grzywkę, wzdychając przy tym ciężko. Nienawidziłam takiej cholernej niekomfortowej ciszy i po raz kolejny żałowałam, że w ogóle zdecydowałam się tutaj przyjść. I po co mi to było? - Luna, posłuchaj... Bardzo mi przykro, że nasz związek miał takie zakończenie, ale nie chciałem tracić z tobą kontaktu. Jestem zaskoczony, że cię tutaj spotkałem i jednocześnie cholernie z tego powodu szczęśliwy i nie chciałbym, aby to było nasze ostatnie spotkanie. Mimo tego, że kiedyś nie widziałem świata poza...
- Kendall, nie kończ. Przepraszam, że całkowicie urwałam z tobą kontakt, ale chciałam, aby bolało mniej. Nieistotne jest to, czy to była dobra decyzja, czy też nie, ale ruszyłam do przodu i to jest najważniejsze. Wiem, że to może być dla ciebie dziwne... Nie chciałbyś przyjść jutro do nas na obiad? Louis z chęcią poznaje moich przyjaciół, a ja chciałabym posłuchać więcej o twoich trasach i zespołowym życiu. I wydaję mi się, że odnowienie kontaktu, to nie jest aż tak zły pomysł. - Sięgnęłam po telefon Schmidta, który leżał na stoliku, po czym wpisałam w niego swój nowy numer. - Zadzwoń, jeśli się zdecydujesz.


___________
Zamówiony imagin ląduje do Polcia
Mam nadzieję, ze się podoba ;3333


Dużo osób pyta mnie się gdzie można zamawiać imaginy dlatego mam dla was krótką informację


Imaginy możecie zamawiać na 2 moich profilach na asku - @KendallSchmidtFakty oraz na moim prywatnym @hejkaschmidt + na tt mój user @hejkaschmidt
Pisze imaginy z kategorii - bromance/smutne/słodkie/+18/fantasy.
UWAGA na asku NIE przyjmuje anonimowych zamówień!!!!
ZAMÓWIONY IMAGIN POJAWI SIĘ NA BLOGU CO 2/3 IMAGIN!




To raczej wszystko.. See you soon :3

10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!

12 komentarzy:

  1. Oo.. Jaki smutny ale podoba mi się! Dawaj nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. EJ JA CHCIAŁEM BYĆ PIERWSZY!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładny ale taki przygnębiający. Daj coś wesołego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutny Ale piękny. Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby nie te cholerne lata to byłaby nadzieja, że to dziecko Schmidt'a .. Ale RACZEJ 7 lat w ciąży się nie jest ;)
    Smutny troszku, ale i tak cudo *.*
    Do nn ! x !

    OdpowiedzUsuń
  6. Troszkę smutny,ale fauny.Z niecierpliwością czekam na następny.Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutny ale śliczny. Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chcę już kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  9. Lekko smutny, ale i tak bardzo dobry! Świetny! Świetnie, że podałaś kontakt :). Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.