- Nie mogę uwierzyć, że za dwa miesiące wyjeżdżam na studia - powiedziała Lena, wpatrując się w niebo. Też w to nie mogłem uwierzyć. Było mi przykro, że będę się z nią widzieć jeszcze tylko dwa miesiące.
- Ale hej! Przez te cztery lata, będziemy utrzymywać kontakt. Są telefony, internet. Teraz nie ma rzeczy niemożliwych - odparłem, spoglądając na przyjaciółkę. Na jej twarzy gościł uśmiech, ale wiem, że w środku płacze.
- A odwiedzisz mnie chociaż raz, gdy tam będę? - spytała, a ja już doskonale znałem odpowiedź. Lena była kimś, dla kogo mógłbym zrobić wszystko.
- Oczywiście. Nie widzę żadnej innej opcji - zaśmiałem się cicho, co wywołało jej chichot. Uroczy chichot.
Do wieczora tak leżeliśmy. Razem, rozmawiając o wszystkich możliwych rzeczach. Właśnie takie zapowiadają się nasze wakacje. Leżenie, siedzenie, rozmawianie, dokuczanie sobie. W jej towarzystwie byłem prawdziwym sobą. Niczego się nie wstydziłem. Będzie mi jej brakowało przez te kilka lat.
2 miesiące później.
To dziś. Lena wyjeżdża. Najgorszy dzień w moim życiu. Żegnam się z moją najlepszą przyjaciółką na cztery lata. Nie mogę jej zatrzymać, bo mam taki kaprys. To nie byłoby w porządku. Przecież będę ją odwiedzać. Pozostaje tylko jedno pytanie. Co ja będę robił w czasie wolnym, którego teraz mam pod dostatkiem? Bez niej to nie będzie to samo. Zawsze spędzaliśmy go razem, a teraz stoimy przed bramką za którą ja już wejść nie mogę, a ona tak i się żegnamy.
- Kendall - odezwała się po niezręcznej ciszy. Jeszcze nigdy nie zdarzyło nam się być cicho w swoim towarzystwie. Spojrzałem na nią smutnym wzrokiem, który zbyt często u mnie nie gościł - muszę już iść, ale nie chcę. Nie chcę się z tobą rozstawać - jej głos łamał się, w oczach miała łzy, a uśmiech był wymuszony. Bez żadnego uprzedzenia zamknąłem ją w silnym uścisku, a po jej policzku spłynęła łza.
- Nie płacz. Nie rozstajemy się na zawsze - próbowałem ją uspokoić.
- Obiecuj mi. Obiecuj, że mnie odwiedzisz jeszcze w tym miesiącu.
- Obiecuję - wypowiedziałem pewny swoich słów. Odsunąłem ją od siebie i złożyłem pocałunek na jej czole, co wywołało jej szczery, ale nadal smutny uśmiech.
- Do zobaczenia - wypowiedziała te dwa słowa i odeszła, ciągnąc za sobą walizkę.
- Do zobaczenia - wyszeptałem, ale ona już tego nie słyszała. Wpatrywałem się w jej postać, dopóki nie znikła za rogiem.
3 tygodnie później.
- Synu! Spakowałeś wszystko? - krzyczy moja mama. Czasami jej nadopiekuńczość jest denerwująca, ale kocham ją.
- Tak mamo! - odkrzyknąłem, zakładając buty. Do holu weszła moja rodzicielka.
- Chcesz żebym cię zawiozła na samolot? - spytała.
- Nie mamo. Zostań w domu. W taką pogodę, aż strach gdzieś wychodzić - odparłem, łapiąc za walizkę - poza tym zamówiłem już taksówkę - podszedłem do matki i ucałowałem jej policzek - Kocham cię! Pa!
- Też cię kocham. Pa - po tych słowach wyszedłem z domu. Na zewnątrz czekała na mnie już taksówka. Nie mogę się doczekać spotkania z Leną. Tak, lecę ją odwiedzić. Obiecałem, a ja słowa dotrzymuję. Do tej pory tylko rozmawialiśmy przez Internet. Tęsknię za nią bardziej niż przypuszczałem.
Na lotnisko dotarłem po godzinie. Kupiłem bilet i kierowałem się w stronę wejścia na pokład. Po dziesięciu minutach dotarłem do środka. Przede mną 21 godzin lotu. Zapowiada się ciekawie. Dobrze, że zabrałem ze sobą PSP*. Nie będę się nudził.
Nareszcie wylądowałem. Na lotnisku w Nowym Jorku czekała już na mnie Lena. Była szczęśliwa, że mnie widzi. W drodze do jej akademika opowiadała mi jak nudno było jej beze mnie. Mówiła także o zajęciach, które przypadły jej do gustu i o osobach, których zdążyła już znienawidzić.
Siedzieliśmy u niej w pokoju i gadaliśmy, śmialiśmy się. Brakowało mi tego.
- Hannah jest normalną osobą, bo reszta to taki nie wypał - zaśmiałem się na te słowa, a brunetka dołączyła do mnie. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Lena wstała z łóżka, na którym siedzieliśmy i ruszyła je otworzyć. W wejściu stał ciemnoskóry chłopak. Miał coś z Azjaty, ale nie wiem czy to te oczy czy rysy twarzy.
- O cześć David! Wejdź! - powiedziała i gestem zaprosiła chłopaka do środka. David usiadł obok mnie i wyciągnął do mnie swoją dłoń,
- Cześć, jestem David - przedstawił się, a ja go zignorowałem i skierowałem się do Leny.
- O nim nie wspominałaś - oznajmiłem poważnie, na co się skrzywiła.
- Kendall to jest David, mój przyjaciel ze studiów. Chodzimy na ten sam kierunek, uczymy się razem. Jest w porządku, spokojnie, nie musisz się martwić - następne słowa skierowane były do ciemnookiego - David to jest Kendall. Mój najlepszy przyjaciel. Znamy się praktycznie od zawsze.
- Cześć - mruknąłem do chłopaka i uścisnąłem jego rękę, którą cały czas wystawiał w moją stronę. Dziwny jest. Już go nie lubię.
Tydzień później.
U Leny spędziłem zaledwie kilka dni, a teraz leże u siebie w pokoju, myśląc o niej i tym Davidzie. Nie polubiłem gościa. Przez ten cały czas kręcił się wokół nas. To było męczące, ale najwyraźniej Lenie on nie przeszkadzał. Można stwierdzić, że spędziliśmy ze sobą bardzo mało czasu. Nagle po pomieszczeniu rozległ się dźwięk laptopa. Ktoś dzwoni na skype. To Lena. Bez czekania odebrałem. Jednak mogłem tego nie robić. Na obrazie pojawiła się Lena, siedząca na kolanach ciemnookiego. Byłem zły. Gdybym mógł, rozszarpałbym go.
- Cześć - powiedziała, chichocząc. David szeptał jej coś do ucha, co bardzo mnie denerwowało.
- Hej - mruknąłem niezadowolony - Jak tam? - spytałem, aby być miłym i nie dać po sobie poznać, że nie tolerują tego gościa, z którym jest w pokoju. Czy ja jestem zazdrosny? Możliwe. Odkąd Lena wyjechała w środku czuję coś dziwnego. Codziennie budzę się z nadzieją, że zrobi mi niespodziankę i odwiedzi mnie. Niestety do tej pory tak się nie stało. Chciałem czuć jej bliskość, poczuć zapach jej perfum. Chciałem, aby była obok mnie. Chciałem usłyszeć jej głos, który zawsze mi powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Czy to można nazwać miłością? Czy ja ją kocham? Czy kocham ją tak, jak powinno się kochać osobę, z którą chcesz spędzić resztę swojego życia? Serce podpowiadało mi tak, a rozum nie funkcjonował.
- Mam dla ciebie wspaniałą wiadomość! - oznajmiła cała w skowronkach.
- Słucham?
- Ja i David jesteśmy razem! Czy to nie wspaniałe? - zamarłem. Właśnie uświadomiłem sobie, że ją kocham, a ona wyjeżdża mi z informacją, że ma chłopaka? Złość wypełniała mnie od wewnątrz, jak i od zewnątrz. Dłonie zacisnąłem w pięści, a usta ułożyła się w prostą linię.
- To ma być ta wspaniała wiadomość?! - wykrzyknąłem - To nie jest wspaniała wiadomość!
- Dlaczego? Myślałam, że się ucieszysz z mojego szczęścia - odparła z nutą zawiedzenia w głosie, ale mnie to nie ruszało.
- Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo cię kocham. Kocham, jak kogoś z kim chce być, a nie jak przyjaciółkę czy siostrę! - powiedziałem to, a raczej wykrzyczałem. Tylko czemu? Przecież nie chciałem, aby się o tym kiedykolwiek dowiedziała. Lena zamarła w miejscu, tak jak jej chłopak. Trzasnąłem klapką od laptopa, zamykając go. Zerwałem się z miejsca. Rzeczy z półek znalazły swoje miejsce na ziemi, pierzyna poszła w ich ślady. Kopałem wszystko co popadnie, aż w końcu osunąłem się po ścianie, oddychając ciężko i szybko.
Miesiąc później.
- Kendall! Masz gościa! - oznajmiła moja mama z dołu. Niechętnie wstałem z łóżka i skierowałem się do salonu. To, a raczej kogo tam zobaczyłem, zbiło mnie stropu. Lena, stojąca przede mną nie była już tą samą dziewczyną. Jej włosy były koloru blond z malinowymi końcówkami, które sięgały jej do łopatek. Czarne, z dziurami na kolanach rurki, przylegały do jej nóg. Przez białą bluzkę, którą miała na sobie, prześwitywał jej czarny biustonosz. Czerwona, rozpięta koszula dodawała jej buntowniczego wyglądu. Na nadgarstku dostrzegłem tatuaż w kształcie kokardki. To wszystko zapewne było sprawką Davida. Widziałem jego tatuaże i jestem pewien, że ją do tego namówił. Wpatrywałem się w nią bez słowa, a ona niespodziewanie rzuciła mi się na szyję i wypowiedziała słowa, na które zmiękłem.
- Kocham Cię. Nie jak brata czy przyjaciela. Kocham cię, jak kogoś z kim chcę być - odwzajemniłem jej uścisk. Chciałem ją tak trzymać przez całe życie.
5 tygodni później.
Za tydzień święta Bożego Narodzenia. Dzisiaj przylatuje Lena. Nie mogę się doczekać spędzenia świąt razem. Do jej przyjazdu zostały jeszcze cztery godziny. Postanowiłem usiąść na kanapie i pooglądać telewizję. Oczywiście ukazały mi się wiadomości. Już miałem przełączać na kolejny kanał, ale zainteresowała mnie pewna informacja.
"Wypadek samolotowy. Samolot Airbus A380 rozbił się w stanie Kolorado niedaleko miejscowości Aspen. Przyczyny wypadku nadal nieznane. Na pokładzie było 347 osób. Dwie osoby są w stanie krytycznym, a reszta zginęła na miejscu."
Zacząłem szukać w pamięci jakim samolotem miała lecieć Lena. Nie mogłem sobie przypomnieć. Nagle oświeciło mnie, że pisaliśmy o tym. Sięgnąłem po komórkę i sprawdziłem naszą ostatnią konwersację. Pisało wyraźnie i dokładnie, ale ja nie mogłem w to uwierzyć. Nie chciałem.
"Lecę Airbusem A380, wiesz tym ekskluzywnym haha"
Moje życie legło w gruzach. Miałem jeszcze cień nadziei. Może Lena zalicza się do tych dwóch osób w stanie krytycznym. Znalazłem w kontaktach mamę dziewczyny i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odebrała.
- Tak, słucham? - jej głos łamał się. Płakała. Już byłem pewny, że Lena nie żyje, ale wolałem się upewnić.
- Czy.. Czy Lena...? Ona...? - Nie mogłem powiedzieć tego słowa. Nasz szczęście Pani Kouley wiedziała o co chcę zapytać.
- Tak, Kendall. Ona zginęła w tym wypadku - ręka, w której trzymałem komórkę osunęła się wzdłuż ciała, a telefon upadł z hukiem na podłogę. Miałem wyrzuty sumienia. Dlaczego nie było mnie z nią na pokładzie? Dlaczego akurat to ją spotkało? Przecież wszystko było dobrze. Byliśmy razem szczęśliwi. Ja byłem, ona była. Nie widziałem świata poza nią. Teraz zdałem sobie sprawę, że życie jest niesprawiedliwe.
_________________________________________________________________________________
*PlayStation Portable - przenośna konsola gier.
10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!
PIĘKNY ♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietne! Szkoda, że Kendall tak późno się obejrzał. Bardzo fajny imagin. Oby do następnego! :).
OdpowiedzUsuńSuper,tylko czemu akurat ona? czemu musiała zginąć.... :'(
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Piękne .. Płakać, tylko płakać :/
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Smutne, ale świetne! Kocham !
Czekam na nn :)
Xx !
Piękny rozdział... Aż płakać mi się chce. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńWiele razy powtarzałam Ci że masz talent do pisania ! nie zmarnuj go :) imaginy są świetne :) Czekam na kolejny <3 -M.
OdpowiedzUsuńSmutny ale piękny czk nn
OdpowiedzUsuńSuper!! Nie moge sie doczekać nastepnego :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) szkoda tylko że umarła ;((
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) szkoda tylko że umarła ;((
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!
OdpowiedzUsuń