Blokada kopiowania!

środa, 30 grudnia 2015

~65 Christmas Ghost

Chciwa, przebiegła i samolubna.
Trzy określenia, które do niej pasowały. Z każdym dniem udowadniała, że jest niedojrzałą osobą. Nie chciałem, aby tak to wyglądało. Nie po tym, jak odszedłem. Zostawiłem jej wszystko, aby było jej dobrze. Ona źle to wykorzystała. Stała się gorszą wersją samej siebie. Zatopiła się w tym wszystkim i stała się gwiazdą wielkiego formatu. Nie spodziewałem się tego, nie myślałem, że to tak będzie wyglądać. Zastąpiła mnie, a ja nic nie mogłem na to poradzić. Moja siostra była nieprzewidywalna, a ja dostrzegłem to dopiero po śmierci.
Chciałem zrobić coś, aby jej pomóc. Nie skrzywdzić, nigdy bym tego nie zrobił. Nawet jeśli stałaby się jeszcze gorsza, co chyba było nie możliwe. Obserwowałem ją każdego dnia i zastanawiałem się co siedzi w tej pustej głowie. Jednak ona była mądrzejsza, niż mi się wydawało. Grała najlepiej jak potrafiła i udawała niewiniątko.
Nasz zespół…ich zespół, zrobił karierę, której się nie spodziewaliśmy. Ja, ty i oni – nikt. To się działo, tak szybko i w trakcie tego rozwoju musiałem sobie zrobić przerwę. Wezwali mnie tam na górę, a ja nie miałem nic do gadania. Teraz to dla mnie śmieszne. Śmierć nie jest niczym strasznym. Jest źle, tylko na początku. Jak patrzyłem na zapłakanych ludzi z którymi byłem na co dzień. Potem wszyscy się otrząsnęli i do roboty. Zaś ja się im przyglądałem. Teraz robię, co chcę i trochę mnie to bawi. Tutaj, jest nawet lepiej, niż tam.
Usiadłem na kanapie i się im przyglądałem, każdemu z osobna. James brzdąkał coś na swojej gitarze. Miał tatuaż na nadgarstku i jeden na kostce. Znalazł sobie nawet dziewczynę, a moja siostra szczerze jej nienawidziła. Nie miałem pojęcia dlaczego, niestety nie mogłem wejść do jej mózgu. Logan przeglądał twittera. Carlos zaś siedział na fotelu i czekał aż Alexa skończy go czesać. Nagle do garderoby wpadła moja siostrzyczka. Uśmiechnięta i gotowa do występu.
- Może byście tak się ruszyli?
- Mamy czas. – James był spokojny, przynajmniej próbował.
- Wiecie dobrze, że nie lubię na was czekać. Jestem dziewczyną, a zbieram się od was szybciej.
- Ponieważ poszłaś szykować się jako pierwsza. My zostaliśmy i zrobiliśmy sobie zdjęcia z fanami. Mogłabyś tez czasem zostać.
- A nie zostaję? – Prychnęła. – To ja tu jestem najbardziej pracowita, więc nie gadaj głupot.
- Proszę, skończ. Ostatni koncert w tym roku, więc rzuć na luz.
Popatrzyli na siebie z ulgą i skończyli rozmawiać. Każdy wrócił do swoich poprzednich czynności, a ona wyszła. Jak zwykle obrażona na cały świat.
Występowali na stadionie Wembley. Zawsze chciałem zagrać tam z nimi. Jednak to chyba nie było dla mnie. Zrobili świetne show, a w centrum uwagi oczywiście była Tina. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi hotelowych, a ja czekałem aż w końcu położy się do łóżka. Usiadłem na fotelu i czekałem aż wyjdzie z łazienki. Ubrana w piżamę wskoczyła pod pościel i już chciała zgasić lampkę, kiedy odezwałem się ja. A mówili, że duchy nie istnieją.
- Cześć. – Przywitałem ją ochrypłym głosem. Długo go nie używałem, więc musiała mi wybaczyć.
- Kim jesteś? – Rozglądała się po pomieszczeniu, a ja zrozumiałem, że mnie nie widać. W końcu mogła mnie ujrzeć i siedziała z wytrzeszczonymi oczami. Wyglądałem aż tak źle?
- Kurwa. – Wykrztusiła w końcu. – Kendall…
- Nie, Święty Mikołaj. – Prychnąłem. – Ducha nie widziałaś?
- Kurwa. – Powtórzyła.
- Nie przeklinaj tyle siostrzyczko. – Prychnąłem. – Jestem tu, aby tobie pomóc. Nie mam dużo czasu, za trzy dni Wigilia.
- Nie piekę ciasteczek, nie potrzebuje pomocy w niczym. – I się ocknęła…
- W tym problem. Nie pieczesz i nic nie czujesz.
- Dobra, nic nie rozumiem. Więc daj mi spokój, muszę się wyspać. Mam jutro sporo pracy, a ty… wracaj skąd przyszedłeś.
- Nic nie rozumiesz? Jesteś suką, a ja muszę to zmienić. Jestem twoim świątecznym duchem.
- Nie mów, że pokażesz mi przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jak w bajkach? – Zaśmiała się.
- Pokażę, więc zakładaj kapcie! Ruszamy w podróż.
Zakryła się kołdrą i śmiała jak głupia. Nie wierzyła, ale ja chciałem to zmienić. Moje palce działają cuda. Pstryknąłem nimi i w mgnieniu oka, znaleźliśmy się w przeszłości. Pięknie ubrana choinka, nakryty stół i ona, mała dziewczyna patrząca się przez okno.
- Zazdrościłam ci. – Usłyszałem od starszej wersji. – Bawiłeś się z nimi nawet w Wigilie, to było nie fair.
- Dlaczego nie dołączyłaś?
- Nie lubiliście mnie, a zwłaszcza James.
- Powiedział ci to? – Pokręciła głową. – Tak naprawdę, to ja nie chciałem, abyś przychodziła. Wiesz, młodsza siostra to obciach.
Moja młodsza wersja mnie, wpadła do pokoju. Tina wydawała się być urażona, że musieli na mnie czekać. Nie zdawałem sobie sprawy, że już w tamtym czasie, raniłem ją.
- Gdzie byłeś? – Spytała z założonymi rękoma.
- Graliśmy. – Uśmiechnąłem się. – Carlos wymyślił nową piosenkę. Zobaczysz, kiedyś usłyszysz nas na stadionie Wembley. To będzie hit!
- Uważaj bo ci uwierzę. – Prychnęła.
Nie uwierzyła i miała rację. To nie ja tam zagrałem, tylko ona. Tina spełniała moje marzenia, nie mając o tym pojęcia.
- Ale byłam śliczna. – Pisnęła ta w piżamie. – Taki słodziaczek, bez worów pod oczami.
- Niech zgadnę, nic nie zrozumiałaś?
- Nie lubiłeś mnie kiedyś, ale potem to się zmieniło. Pamiętam nawet, jak kupiłeś mi chomika, bo stary zdechł. – Zachichotała. – Kendall!
- Co?
- Na te święta dostałeś gitarę, a ja głupią lalkę z przeceny. Teraz to rozumiem braciszku.
Wszyscy usiedliśmy do stołu, a moja patrzyła na mnie wrogim spojrzeniem. Próbowałem wtedy zrozumieć, czemu jest na mnie zła. Jednak dopiero po śmierci miałem czas, aby to przeanalizować. Ona po prostu chciała, abym poświęcał jej więcej czasu.
- Mamusiu! – Krzyknęła tak, że nawet ja drgnąłem. – Chce pić!
- Już kochanie.
- Rodzice mnie kochali. – Uśmiechnęła się i wygładziła piżamę. – Ale czasami traktowali lepiej ciebie.
- Nie byłem samolubny.
- Ja też nie.
- Dostałaś mnóstwo słodyczy, a jak przeszedł James nie chciałaś dać mu nawet głupiej czekolady. Nie mówię o całej tabliczce, tylko o kostce.
- Mogłeś dać swoją.
- Nic nie rozumiesz….- Westchnąłem. – Czas na nas, wracamy.
- Chciałam się jeszcze sobą pozachwycać, nie mam przecież zdjęć. Wszystkie spłonęły.
Nie odezwałam się ani słowem. Wróciliśmy do hotelu, a raczej ona wróciła. Zaś ja zostałem w przeszłości. Wypomniała mi pożar, który wywołałem. Zrobiłem to nie chcąco, a przy tym sam zginąłem. Ona była strasznym człowiekiem, a ja chciałem ją odmienić.
Kolejnego dnia udzielali wywiadów i odwiedzali dzieci w szpitalu. Dwa dni do świąt, a oni nadal ciężko pracowali. Nie rozumiałem ich managera. Powinni odpoczywać, ale w końcu fani są najważniejsi.
Czekałem na nią cały dzień, aż w końcu przyszła do pokoju hotelowego i zrobiła to samo co codziennie. W końcu usiadła na łóżku i kremowała dłonie.
- Idziemy? – Pojawiłem się przed nią, a ona drgnęła.
- Nigdy. Tego. Nie. Rób. – Wycedziła przez zęby. – Po za tym jestem zmęczona, Kendall.
- Tss. – Zaśmiałem się. – A co mnie to obchodzi? Idziemy!
Znaleźliśmy się w pokoju chłopaków. Oni w przeciwieństwie do niej dobrze się bawili. Grali na konsoli i pili szampana. Ciekawe co świętowali…
- Ej! – Krzyknęła. – Oni mnie nie zaprosili!
- Zgadnij dlaczego… - Mruknąłem pod nosem.
- To pewnie James, on ich przeciwko mnie buntuje! – Wrzasnęła. – Idiota! Słyszysz?!
- Nie słyszy.
- Jesteście idiotami! Talalala!
- Co ona będzie robić na święta? – Carlos ziewnął. – W tamtym roku była u mnie, ale nie wiem, czy chcę ją znowu zapraszać.
- Co takiego?! – Denerwowała się, o to chodziło.
- Jak ma tak zołzowaczyć to ja też podziękuje. – Logan wzniósł ręce w geście samoobrony.
- Jesteśmy jej jedyną rodziną, a ona tego nie widzi. Traktuje nas jak śmieci, więc po co mamy być dla niej dobrzy?
- Chce wracać! – Zwróciła się do mnie. – Słyszysz?!
- Nie chcesz posłuchać, o czym mówią? – Uśmiechnąłem się. – Jestem pewny, że zaraz powiedzą, coś bardzo ciekawego.
- Idę! – Otworzyła drzwi i przez nie wyszła, ale niestety to nic nie dało. Po chwili stała znowu w tym samym miejscu.
- Jutro ostatni dzień, musimy z nią wytrzymać.
- Tak, a potem pomyślimy co z zespołem. – Carlos wziął głęboki wdech. – Po jego śmierci, powinniśmy go rozwiązać. Bez niego to nie to samo.
- Nie ma co porównać. – Dołączyli się.
- To chciałeś mi pokazać? Jesteś lepszy ode mnie, brawo!
Do niej nic nie docierało, nie przyjmowała tego do siebie. Odpychała i nie chciała się zmienić. Została mi tylko jedna wycieczka i jeśli ona nie pomoże… sam nie wiem. Może takich ludzi nie da się odmienić?
Kolejnego wieczoru czekała na mnie w czarnej sukience i szpilkach. Uśmiechnięta od ucha do ucha, tak jakby miało wydarzyć się coś niesamowitego.
- Coś się tak wystroiła? Oni i tak cię nie widzą.
- Nie mogę się doczekać przyszłości. To będzie coś niesamowitego. Ciekawe jak wygląda mój mąż. Jejkuu!
- Będziesz zaskoczona! – Uśmiechnąłem się i podskoczyłem, udając zadowolonego.
Znaleźliśmy się w ciemnym pomieszczeniu. W salonie rozbłyskała tylko malutka lampka, przy kominku. Na kanapie siedziała starsza kobieta, a mianowicie Tina. Nie miała nikogo, żyła sama. Wielki dom, bogactwo, ale zero przyjaciół. Była wredna dla wszystkich, a życie jej się tak odpłaciło.
- Kim jest ta stara, pomarszczona kobieta? Chyba jesteśmy w złym miejscu, Kendall. Wiedziałam, że miałeś problemy z orientacją w terenie, ale może dali ci jakiś GPS?
- Ta stara, pomarszczona kobieta, to ty.
- Kpisz sobie ze mnie?
- Jesteś sama, nikt do ciebie nie dzwoni. Nie masz przyjaciół, nic. A wiesz, czemu? Jesteś samolubna i zgorzkniała! Jestem z tobą już trzeci dzień, ale ty dalej nic nie rozumiesz. Nie dociera do ciebie, że musisz się zmienić? Inaczej na zawsze zostaniesz sama.
- Kendall…
- Nie, nie przerywaj mi. Zaraz zniknę, a ty wrócisz do hotelu. Te ostatnie słowa, które wypowiem… po prostu się ogarnij. Jutro Wigilia i jak tak dalej pójdzie, spędzisz święta sama. Chcesz tego? Myślę, że w głębi duszy nie jesteś taka. Pokaż im, że mogą na ciebie liczyć.
Nie usłyszałem jej słów. Wyparowałem, a ona została sama. Miałem nadzieje, że się zmieni, a ja nie będę musiał jej nękać. Zresztą, nie pozwoliliby mi. Ona musi w końcu przejrzeć na oczy. W końcu taki był mój cel.

______________

10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!!

4 komentarze:

  1. Genialny imagin ;)
    Taki z przesłaniem by być dobrym i nie być suką. Od razu przypomniały mi się film i książka "opowieść wigilijna"
    Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Z niecierpliwością czekam na nexta
    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    PS. Udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. http://kochambigtimerushr.blogspot.com/2015/02/bohaterowie_9.html Proszę Cię wejdź na mojego bloga chociaż zobacz . Dziękuje. Masz super bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny imagin :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Imagin super, jak zawsze ;) czekam na następny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.