Blokada kopiowania!

piątek, 4 grudnia 2015

~60 Was All Wrong

Imagin dedykowany dla - Natalia Nathan Sykes. Mam nadzieję, że się podoba ;3


*


– Jesteś tak cholernie seksowny – powiedziała, opierając się o jego nagie ciało.
– Przestań.
– Dlaczego tego nie lubisz, Kendall? – spytała, wywracając oczami, ale chłopak nawet tego nie zauważył. Był zajęty swoimi myślami, a nie dziewczyną, która leżała obok.
– Chyba powinnaś już iść.
Chłopak wstał z łóżka, a na jego ciele znalazły się czarne bokserki, które parę minut temu zostały zrzucone. Nie przejmował się uczuciami dziewczyny, bo sam był ich pozbawiony. Złapał za telefon komórkowy i w mgnieniu oka zamówił taksówkę, która miała przyjechać za kilka minut. Między jego wargami znalazł się gruby papieros, a po wyjściu na balkon, szybko go odpalił. Stał oparty o barierkę i obserwował miasto, które dopiero budziło się do życia. Mnóstwo zapalonych lamp, które odbijały się w ciemnych oczach blondyna. Wziął kolejnego bucha i wypuścił dym, który zatrzymał się w jego płucach.
– Nie mogę się doczekać chwili, w której się zmienisz – powiedziała jakby do siebie dziewczyna. – To będzie przełomowy dzień.
– Zamknij się – warknął pod nosem. – Nie jesteś tu chyba po to, aby mnie oceniać?
Jego sylwetka obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni i po chwili patrzył na dziewczynę. Była piękna, ale niewystarczająco. Miała to coś w sobie, co Kendall lubił. Jednak to było dla niego za mało. Nie potrafiła przebić zimnego serca chłopaka, które zamarło kilka lat temu.
– Przecież jestem tu tylko po to, aby sprawić ci przyjemność – powiedziała cicho do jego ucha. Jej dłonie przesunęły się po jego klatce piersiowej, a usta musnęły miejsce nad obojczykiem. – Zadzwoń jak będziesz mnie potrzebował.
Odeszła, tak jak robiła to zawsze. Tylko że Schmidt nie potrzebował więcej, a przynajmniej tak mu się wydawało. Chciał nic nieznaczącej znajomości, która od czasu do czasu poprawi mu samopoczucie. Głupek.
W drugim pokoju, przy biurku i w pełnym skupieniu siedział Tom. Jego ciało okryte było białą koszulą i flanelowymi spodniami. Tkwił nad stertą ważnych dokumentów, które miał doprowadzić do ładu parę godzin temu. Tylko że był zbyt zajęty tajemniczą blondynką, która spała w „jego” łóżku. Obaj z Kendallem mieszkali w hotelu już trzeci dzień, a raczej dopiero trzeci. Zmieniali miejsca zamieszkania szybciej niż dziewczyny, z którymi sypiają. Tacy już byli i nic nie mogli na to poradzić. Tom poczuł jak zimne, małe dłonie masują jego kark, a po chwili miękkie usta całują jego policzki. Wiedział, że nie może jej ulec. Miał zadanie do wykonania i tego musiał się trzymać.
– Nie mogę – powiedział cicho. – Mam pracę.
– Ostatni raz, kochanie – powiedziała czule, a jemu to wystarczyło. Cece właśnie tak, przekonywała go do seksu po ciężkim dniu pracy. Chciał w tej dziewczynie zobaczyć chociaż trochę swojej dawnej miłości, ale za każdym razem, kiedy to robił, miał ochotę się rozpłakać jak małe dziecko. A nie mógł. Obiecał to jej.
Wstał z fotela, odkładając papiery na biurko i zbliżył się do dziewczyny. Był wyższy od niej o głowę i wcale mu to nie przeszkadzało. Uwielbiał, kiedy dziewczyna jest od niego niższa. Czuł wtedy dominację nad jej drobnym ciałem. Jego duże dłonie znalazły się na jej pośladkach i po kilku sekundach blondynka zawisła w powietrzu. Jej nogi oplotły jego ciało, a ręce trzymały się kurczowo karku. Tom podtrzymywał ją tylko jedną ręką, a drugą ściągał założoną przez dziewczynę koronkową bieliznę. Kiedy jej piersi były wolne, chłopak zbliżył do nich swoje usta i lekko je zacisnął na jednym z sutków. Blondynka jęknęła, a w tym samym czasie drzwi do pokoju otworzyły się. Oboje zwrócili się w stronę wyjścia, a w nich stał nie kto inny niż Kendall. Nie był zaskoczony takim widokiem. Można powiedzieć, że właśnie się tego spodziewał. Nie próbował nawet nic wyjaśniać. Po prostu spojrzał na tę dwójkę i pokręcił głową.
– Masz dziesięć minut, aby ją bzyknąć – Schmidt nie przebierał w słowach. – Musimy dokończyć to, co zaczęliśmy.
Blondynka kurczowo trzymała się Toma, ale kiedy Kendall wyszedł, natychmiast zeszła. Wyglądała na wkurzoną, ale co Parker mógł zrobić? Wiedział, że muszą się streszczać.
– Chyba nie będzie kolejnego razu – powiedział do blondynki. – Sorry, kotku, ale musisz zaspokoić się sama.
– Zadzwonisz? – Nagle jej głos zmienił się nie do poznania. Wyglądała niewinnie, a jej oczy lśniły od podekscytowania.
– Jasne – skłamał. Tom nigdy nie umawiał się z tymi dziewczynami. O ile seks bez zobowiązań można było nazwać randką. Tak naprawdę na jedynej randce jakiej był, była ta z Cece.
Minęło pięć minut, zanim dziewczyna wyszła z pokoju chłopaka. Kiedy drzwi, zamknęły się za blondynką, znów się otworzyły. Tym razem Kendall wyglądał na zniecierpliwionego i nieco bardziej wkurzonego. Nie powiedział ani słowa do swojego jedynego przyjaciela, tylko usiadł przy biurku i zaczął przeglądać dokumenty, które nie dawały im spokoju.


– Nie wierzę – śmiał się w niebo głosy. – Mamy randkę, Tom.
– Randkę – konał ze śmiechu Parker. – Jak to brzmi?
– Kino, kolacja i bzykanko – uśmiechnął się Kendall. – Niech myślą jak chcą, byle było to ostanie.
– W coś ty nas wpakował?
– Mam ci przypomnieć, że stałeś obok i śliniłeś się do tej blondynki, idioto? – prychnął. – Pierwsza w życiu randka, może być ciekawie.
– Proszę, nie używaj tego zwrotu, kiedy jestem obok – zaśmiał się.
Dwaj niepozorni dziewiętnastolatkowie, którzy nie wierzyli w „miłość”. Śmieli się z każdego, kto tylko o tym wspomniał. Nie rozumieli, co mają ludzie, którzy dostrzegają swoją drugą połówkę. Drwili z nich na każdy możliwy sposób.
Tego dnia spotkali dwie tajemnicze dziewczyny, które jako pierwsze zaproponowały spotkanie. Warunek miał być jeden: to musiała być tradycyjna randka. Kolacja ze świecami, kino i spacer o północy. Tom i Kendall zgodzili się. Można powiedzieć, że bez wahania. Dwie piękne dziewczyny, które chciały kolacji i dwóch chłopaków, którzy liczyli na prosty układ.
Nie wiedzieli jednak, w co tak naprawdę się pakują. Nie znali dziewczyn i tego, co czują. Nie mieli o nich pojęcia, ale chcieli zrobić wszystko, aby tylko je zaliczyć i dodać do listy.
– No to za udaną noc – krzyknął Kendall i nalał do dwóch kieliszków wódkę.
– Za dobre bzykanko – dołączył się Tom.
Wypili trunek i po czterdziestu minutach siedzieli przed salą kinową. Zakupili bilety na horror i czekali. Kendall wypatrzył je jako pierwszy. Szły roześmiane i pełne wdzięku. Jedna z nich, która wpadła w oko Schmidtowi, miała na sobie krótkie jeansowe spodenki i zwykły T-shirt. Długie czarne włosy miała proste i delikatnie opadały na plecy.
– Cześć, dziewczyny. – Wstał ze swojego miejsca. – Cześć, Pheobe.
– Jesteście przed czasem. – Uśmiechnęła się dziewczyna. – Elegancko.
– Hej. – Tom podszedł do blondynki, która jak zdążył zauważyć, trzymała się na dystans. Cece – bo tak miała na imię, miała na sobie granatową sukienkę. Materiał odkrywał jej ramiona, ale zakrywał dekolt.
– Hej – odpowiedziała, uśmiechając się. Przyglądała się chłopakowi od dłuższego czasu i z każdą minutą denerwowała. Narastała między nimi krępująca cisza, której żadne z nich nie potrafiło przerwać. To zazwyczaj działo się inaczej. Tom nie chodził na randki, a Cece nie umawiała się z żadnym facetem. Miała tylko siedemnaście lat i uważała, że ma czas. Zaś Pheobe była bardziej doświadczona i nie miała z tym najmniejszego problemu. Była od niej starsza o rok i nieco się różniły.
Film zaczął się, a każdy z nich usiadł obok dziewczyny z którą się umówił. Tom siedział trochę jak na szpilkach. Nie za bardzo wiedział jak ma się zachować wobec Cece. Zaś Kendall zrobił pierwszy krok i jego ręka znalazła się na ramieniu czarnowłosej piękności. Ona nie miała z tym problemu. Uśmiechnęła się tylko pod nosem i spojrzała na speszoną Cece.
Każde z nich miało coś do powiedzenia. Z każdą minutą poznawali siebie i śmieli się z byle czego. Nie krępowali się tak jak na początku, a nawet mieli wrażenie, że znają się dłużej niż te kilka godzin. Po udanej kolacji zostały dwa punkty, które według chłopaków miały zakończyć ich znajomość. W parku podzielili się na dwie grupki. Kendall oraz Pheobe zaczęli się ganiać jak małe dzieci i wariowali w pobliskim parku. Zaś Tom i Cece, szli spokojnie przez pustą alejkę i obserwowali gwiazdy.
– Jesteś taka mała – powiedział nagle Tom.
– Ej – Cece zrobiła skwaszoną minę, a jej ręce skrzyżowały się. – Mam metr pięćdziesiąt-pięć wzrostu.
– No właśnie – zaśmiał się chłopak. – Jesteś niziutka.
– Przeszkadza ci to?
– Nie. – Pokręcił głową chłopak. – Nawet imponuje, bo mogę zrobić to.
Cece nawet nie zdążyła nic powiedzieć. W jednej chwili zawisła głową w dół. Była przewieszona przez ramię Toma, a on sam miał z tego ubaw. Dziewczyna trzymała się kurczowo swojej sukienki, a na jej policzkach były widoczne rumieńce.
– Postaw! – krzyknęła. – Widać mi bieliznę.
Parker nie przeciwstawiał się blondynce. Odstawił ją na ziemię, a dłonie umieścił na jej biodrach. Panowała cisza, która wcale nie była krępująca. Tom schylił się do dziewczyny i pozostawił na jej ustach pocałunek. Nie chciał wpijać się w jej wargi. Po raz pierwszy nie chciał tego robić. Po prostu delikatnie ją pocałował, a kciukami przetarł rumieńce, które nadal nie znikały z jej policzków. Dziewczyna się uśmiechnęła, ale nie spuściła wzroku. Nadal wpatrywała się w lśniące tęczówki chłopaka.
– Zwolnij! – krzyknął zdyszany Kendall. – Proszę, stop.
Opadł zdyszany na zielony trawnik, a Pheobe zrobiła to samo. Oboje mieli nierówny oddech, a na ich twarzach panowały uśmiechy. Wpatrywali się w gwiazdy i leżeli w ciszy. Żadne z nich nie chciało nic powiedzieć. Nikt nie chciał tego psuć. Po prostu leżeli i odpoczywali.
– W takich właśnie okolicznościach miałam swój pierwszy pocałunek – powiedziała dziewczyna.
– Ile miałaś wtedy lat?
– Osiem.
– To nie mógł być prawdziwy pocałunek – prychnął Kendall. – Czy on leżał na brzuchu?
Schmidt przewrócił się tak jak mówił wcześniej. Wpatrywał się w dziewczynę i wsłuchiwał się w jej zaprzeczenie.
– A czy wpatrywał się w twoje oczy, tak jak ja to robię teraz? – spytał poważnie, a ona znów pokręciła głową. – To dopiero dwa punkty, a ja już wiem, że zrobił to źle.
– W takim razie jak to powinno wyglądać?
Wiedział, że prowokuje go do tego, ale Kendall nie miał nic przeciwko. Dwa punkty ze swojej listy udanych pocałunków miał już za sobą. Teraz wystarczyła chwila, aby to się udało. Zbliżył się do dziewczyny i delikatnie wpił się w jej miękkie usta. Pheobe oddała pocałunek, a swoją małą dłoń wplotła w jego włosy. Schmidt dobił swojego, ale razem z Tomem nie doskoczyli do celu. Każdy z nich mógł posmakować ust dziewczyn, ale nie pozwoliły na nic więcej. To one chciały nad nimi zapanować i chyba im się udało.


– Wszystko, kurwa, nie tak! – Kendall był poirytowany, a sam fakt, że nadal nic nie znaleźli, załamywał go. – Spieprzyliśmy to i dobrze o tym wiesz.
– Wiem. – Tom nie miał już siły. Opadł na miękkie łóżko i próbował się uspokoić. – Spieprzyliśmy to już dawno. Wtedy, kiedy nam je odebrano.
– Mieliśmy do tego nie wracać, nie pamiętasz? – Obiecali to im, ale przede wszystkim sobie. Mieli nie wspominać o Cece ani Pheobe. Mieli udawać, że nie istnieją. Tylko że dla nich to było cholernie trudne. Obaj nadal je kochali, ale żaden z nich nie chciał się do tego przyznać.
– Sam dobrze wiesz, że tak nie potrafię – warknął Parker. – Nie potrafię, kurwa, o niej zapomnieć.
Zapadła cisza, której nienawidził żaden z nich. Narastało w niej napięcie, którego próbowali unikać. Jednak to było trudne, nawet na nich.
– Uwierzyłbyś, że to tak się skończy? – spytał, wspominając tamte lata.
– Nie. – Pokręcił głową. – Ale gdybym miał cofnąć się w czasie i zdecydować, czy chcę się z nią spotkać po raz drugi, nie zrobiłbym tego.
– Miałaby teraz normalne życie – przytaknął Kendall. – A tak wszystko popsuliśmy.
– Może jeszcze nic straconego – mruknął Tom. – Trzeba po prostu szukać dalej.
Obaj nie mieli już siły. Wpatrywali się w pustą, białą ścianę, a ich oczy były opuchnięte. Tylko że nie pozwalali sobie na jakiekolwiek łzy. To było do nich nie podobne. Musieli być silni i sami dobrze o tym wiedzieli.
– Pakujemy się. – Tom nagle zerwał się równe nogi. – Chyba wiem, o co w tym wszystkim chodzi.
– O co? – Kendall patrzył na niego jak na wariata. Chłopak zbierał swoje rzeczy i wrzucał do czarnej torby. – Parker!
– Szukamy nie tych osób, co trzeba. Rozumiesz?
– Nie, idioto – warknął.
– Byliśmy powiązani z niewłaściwymi ludźmi, od których próbowaliśmy się uwolnić. Zagrażali Cece i Pheobe, a potem one odeszły. Myślisz, że policja pozwoliła im tak normalnie wyjechać?
– Świadek koronny! – krzyknął Kendall. – Nie szukamy pod właściwym nazwiskiem.
– O to chodzi. – Uśmiechnął się Tom. – O to, kurwa, chodzi.


Dwa miesiące – tyle się spotykali. Każde z nich poznawało tę drugą osobę i dowiadywało się o niej nowych rzeczy. Chłopcy nadal nie wypełnili swojego planu, do którego tak zaciekle dążyli. Mieli je zostawić jak tylko zaciągnął je do łóżka. Ale z każdym dniem ich priorytety się nieco zmieniały.
– Niesamowicie – powiedziała Cece, wysiadając z auta. Przyjechali nad wodę, późnym wieczorem i zdążyli załapać się na zachód słońca. Dziewczyna od razu pobiegła w stronę brzegu, gdzie bez zastanowienia usiadła na ciepłym jeszcze od słońca piasku.
– Gdybym wiedział, że lubisz tak banalne spotkania, to bym się mniej starał – parsknął Tom, siadając obok.
– To nie jest banalne, tylko piękne.
– Widzę tylko wodę i słońce – zaśmiał się. – To nic nadzwyczajnego.
Cece chciała się do niego przytulić, poczuć ciepło jego ciała i tak po prostu odetchnąć. Tylko że chłopak nie był typowym romantykiem. Nienawidził tego robić. Po prostu siedział i bawił się swoim zegarkiem, nawet nie patrząc na blondynkę.
– Jesteś burakiem – powiedziała w końcu. – Typowym burakiem, bez serca.
– Mam serce, ale jest z lodu – odparł poważnie.
– Dupek – prychnęła. Była urażona. Nie tym, co powiedział, ale jak się zachowywał. Chciał się do niej zbliżyć, ale tylko pod jednym względem. Chłopak nie był uczuciowy, a ona musiała to po prostu zaakceptować. Cece wstała ze swojego miejsca, a on to zauważył. Chciał ją powstrzymać. Wpadł więc na pewien pomysł, który od razu zaczął realizować. Parker zdjął swoje ubrania i został tylko w bokserkach, które ciasno opinały się na jego kroczu. Podbiegł do dziewczyny i złapał ją w pasie. Przerzucił, jak na pierwszym spotkaniu, przez ramię i wbiegł do wody.
– Puszczaj! – Krzyknęła przerażona, a on jedynie zmienił pozycje. Dziewczyna zwisła na nim jak panna młoda, a jej sukienka zetknęła się z wodą. – Tom, do cholery, co ty robisz?
– Odwołaj to – powiedział spokojnie. – Nie jestem żadnym dupkiem.
– Och, jaki urażony – zaśmiała się. – Uspokój się i mnie puść.
– Na pewno mam cię puścić? – spytał, spoglądając w jej jasne oczy. Byli tak blisko jak nigdy dotąd. Patrzyli na siebie w ciszy i spokoju. Każde z nich miało przyśpieszony rytm serca i nie wiedziało, co się za chwilę stanie. Cece pogładziła swoją małą dłonią jego policzek i złapała za jego podbródek.
– Nie jesteś dupkiem – uśmiechnęła się. – I się nie obrażaj.
– Nie przyjmuję przeprosin – udał urażonego. – Były słabe, nawet jak na ciebie.
Nie wahając się, dziewczyna zetknęła swoje usta z jego i zaczęła całować. Parker właśnie na to liczył, chciał poczuć idealne wargi i dobił swojego. Jego duża dłoń zetknęła się z jej pośladkiem, a ona nie miała nic przeciwko. Całowali się o zachodzie słońca, zupełnie nieświadomi tego, co może stać się w najbliższej przyszłości.
Kendall i Pheobe wybrali zupełnie inną formę rozrywki. Schmidt zabrał czarnowłosą dziewczynę do swojego rodzinnego domu. Nigdy nie zabierał tam dziewczyn, a ona była wyjątkiem. Zaparkował pod niewielkim budynkiem swoim pick upem. Zauważył jak jego siostra siedzi na ganku, rozmawiając przez telefon. Prowadziła rozmowę, a kiedy zauważyła Kendalla od razu do niego podbiegła. To nie tak, że się kłócili. To było całkiem inne rodzeństwo. Schmidt nie mieszkał z nimi, tylko z Tomem. Tak naprawdę nie było go w tym miejscu już pięć miesięcy. Nie chciał się pokazywać, bo się o nich nadzwyczajnie bał. Chłopcy mieli nietypowe zainteresowania, do których ciężko było  im się przyznać przed obcymi im ludźmi. Nie chcieli także niepokoić rodziny Kendalla. Tom zaś żył własnym życiem od piętnastego roku życia, kiedy to jego babcia wygoniła go z domu. Kochała go, ale Parker czasem był nie do zniesienia. Z czasem udowodnił, że jest samodzielny, a ona była z niego dumna.
– Kendall! – Dziewczyna podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się na szyję. – W końcu jesteś.
– Nie mów, że tęskniłaś – zaśmiał się.
– Wcale – uśmiechnęła się do niego i zauważyła nieznajomą osobę, która stała, opierając się o auto. – Kto to? – wskazała na Pheobe. – To twoja dziewczyna? Jest śliczna.
Pheobe zaśmiała się pod nosem i podeszła do Kendalla. Stanęła tuż obok niego i grzecznie podała dłoń młodej damie.
– Pheobe – przywitała się. – A ty pewnie jesteś Mali.
– We własnej osobie – przytaknęła.
Weszli do mieszkania w którym zastali matkę Schmidta. We czwórkę zasiedli do stołu i zaczęli rozmawiać. Obie kobiety polubiły Pheobe, ale przecież Kendall nie miał co do niej wielkich planów. Nie przedstawił jej nawet jako swojej dziewczyny, tylko po prostu „Pheobe”. Dziewczyna była tym zmartwiona, bo oczekiwała na coś więcej, ale to nie było w jego stylu. On nie zamierzał mieć dziewczyny, chciał tylko dopiąć do swojego planu, który nieco wymknął mu się spod kontroli.


Mieli tego nie robić, nie mieli prawa ich szukać, ale to było silniejsze od nich. Dostali adres od człowieka, który wiele zaryzykował i teraz stali przed tymi oto drzwiami. Były wielkie, tak jak ich nerwy. Obaj bali się tego spotkania, oczywiście o ile miało się odbyć. Obawiali się, że to nie ten adres. Bali się znowu to popsuć, ale jeszcze bardziej obawiali się zobaczyć Cece i Pheobe.
Kendall nacisnął na dzwonek, a on zaczął grać. Obaj usłyszeli szczekanie psa miniaturki i kroki kobiety, która zbliżała się do drzwi. Jednak ta, która im otworzyła, nie była ani Cece, ani Pheobe. Nie znali jej.
– Dzień dobry – wyjąkał jeden z chłopców.
– Dzień dobry – odpowiedziała poważnie.
– My do Hanny, jesteśmy od naprawy komputera. – Takie dostali hasło. Mieli powiedzieć tylko to, aby móc wejść. Kobieta ani trochę się nie zastanawiała, wpuściła ich do środka, co ich nieco zaskoczyło. Nie zadawała niezbędnych pytań, tylko wytłumaczyła, dokąd mają się udać. Kendall i Tom weszli po drewnianych schodach na górę. Otworzyli pierwsze drzwi po prawej, jak kazała, i dostrzegli osobę, której nie widzieli lata.
Pheobe nie wyglądała jak ona. Siedziała do nich tyłem, przy biurku, a na uszach miała założone słuchawki. Tom rozpoznał puszczaną przez nią piosenkę i próbował być silny. To była ulubiona piosenka Cece, ale jej tu nie było. Dziewczyna nadal miała długie, czarne włosy, ale jakby straciły swój blask. Kendall podszedł bliżej, a jego dłoń dotknęła jej ramienia. Zrobił to tak delikatnie, jakby bał się, że może się rozpłynąć. Pheobe od razu wstała wystraszona, a słuchawki opadły hukiem na podłogę. Schmidt patrzył się na nią z szeroko otwartymi oczami, a z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Nie mogła w to uwierzyć. Stał przed nią, cały i zdrowy, a ona miała go na wyciągnięcie ręki.
– Jak? – spytała drżącym głosem.
Chłopak nawet nie odpowiedział, wziął ją w ramiona i przytulił najmocniej jak tylko potrafił. Nawet nie potrafił wyrazić tego, co czuł. Miał przy sobie kobietę, którą naprawdę kochał. Jego dłoń gładziła ją po plecach, a ona nadal płakała. To były łzy szczęścia.
– Cece – usłyszeli głos Toma. Stał naprzeciwko komody, na której widniało jej czarno- białe zdjęcie. Obok niego był list, który sama napisała. Pheobe nigdy go nie schowała. Zawsze leżał na wierzchu, a ona czytała go codziennie przed zaśnięciem. – Dlaczego, kurwa?! Dlaczego?!
Był rozdrażniony, a Kendall nie widział go w gorszym stanie. Jego oczy były czerwone, a sam oddychał w przyśpieszonym tempie.
– Zabiłem ją – krzyczał. – Zabiłem.
– To nie twoja wina – Pheobe próbowała do niego podejść, ale on ją tylko odepchnął. Zaczął się awanturować i niszczył wszystko, co napotkał na drodze.
– Zabiła się przeze mnie – wrzasnął.
Parker z całą siłą uderzył w betonową ścianę. Jego ręka zaczęła sinieć w mgnieniu oka, a ból był nie do wytrzymania. Jednak jego to nie obchodziło. Osunął się na podłogę i zaczął płakać jak małe dziecko. Po raz pierwszy w życiu doprowadził się do takiego stanu. Wszystkie emocje wyszły na zewnątrz, uwalniając.
– Ona cię kochała. – Pheobe kucnęła obok niego. – Kochała cię nad życie i dlatego odeszła. Zrobiła to dla ciebie, Tom.
– Chcę, aby wróciła – powiedział cicho. – Nie chciałem jej stracić. Za bardzo ją kocham.
Po raz pierwszy powiedział zakazane przez siebie słowo. Kocham.
– Ciii. – Przytuliła się do niego. – Musisz być silny, tak?
– Nie zostawimy cię. – Kendall znalazł się po drugiej stronie. – Pomożemy ci, tak jak ty to zrobiłeś nam.


Siedzieli w salonie, oglądając film. Cece siedziała sztywno, obok Toma, a Pheobe z Kendallem leżeli na sobie i śmieli się w niebo głosy.
– Pocałuj mnie – powiedziała cicho blondynka. Tom bez zastanowienia przycisnął swoje usta do jej malinowych warg, czując przy tym wielką ulgę.
– Powinniśmy wybrać się na wycieczkę – odezwał się Kendall. – Najlepiej na tydzień do ciepłych krajów.
– Tak, bo jesteśmy obrzydliwie bogaci, a nasi rodzice na pewno na to pozwolą – prychnęła Cece. – Moi rodzice zbierają na moje studia, nie dadzą mi pieniędzy na wycieczkę.
– Ej, ej, ej – oburzył się Parker. – Skoro my was zapraszamy, my za wszystko płacimy. – I nie ma innej opcji.
– Jesteście milionerami? – Pheobe miała poważny wyraz twarzy. Wyprostowała się i usiadła obok Kendalla, zakładając na niego swoje nogi. – Zakochałyśmy się w milionerach. Wow, Cece.
Znali się ponad rok, a ze zwykłej rozmowy nagle zrobiło się strasznie krępująco. Nikt nie spodziewał się, że czarnowłosa piękność powie o zakochaniu. Kendall spojrzał na nią z przerażaniem, jakby nie był tego świadom. Sam był w niej zakochany, ale on tego nie widział. Myślał, że to, co jest pomiędzy nimi to czysta przyjaźń, ale on miał inne rozumowanie. Razem z Parkerem nie chcieli się zakochiwać. Nie chcieli mieć dziewczyn, pragnęli tylko czystego dokonania swojego planu, co ciągnęło się już rok.
– Przepraszam – dziewczyna wstała zakłopotana z kanapy, a Schmidt nadal nie wierzył w to, co powiedziała. – Lepiej jak sobie pójdę.
– Tak – Cece do niej dołączyła. Zaczęły zbierać swoje rzeczy. – Głupio wyszło.
– Jeszcze raz przepraszam, nie powinnam. – Pheobe spojrzała na Kendalla, a on od razu odwrócił wzrok. Nie wiedział, co ma zrobić. Pierwszy raz ktoś postawił go w takiej sytuacji.
Kiedy dziewczyny opuściły ich mieszkanie, obaj siedzieli jak wryci. Patrzyli na siebie z przerażeniem i nie wiedzieli, co mają powiedzieć.
– Zakochały się? – Tom jako pierwszy przemówił. – Zakochały się w nas?
– Kurwa – prychnął Kendall. – Do czego my doprowadziliśmy?
– Też, no wiesz… – Tom chciał coś powiedzieć, ale nie umiał się wysłowić. – Czy ty?
– Nie – zaprzeczył Schmidt, wiedząc, co chce powiedzieć jego przyjaciel. – Nie wiem, a ty?
– Chyba też nie.
Obaj kłamali. Nie znali takiego uczucia, więc nie wiedzieli jak to jest kochać drugą osobę. Każdy z nich myślał o dziewczynie dzień i noc. Tęsknili za nią, kiedy nie było jej w pobliżu. Przed każdym niebezpiecznym zleceniem denerwowali się, bo mogli z tego nie wyjść i już nigdy nie spotkaliby Cece lub Pheobe. Parker i Schmidt byli zakochani po uszy, ale tak naprawdę dostrzegli to dopiero wtedy, kiedy nie mogli tego powiedzieć.


Mały domek na przedmieściach Miami stał całkiem osamotniony. Nie było dookoła niego szumu i gwaru, tylko cisza, która pomagała mu zapomnieć. Tom siedział na tarasie i czytał książkę, którą tydzień temu dostał od Pheobe. Należała ona do Cece.
– Halo! – usłyszał głos swojego przyjaciela. – Tom, dupku, jesteś?
– Nie – mruknął pod nosem.
– Super – zaśmiał się. Kendall usiadł tuż obok niego i uśmiechnął się do chłopaka. Ten jednak nie odwzajemnił uśmiechu i wrócił do swojej lektury.
– Cześć, Tom. – Pheobe pojawiła się tuż przed nim.
– Cześć.
– Pójdę zrobić coś do picia.
Kendall wszedł do mieszkania i od razu udał się do kuchni. Wyciągnął zimną wodę z lodówki i nalał do trzech szklanek. Tylko, że coś go zaniepokoiło. Podszedł do drewnianych schodów, które prowadzą na górę i wsłuchiwał się w narastający hałas. Pobiegł do Toma i zawołał go. Chłopak natychmiast wyciągnął broń ze swojego schowka i razem z przyjacielem weszli po schodach. Nie mieli pojęcia, co to jest. Każdy z nich był zdenerwowany, a Pheobe bała się najbardziej. Najbardziej obawiała się powrotu wydarzeń z przeszłości, przez które straciła Kendalla. Jednak według chłopców wszystko się zakończyło, a oni mogli w końcu odetchnąć i żyć normalnie.
– Jest tu kto? – wrzasnął Tom, trzymając przed sobą broń. Kendall szedł tuż za nim, a Pheobe kurczowo trzymała się jego koszulki.
Hałas dobiegał z sypialni Toma. Wszyscy stanęli przed drzwiami i na sygnał postanowili tam wejść. Tom nacisnął na klamkę, a drzwi otworzyły się. Tylko, że zamiast przestępcy ujrzał dziewczynę, która siedziała na jego łóżku. Blond włosy obcięte miała do ramion, a w jej małych dłoniach widniała kartka papieru.
– Nie chciałam was przestraszyć – powiedziała cichym głosem. – Nie wiedziałam jak mam wam powiedzieć… Przyszłam i chciałam zostawić list, ale nie mogłam odejść – zaczęła się tłumaczyć.
– Cece… – Pheobe była zalana łzami. Cała się trzęsła, ale nie miała odwagi podejść do dziewczyny. To było dla niej nie możliwe.
Tom wpatrywał się w blondynkę zezłoszczony. Patrzył na nią i nic nie mówił. Miał łzy w oczach, a nie chciał, aby dziewczyna widziała go w takim stanie. Wyszedł z pokoju, zostawiając ją z przyjaciółmi. Cały się trząsł i nie mógł uwierzyć. Pogodził się ze śmiercią ukochanej i żył z tym dwa lata, a teraz? Ona wróciła, a on na nowo poczuł ból, który był nie do wytrzymania.
Kendall i Pheobe zostali na górze, a Cece zbiegła za Parkerem. Złapała go za rękę i kurczowo ścisnęła.
– Popatrz na mnie – poprosiła, a jej oczy napełniły się łzami. – Nie miałam wyboru.
– Pieprzone dwa lata myślałem, że nie żyjesz – warknął. – Nie mogłem się z tym pogodzić, a teraz zjawiasz się jak gdyby nigdy nic?!
– Nie mogłam wcześniej wrócić, nie rozumiesz? – Nadal go nie puszczała. – Tom, kocham cię i dlatego wróciłam.
– Kochasz? – prychnął.
– Nie odrzucaj mnie – poprosiła. – Potrzebuję ciebie, nawet nie wiesz jak bardzo.
I stało się to, czego nikt się nie spodziewał. Parker po raz pierwszy okazał uczucia. Przytulił Cece, a jej głowę ucałował. Z jego oczu leciały łzy, a dziewczyna zachodziła się od płaczu.
– Nie pozwolę ci więcej odejść – szepnął. – Za bardzo cię kocham, Cece.
Kendall i Pheobe siedzieli na podłodze w sypialni Toma. Wtuleni w siebie, nic nie mówili. Siedzieli w ciszy i odetchnęli z ulgą.
– Teraz wszystko się ułoży – powiedział Schmidt. – W końcu staniemy na nogi i będziemy szczęśliwi.
– Kocham cię – szepnęła do jego ucha.
– A ja ciebie – ucałował jej czoło.
Miały godziny, dnie, tygodnie, a wszystko wracało do normy. Każdy z nich był na swój sposób spełniony i szczęśliwy. Niewierzący w miłość Kendall i Tom, poznali dwie kobiety, które zmieniły ich życie na lepsze. Ich serca na nowo odżyły, a oni poznali uczucia, bez których nie wyobrażali sobie dalszego życia.


_____________________
Przepraszam, że dodaję tak pózno tego Imagina, ale akurat jestem na kursach dokształcających mój zawód i jest mi czasami ciężko wejść na Internet. Nie domyślicie się, ile tak naprawdę mam nauki c; Masakra....

10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN


16 komentarzy:

  1. Boskie boskie boskie ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jaki genialny imagin.
    Taki ciekawy, wzruszający i po prostu cudowny. Strasznie mi się spodobał :) Bardzo mi się podobały te wspomnienia. Można było się z nich sporo dowiedzieć.
    Kendall i tom bez uczuć. Jednak tak naprawdę je kochali tylko o tym jeszcze nie wiedzieli. Jednak kiedy już to odkryli coś poszło nie tak :(
    To takie smutne. Kiedy chłopcy znaleźli ten dom byłam szczęśliwa. Choć jak okazało się że Cece nie żyje poplakalam się. To smutne że kiedy on ja znalazł to jej już nie było. Szczerze miałam nadzieję że to jakiś żart i ona wróci. I się nie mulilam. Po dwóch latach wróciła. To było takie genialne. Pod koniec imaginu kiedy każdy z mich znalazł szczęście i swoją ukochaną poplakalam sie. To takie wzruszające :') Napisałaś go niesamowicie cudownie. Nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże dziękuję cudne było czytając przez pierwsze dwie minuty miałam banana na twarzy potem zaczęłam ryczeć jak głupia cudne nie wiem co powiedzieć. Uwielbiam to jak piszesz! Jeszcze raz dziękuję :* pozdrawiam i życzę Dużo dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne *.* Kendall taki hdjdkdkdskd ♡♡♡♡♡ kocham kocham kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham *o* romantyczny <3 ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały imagin! *O*
    Taki trochę tajemniczy, ale idealny! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie przeczytałabym z tego taki ff :D bardzo bardzo mi się podobało (zresztą jak zazwyczaj ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Kendall taki boski . Omg :**** *.* kocham to !!! ♡♡♡♡ chciałabym więcej części !!!!! :-D
    Jesteś genialna *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłoby z tego genialne ff! Na pewno bym czytała. A Kendall jest taki słodki, romantyczny, po prostu genialny ;*** Aż chciałoby się czytać więcej i więcej. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie nadaje się na ff :D
    Super imagin! x

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne ! :-D Cudna historia ♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny imagin! *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Idealny na rozdziałowe ff���� masz talent

    OdpowiedzUsuń
  14. Boziu, kocham to !!!! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietny blog! Bede tutaj zaglodac czesciej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wchodzę, patrzę i zazdroszczę :o
    Napisałaś bardzo dużo rozdziałów. To ogromny wyczyn:). Piszesz cudnie. Pomysł na historię jest bardzo fajny, a postacie prawdziwe.
    ~ Sagiri

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.