Blokada kopiowania!

niedziela, 21 lutego 2016

~72 Fire

Dym unosi się w powietrzu dzięki czemu nie możesz oddychać. Pożar unosi się po całym domu. Nie było sensu krzyczeć i tak by cię nikt nie usłyszał. Zaczęłaś kaszleć jeszcze bardziej. Spróbowałaś jeszcze raz otworzyć drzwi. Nie udaje ci się. Na twoje nieszczęście nie masz w pokoju okna. Pomyślałaś: "No tak jestem w pułapce".
Twoja wizja nabiera szarości z braku tlenu. Opadasz na podłogę.
- Pomocy - udało ci się powiedzieć. Wiesz, że za kilka minut czeka cię śmierć. Wszystko staje się jasne. Oczy zaczynają ci się zamykać.
- Wszystko będzie dobrze, kochanie. Obiecuję - ktoś mówi amerykańskim akcentem. Bierze cię na ręce i wyprowadza z dala od płonącego domu. Tracisz przytomność. Kiedy się budzisz widzisz, że masz maskę tlenową i ktoś trzyma cię za rękę. Żyjesz. Nie umarłaś.
- Wreszcie. Myśleliśmy, że już się nie obudzisz - pielęgniarka podchodzi do schowka.
- Jak się czujesz, kochanie? - uśmiechnęła się słodko.
- Hmm… dobrze - jesteś zdziwiona, że możesz już mówić.
- Kiedy przywieźli cię, byłaś cała w dymie. Gdyby nie ten młody człowiek, byś nie żyła - spojrzałaś na nią zmieszana.
- Jaki chłopak? - pielęgniarka pisze coś w twojej karcie pacjenta.
- Młody człowiek ocalił cię z ognia - mówi.
- Przychodzi tu codziennie. Dziś jeszcze nie był, więc może się dziś z nim zobaczysz - zaczyna wychodzić.
- Czy ja długo tu byłam? - pytasz się. Zatrzymuje się i spogląda na ciebie.
Kilka dni - mówi i wychodzi. Przez kolejne kilka godzin zastanawiasz się jak ten chłopak wyglądał, może miał ciemne, brązowe włosy i złote oczy. Nie on był zdecydowanie blondynem.
- Caroline, masz gościa - tak jak sobie wyobraziłaś jest blondynem z zielonymi, niewyobrażalnie pięknymi oczami. Podchodzi do ciebie. W ręku trzyma piękny bukiet.
- W końcu się obudziłaś - mówi amerykańskim akcentem. To on…! Uśmiechasz się do niego.
- A to wszystko dzięki tobie - nalewa wody do wazonu i wkłada do niego kwiaty. Postawił je na twoim stoliku.
- Skąd wiedziałeś, że tam jestem? - pytasz. Prosisz żeby podszedł. Siada na krześle obok łóżka.
- Nie jestem dokładnie pewien. Po prostu sprawdzałem czy nie ma żadnych osób w tym domu, a potem zobaczyłem ciebie - jesteś zdziwiona.
- Jak masz na imię? - pytasz się go, chcąc się dowiedzieć o nim więcej.
- Kendall - uśmiecha się jeszcze bardziej.
Przez następne kilka godzin rozmawiałaś z nim o wszystkim. Był bardzo słodki, a poza tym wspaniały i dzielny. Przede wszystkim był dla ciebie kimś więcej niż chłopakiem, który uratował ci życie. On też czuł do ciebie coś więcej niż przyjaźń. To była miłość. Patrząc wstecz na dzień, w którym się poznaliście jesteś dumna, że będziesz mogła opowiadać swoim dzieciom, że ich ojciec cię uratował. Gdyby nie Kendall, nie byłoby cię na tym świecie. Jesteś jego dłużniczką. Jednak teraz możesz mu się choć trochę odwdzięczyć. Szczęściem i miłością....

_______
Hej! Jak widać, Imagin nie należy do najlepszych ale jest to mój pierwszy Imagin jaki napisałam. Może skądś go znacie... Pochodzi on z mojego starego blogu z Imaginami który przez przypadek został usunięty... Dziękuję za komentarze pod poprzednim Imaginem, i do zobaczenia w kolejnej notce ♥

10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!!!

6 komentarzy:

  1. Genialny Imagin ;)
    Cieszzs się ze będziesz dodawać tutaj swoje Stare dzieła. ;)
    Wszystkie są genialne :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego
    Z niecierpliwością czekam na nexta
    Pozdrawiam i życzę dużo weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super imagin !! Kocham :D
    Mam jeszcze małe pyt. Bd pisała jeszcze jakieś opowiadanie ? Planujesz coś ? Strasznie bym się cieszyła ! :D
    Czekam na odp !

    OdpowiedzUsuń
  3. Super imagn:) Czekam na twoje dzieła z niecierpliwością, widząc nowego imagina na twoim blogu mam niezły zaciesz:) Pozdrawiam i życzę dużo weny i zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.