Blokada kopiowania!

czwartek, 5 listopada 2015

~55 Horror

*

*Charlotte*

Obudziłam się wpół do siódmej, jak każdego ranka. Wsunęłam na stopy futrzane kapcie i wtedy dostrzegłam coś dziwnego. Na podłodze leżała koperta, na której widniało moje imię. Przetarłam oczy, po czym podniosłam przesyłkę. W środku znalazłam list, był ubrudzony sadzą.

Kochana Charlotte,
to ostatnia rada: miej oczy dookoła głowy.

Twój na zawsze,
X

Odrzuciłam kartkę, jakby parzyła mnie w dłonie. Już któryś raz z kolei dostałam notkę tego typu od anonima. Czasem na szybie mojego samochodu także były pisane, ale poza tym nie zauważyłam nic nadzwyczajnego. Najwyraźniej ktoś po prostu chciał mnie nastraszyć dla zabawy.
Postanowiłam to zignorować i po prostu pojechać do szkoły. Wszystkie lekcje minęły normalnie, a gdy wyszłam z Kendallem na parking, zobaczyłam że każda opona w moim aucie jest przebita.
- Co jest? - zapytał chłopak, zdziwiony tym widokiem.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam szczerze.
Zastanawiałam się, czy to może mieć jakiś związek z osobą, od której otrzymywałam tajemnicze wiadomości.
- Odwiozę cię - zaproponował Kendall, wyrywając mnie z zamyślenia.
W odpowiedzi skinęłam głową, ale nie byłam wcale zadowolona. Koła nie miały żadnego znaczenia,  ale ja najzwyczajniej w świecie byłam przerażona. Na dobór złego, o niczym nie powiedziałam Kendallowi, z czym czułam się okropnie. Zdaje się, że jako mój chłopak, powinien wiedzieć, że ktoś mnie nęka. Spojrzałam na niego, podczas gdy prowadził auto; wyglądał na wesołego, jak zawsze, więc nie chciałam tego niszczyć.

- Jesteś jakaś nieobecna - zaczepiał mnie, gdy siedziałam u niego w pokoju.
Miał bardzo poważny wyraz twarzy, zdecydowanie zauważył, że coś się dzieje. Nie mogłam dłużej tego ukrywać, ale z drugiej strony, nawet nie wiedziałam co dokładnie chcę powiedzieć. Po chwili wzięłam głęboki wdech i po prostu mówiłam, wszystko od początku. Zacytowałam każdy list, aż do dnia dzisiejszego. Słuchając tego, Kendall jedynie wytrzeszczał na mnie oczy; obawiałam się takiej reakcji. Gdy skończyłam monolog, wlepiłam wzrok w dłonie i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź. Cisza. Wtem, niespodziewanie zmienił temat, jakbym w ogóle nie wspomniała o strachu. Skoro wolał, aby tak zostało, postanowiłam całą sprawę ominąć milczeniem.


*Kendall*

Wbrew pozorom, bardzo przejąłem się tym, co powiedziała mi ostatniego wieczoru Charlotte. Wolałem to przemilczeć, gdyż w mojej głowie momentalnie narodził się plan. Postanowiłem, że dowiem się kto nęka moją dziewczynę. Czatowałem przy niej dosłownie cały czas, dopóki nie zauważyłem czegoś podejrzanego - udało się.
Zapewne było to przypadkiem, gdy zobaczyłem postać ubraną na czarno, wrzucającą coś przez okno do pokoju Charlotte. Oparłem się o ścianę domu obok, czekając na kolejny ruch nieznajomego. Chwilę później przeszedł tuż obok mnie, z pomocą szczęścia zdążyłem złapać go za ramię.
- Czekaj - powiedziałem pewnie i ku mojemu zdziwieniu, chłopak się zatrzymał.


*Charlotte*

Następnego dnia, Kendall nie przyszedł do szkoły, co oczywiście mnie zmartwiło. Na dodatek, nie odbierał telefonu, ani nie odpisywał na moje SMS-y. Postanowiłam, że od razu po zajęciach, pójdę odwiedzić go w domu i liczyłam na to, że go tam zastanę. Niestety pocałowałam klamkę, co mogłam przewidzieć. Towarzyszyła mi mieszanka zdenerwowania i troski. Nie wiedziałam co mam dalej robić, więc po prostu wróciłam, na piechotę, do swojego mieszkania.
Po drodze, postanowiłam pójść skrótem, czyli skręciłam w boczną uliczkę. Było na niej zupełnie pusto, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Dopiero po jakimś czasie, usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Serce momentalnie zaczęło bić mi szybciej, ale bałam się spojrzeć w tył.
Czy to zawsze tak jest? Samotna dziewczyna w ciemnym zaułku, a za nią nieznajomy... Jak w jakimś tanim horrorze.
Jednak to działo się na prawdę, a kroki były coraz głośniejsze. Przyspieszyłam kroku, zaciskając mocniej dłoń na pasku torebki. Wtedy poczułam mocną męską rękę na swoim ramieniu. Bez wahania przycisnął mnie do ściany, krępując ruchy. Na głowie miał kominiarkę, więc widziałam jedynie jego ciemne oczy. Zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak potrafiłam, ale nie trwało to długo, gdyż napastnik nakrył mi usta. Po kilku sekundach, znikąd, pojawił się kolejny mężczyzna, również ubrany na czarno. Poklepał pierwszego po plecach, na co tamten obrócił mnie tyłem, złapał za nadgarstki i pociągnął za sobą. Jego uścisk był tak silny, że posiniała mi skóra. Próbowałam machać nogami, ale była to jedynie kolejna próba obrony, która spełzła na niczym. Wtem poczułam mocne uderzenie, a przed oczami zobaczyłam białe światło.
Gdy otworzyłam oczy, znajdowałam się w białym pokoju bez mebli, poza jednym krzesłem, do którego zostałam przywiązana. Od razu ogarnęła mnie panika; kompletnie nie wiedziałam, co robić. Niespodziewanie, do pomieszczenia wszedł chłopak. Był to zapewne jeden z tych, którzy mnie zaatakowali. Uklęknął przede mną; mogłam spojrzeć mu prosto w oczy. Uchyliłam usta z wrażenia, gdy w tych oczach poznałam, nikogo innego, jak Kendalla. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem, nie wierzyłam, że to mój chłopak krył się za tymi wszystkimi listami.
- Kendall? - jęknęłam.
W odpowiedzi zakrył mi usta dłonią, a drugą uciszał. Zdjął kominiarkę i przeczesał włosy palcami, jak zawsze.
- Jak mogłeś? - syknęłam, gdy mi na to pozwolił.
- Daj mi chwilę, a wszystko ci wyjaśnię - odparł, ale nie chciałam go słuchać.
Nagle usłyszałam syreny policyjne i zrozumiałam, że nie chcę, żeby Kendall trafił do więzienia. Zaczęłam się szarpać, jakby to miało go ochronić. Chłopak odwiązał mnie od krzesła i wreszcie mogłam go swobodnie przytulić.
- Chodź - polecił, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc za sobą.
Posłusznie szłam przy jego boku. Wyprowadził mnie z białego pokoju i zaprowadził do zwykłego, niepozornego salonu. Tam, po środku pomieszczenia, stał chłopak ubrany na czarno, którego twarzy nie znałam, ale wiedziałam, że to on był winny. Wtem do środka wszedł policjant, rozwalając bez wahania drzwi frontowe. Schowałam się za plecami Kendalla, przerażona widokiem broni, wyciągniętej w stronę obcego. Mężczyzna z odznaką, bez wahania go złapał, a ten nawet nie stawiał oporu, jakby dobrze wiedział, że to w końcu nastąpi. Po chwili został wyprowadzony, a do domu wszedł inny policjant.
- Już możecie stąd iść - oznajmił, uśmiechając się lekko. - Szukaliśmy go od dawna.
- O co tu chodzi? - szepnęłam do Kendalla, ale nie dostałam odpowiedzi.
- Dziękujemy za wezwanie - dodał policjant, po czym wyszedł.
Także opuściliśmy mieszkanie, lecz wciąż nie czułam ulgi; oczekiwałam odpowiedzi na wszystkie pytania, które mnie dręczyły. Wciąż kurczowo trzymałam się ramienia Kendalla, a zdałam sobie z tego sprawę, dopiero gdy wybuchnął śmiechem.
- Nie śmiej się! - warknęłam. - Mów mi, o co tu chodzi!
- Jakimś cudem odnalazłem tego gnojka, zaproponowałem mu pomóc i tak wybawiłem moją księżniczkę z opresji.
Powiedział to tak, jakby nie było to nic nadzwyczajnego, ale przy tym wypiął dumnie pierś do przodu. Dopiero wtedy odetchnęłam; wszystko w mojej głowie złożyło się w całość.
- Przepraszam, że cię tak nastraszyłem - szepnął Kendall, przyciągając mnie do siebie.
Objęłam go w pasie i zaśmiałam się pod nosem. Zdałam sobie sprawę, że to było coś o wiele poważniejszego, niż tylko jakieś liściki z groźbami. Nie byłam w żadnym stopniu zła na Kendalla, a jedynie wdzięczna, że mam przy sobie kogoś takiego jak on.
Ujął moją twarz w dłonie, żeby móc mnie pocałować delikatnie jak kiedyś; ostatnio bardzo mi tego brakowało. W tym momencie, wszystkie emocje sięgnęły zenitu: łzy szczęścia same pociekły mi po policzkach.

_________
Przeeeepraszam, że to jest takie beznadziejne. Ostatnio towarzyszył mi bardzo poważny brak weny, a może nawet nazwałabym to zaćmą twórczą (lol?). Proszę, bądźcie dla mnie łaskawi, tylko tym razem :(

10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!!!

4 komentarze:

  1. BOZIUNIU PRZE NAJŚWIĘTRSZA! To jest piękne! Kocham takie opowiadania! A twojego wydania to szczególnie! Czekam na nn^^

    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
  2. To było piękne ! :* Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorki że dopiero teraz komentuje ale ostatnio nie miałam czasu bo musiałam się uczyć. Jaki beznadziejny? ! Imagin był jaj zwykle genialny. Jak zawsze mi się podobał. Bardzo ciekawa
    historia. Fajnie to zaplanowałaś. :) ;) :-D ;-) :-P
    Nie mogę się doczekać kolejnego. Czekam z niecierpliwością na nexta.
    Pozdrawiam madzialenka :-D

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.