Blokada kopiowania!

wtorek, 27 października 2015

~51 Setback

Imagin dedykowany dla - Madzialenka. Mam nadzieję, że się podoba. ;3


*


Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że ja i Kendall Schmidt będziemy razem współpracować, najpierw bym go wyśmiała, a potem kazała puknąć się w czółko, i to nie dlatego, że go nie lubię, po prostu byliśmy z dwóch różnych światów. Nie zwracaliśmy na siebie większej uwagi, w szkole byliśmy tylko na "Cześć". On był z tej górnej warstwy społecznej, grał w szkolnej drużynie piłki nożnej, natomiast ja byłam zwykłą Brie, która nie przywiązywała zbyt wielkiej uwagi do nauki czy popularności. To z przywiązaniem do nauki zmieniło się, kiedy dostałam kolejną jedynkę z matematyki, a złośliwy uśmiech matematyczki sprawił u mnie odruch wymiotny. Dlatego niemal od razu zgodziłam się na propozycję Schmidta, który oznajmił mi, że zaraz na kolejnej lekcji włamie się do gabinetu dyrektora i poprawi nasze oceny.
– Z minuty na minutę zdaje mi się, że będziemy mieć przesrane – wyszeptałam najciszej jak tylko mogłam. Chowaliśmy się w schowku na miotły, który znajdował się na przeciw sekretariatu. Kendall który stał za mną, z całej siły napierał na mnie swoim ciałem.
– Jakby co to mów, że to był mój pomysł. Gdyby cię teraz złapali, to by cię wyrzucili, moja sytuacja nie jest taka zła jak twoja. – Jego ciepły oddech łaskotał płatek mojego ucha, kiedy dokładnie wypowiadał każde słowo. Blondyn oparł swój podbródek o moje ramię, a ja momentalnie się spięłam.
– Czy mi się zdaję, czy ty własnie się zaczerwieniłaś, Brie? – Dołeczki w jego policzkach z każdą sekundą się powiększały, a ja czułam jak coraz mocniej pieką mnie policzki.
– Masz zbyt wysokie mniemanie o sobie, Schmidt – sapnęłam i zagryzłam mocno dolną wargę, kiedy drzwi od sekretariatu się otworzyły.
– Spokojnie. – Owinął ramiona wokół mojego brzucha i jeszcze bliżej przycisnął mnie do siebie. Zapach jego perfum zmieszał się z wonią tytoniu. Poczułam przyjemne ciepło, kiedy wtuliłam się jeszcze bardziej w jego umięśnioną klatkę.
– Teraz ja wchodzę do jego gabinetu, a ty czekasz na korytarzu. Jak tylko kogoś zobaczysz od razu zapukasz w szybkę, okej? – Kiwnęłam głową i otworzyłam drzwi od schowka. Dla pewności rozejrzeliśmy się po korytarzu, było pusto. Kendall wszedł do środka gabinetu i zniknął mi z oczu. Wpatrywałam się cały czas w okienko, gdy nagle poczułam jak czyjaś ręka zaciska się na moim nadgarstku, podniosłam wzrok i momentalnie zamarłam. Serce biło mi coraz szybciej, w gardle urosła wielka gula, a na czole pojawiły się pierwsze kropelki potu.
– Wpadka. – Ciarki przeszły mi po plecach, gdy usłyszała jakim tonem to wypowiedział. Przełknęłam głośno ślinę, gdy w drzwiach pojawił się zniesmaczony Kendall. Dyrektor mierzył go karcącym wzrokiem, a blondyn nie był mu dłużny i żeby dolać oliwy do ognia, wyszarpał mnie z jego uścisku.
– To moja wina, ja ją do tego zmusiłem. -  Nigdy nie widziałam Kendalla tak wkurwionego. Jedną dłonią trzymał mój nadgarstek, a drugą zaciskał w pięść, jego knykcie pobladły a oczy pociemniały.
– Nie wierzę ci, Schmidt. Kłamiesz cały czas. – Wszystkie mięśnie Kendalla się spięły, a ja z przerażeniem obserwowałam dalszy przebieg wydarzeń. Kendall może czasem bywał agresywny, ale nie jest taki głupi, żeby atakować dyrektora.
– Gówno o mnie wiesz! – Nagły wybuch blondyna spowodował, że odsunęłam się na kilka kroków. Puścił mój nadgarstek i biegiem popędził w stronę wyjścia. Okej, gdybym ja odezwała się tak do dyrektora, wyleciałabym na zbity pysk, po za tym zauważyłam, że blondyn od dłuższego czasu ma na pieńku z naszym dyrektorem. Mężczyzna przeklną pod nosem i wszedł do swojego gabinetu mocno trzaskając drzwiami. Wyciągnęłam komórkę z tylnej kieszeni spodni i spojrzałam na godzinę. Nie zdążę na lekcję, więc z nieczystym sumieniem mogę pójść śladami Schmidta. Wyszłam na dwór i mrużąc powieki, zaczęłam rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu burzy blond włosów. Zeskoczyłam po schodkach i ruszyłam na tył szkoły, gdy poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nogę.
– Boże! – krzyknęłam, gdy zorientowałam się, że to tylko Schmidt siedzący na ziemi. Chłopak parsknął śmiechem i skrzyżował ramiona na piersi.
Kucnęłam obok niego i oprałam brodę o kolana. Przyjrzałam się jego tęczówkom, które zawsze roześmiane, teraz stały się szare i bez wyrazu. Nie było tych słodkich dołeczków w policzkach, ani tego sławnego uśmiechu, pod którym nogi się uginały. Muszę przyznać, że nigdy w życiu nie widziałam smutnego Kendalla. Nie wiedziałam za bardzo, co mam zrobić czy powiedzieć.
– Kiedy miałem siedem lat, matka odeszła ze swoim kochankiem, rok później ojciec oddał mnie pod opiekę dziadków i spieprzył.
Chciałam się odezwać, ale chłopak podniósł dłoń, żeby mnie uciszyć.
– Nie mówię tego, żebyś powiedziała jak bardzo jest ci przykro z tego powodu, bo nie jest ci wcale, nie przeżyłaś tego i nie wiesz, co ja czuję. Czułem się jak śmieć, kiedy każdy pozbywał się mnie jak jakiegoś przedmiotu, ale ja, byłem tylko dzieckiem i potrzebowałem tego pieprzonego poczucia bezpieczeństwa. – Chłód jego głosu przeciął powietrze.
– Czułam się jak gówno, kiedy zabrali mnie do domu dziecka od mojej matki dziwki i ojca ćpuna, Kendall. – Przerwałam mu. Chłopak zdziwiony spojrzał na mnie i chyba za bardzo nie wiedział, co ma powiedzieć, bo wpatrywał się tak we mnie przez dłuższą chwilę. – I nie potrzebuję twojego współczucia, Schmidt. Nie będę też się buntowała, bo życie kopnęło mnie w dupę. Zepnę się i zrobię losowi na złość, pójdę na studia, spełnię swoje marzenia i będę szczęśliwa. A na końcu wszystkim, którzy we mnie zwątpili, wystawię środkowy palec.
Chłopak dalej siedział i wpatrywał się we mnie jakby słowa, które przed chwilą wypowiedziałam do niego nie dotarły. Po chwili na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
– Jesteś taka słodka i naiwna, Brie. Dyrektor jest kochankiem mojej matki. – Zmrużyłam powieki i tak jak on przed chwilą, nie wiedziałam, co mam powiedzieć
– Mam cię w geście pocieszenia pocałować w czółko?
– W czółko? To słodkie z twojej strony. –  Chłopak pociągnął mnie za dłoń tak, że wylądowałam na jego nogach. Otworzyłam szeroko oczy, gdy przed twarzą miałam szeroki uśmiech Kendalla. Chłopak chwycił moje policzki i zachłannie wpił się w moje usta. Przegryzł moją dolną wargę, a ja poczułam milion motylków w moim podbrzuszu. Jego usta delikatnie ocierały się o moje, stan euforii ogarnął mój umysł, dreszcze obsypały moje ciało.
– Chyba wpadliśmy. – Odsunął się ode mnie, wciąż trzymając mnie za policzki.
– Lubie wpadać z tobą w kłopoty, Schmidt – szepnęłam i ponownie wpiłam się w jego usta.


_____________________

10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!!!


14 komentarzy:

  1. Dziękuję kochana :).
    Wspaniały imagin. Po prostu genialny. Jak zawsze idealny. Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo czekam na następny :* ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale zajebisty!! ♥♥♥♥♥♥

    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś cudowna ;) zazdroszce talentu

    OdpowiedzUsuń
  5. Nonono. Takie to słodkie. Kocham te imaginy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha wiedziałam że między dyrektorem a Schmidtem jest na rzeczy! Imaginy znakomity <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Brie ;( Ale to z czółkiem było super :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Imagin bardzo mi się podobał!! <3 byłoby z niego świetne opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.