Imagin zawiera treści homoseksualne, czytasz na własną odpowiedzialność.
- Myślisz, że moglibyśmy im to wyznać? - Spytałem, leżąc na plecach, na wyjątkowo wygodnym łóżku, jak na standardy hotelowe. Zwłaszcza, że nie był to hotel pięcio-gwiazdkowy.
- Co wyznać? - Spytał Kendall, patrząc na mnie ze swojego łóżka.
Słodko było patrzeć, jak przytulał do piersi poduszkę, jednak i tak wolałbym, abym to był ja. A fakt, że ukrywaliśmy nasze preferencje, wcale nie był ułatwieniem. Ciężko było nie pokazywać prawdziwych uczuć, nawet przy najlepszych przyjaciołach. To nie tak, że im nie ufaliśmy, ale każdy człowiek ma jakąś tajemnicę. Lecz mi było już z tym ciężko.
- No wiesz... O nas. - Mruknąłem i przekręciłem się na brzuch, ukrywając twarz w poduszce.
- Och, Dus... - Jęknął Kendall.
Miałem wszystkiego dosyć. Ciągłego ukrywania się i dyskretnych spojrzeń. Chciałem móc po prostu powiedzieć prawdę. Ale nie mogłem. Media by nas żywcem zjadły, za taką nowinę. A tego nie chciałem ani ja, ani Kendall.
Poczułem ciepłą dłoń Kendalla na moim nagim ramieniu. Było lato, mieliśmy płatny urlop. Chodziliśmy bez koszulek, ale nawet basen nie potrafił sprawić, że ochłoniemy. Wzdrygnąłem się lekko pod jego dotykiem. Nic nie mogłem poradzić na to, jakie wywoływał u mnie emocje.
- Wiesz... - Poczułem, jak łóżko tuż obok mnie, ugina się pod ciężarem blondyna. - Chciałbym im powiedzieć, ale...
- Ale? - Poduszka tłumiła moje słowa, lecz nie pofatygowałem się, aby podnieść głowę do góry. Wolałem, żeby nie widział łez, skrywających się w kącikach moich oczu.
- Nie wiemy, jak by zareagowali... Trzeba najpierw wybadać, co myślą o takich związkach, Dustin. To nie jest takie "hop siup" i po wszystkim. - Westchnął.
Wiedziałem, że to co mówił, jest jak najbardziej prawdziwe, lecz nie potrafiłem się zmusić do zaakceptowania tego. Jakby wyczuwając, że coś jest nie tak, zaczął delikatnie gładzić nagą skórę na moich ramionach. Po woli się rozluźniłem.
Chwilę później poczułem, jak Kendall na mnie siada i zaczyna robić mi jeden ze swoich magicznych masaży. Zadziwiające było to, jak bardzo był wtedy delikatny. To mnie w nim pociągało najbardziej.
Owszem, byłem zazdrosny, kiedy robił masaż kolegom z zespołu. Ale nie aż tak, jak mogłoby się wydawać. Wiedziałem, że Kendalla oni nie interesują w taki sposób. Zapewniał mnie o tym kilkakrotnie, a ja mu ufałem.
- Już ci lepiej? - Zapytał po chwili, nachylając się nade mną.
Chciałem przekręcić się na plecy, lecz Kendall mi to uniemożliwiał. Westchnąłem cicho i uniosłem głowę nieco ponad poduszkę.
- O wiele lepiej.
Mogłem się domyślić, że uśmiechnął się szeroko. Miał taki styl bycia, że cieszyła go każda rzecz, w której mógł komuś pomóc, czy to było wyrzucenie śmieci, czy podanie kubka w kuchni, czy po prostu sprawienie, że ktoś się uśmiechnął. Uwielbiał tę satysfakcję, płynącą z pomagania.
- Cieszysz się z naszych wakacji? - Zapytał, zjeżdżając dłońmi niżej.
- To dopiero pierwsze dwa dni, ale... W sumie nie bardzo. - Wyznałem.
- Dlaczego? - Zdziwił się i przestał mnie masować.
Zszedł ze mnie i usiadł obok. Poczułem ulgę. Nie żeby był ciężki, ale jednak swoje ważył. Nie przeszkadzało mi to, dopóki nie trwało długo. Mogłem się teraz przekręcić i ułożyć wygodnie, aby nie musieć wciskać twarzy w czerwoną poduszkę, ale nie chciałem. Moje słowa wyraźnie go zmartwiły.
- Dustin, proszę powiedz mi... - Stuknął mnie dłonią kilkakrotnie w ramię.
- Nieee - wyjęczałem.
- Dustin... - Powiedział groźnie. - Jak mi nie powiesz, to cię więcej nie pocałuję, zobaczysz! - Nie musiałem na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że właśnie unosił palec wskazujący do góry i słodko marszczył brwi. Uśmiechnąłem się i podniosłem do góry.
- Ehh...
- No już, gadaj - dźgnął mnie palcem w sam środek klatki piersiowej.
- Bo nie mam się z czego cieszyć, no, oprócz faktu, że mamy wspólny pokój. - Powiedziałem i wygodnie ułożyłem się na łóżku, wkładając tym razem poduszkę pod głowę, a nie na odwrót. Uśmiechnąłem się, lecz to go nie uspokoiło.
- Proszę, skończmy ten temat. Mi też jest z tym źle, ale jeszcze trochę poczekajmy. Zrobisz to dla mnie? - Spojrzał na mnie słodkim wzrokiem, że nie byłem w stanie mu odmówić, choćbym nie wiem jak był temu przeciwny. Po prostu nie umiałem. Kiwnąłem głową, zgadzając się, na kolejne dni życia w kłamstwie.
Pochylił się i lekko musnął moje usta. Uśmiechnąłem się szeroko. Takie chwile, lubiłem najbardziej. Nigdy nie zaszliśmy dalej, niż całowanie i wcale tego nie żałowałem. Kochałem go bez względu na wszystko, a raczej przede wszystkim za to, jaki jest, a nie co potrafi zrobić, aby było "miło".
- Uśmiechasz się - mruknął, na co zaśmiałem się cicho.
- Owszem. - Odparłem mało inteligentnie, czym rozbawiłem Schmidta.
Pochylił się nade mną po raz drugi, i tym razem nasz pocałunek był dłuższy. Włożyłem palce w jego blond włosy, które tak bardzo uwielbiałem i lekko za nie pociągnąłem. Zajęczał prosto w moje usta, przez co mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. Nie dziwiłem się fankom, że tak bardzo kochają jego włosy. Uważałem, że są fenomenalne.
Wszystkie wydarzenia, które działy się potem, były jak żywcem wyjęte z filmu akcji. Nie, nie chodzi o strzelaniny i szybkie samochody. Chodzi o to, że wszystko działo się zbyt szybko.
Byliśmy z Kendallem mocno spragnieni swoich ust. Każdy następny pocałunek, był słodszy od poprzedniego i za razem bardziej namiętny. Oboje cicho dyszeliśmy. I właśnie wtedy, ktoś postanowił nam przerwać. Pukanie do drzwi było głośne i mogło oznaczać tylko jedno - Chris.
- Kendall, zamknąłeś drzwi? - Spytałem, patrząc na niego uważnie.
- Nie wiem. A to nie ty miałeś je zamknąć?
Oboje spojrzeliśmy przerażeni na klamkę, która poruszyła się, a po chwili drzwi otworzyły z hukiem. Stali w nich Chris i Aj, z wyrazem totalnego zaskoczenia na twarzach. Chociaż, wcale im się nie dziwię. Kołdra, która była gładko rozłożona na łóżku, zanim zaczęliśmy się całować, była teraz skotłowana. A w samym środku tego leżałem ja, a Kendall na mnie. Pochylał się, a ja wciąż trzymałem dłonie w jego włosach. To zdecydowanie wyglądało na to, czym było.
- Fuck? - Wyszło bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie.
W ułamku sekundy Kendall stał na podłodze i z wyrazem zażenowania, cofał się do tyłu, aż trafił na blado żółtą ścianę hotelowego budynku. Dotknąłem dłonią nieco spuchniętych ust i zapewne oblałem się rumieńcem. Usiadłem prosto, starając się wygładzić drżącymi dłońmi pościel.
- Czy ktoś mógłby mi to... hmm... wyjaśnić? - Zapytał Chris, patrząc na nas podejrzliwie.
- No i to na tyle z ukrywaniem się - mruknął Schmidt. Po chwili jednak zrozumiał swój błąd i zakrył usta dłonią. - Ups.
- Jak długo? - Zapytał Aj.
Spojrzałem na Kendalla. Wzruszył ramionami. Ja zrobiłem to samo. Podrapałem się na karku z zakłopotaniem.
- Um.. Tak jakby...
- Ile? - Zapytał chłodno, mierząc nas wzrokiem, którego nazwać nie potrafiłem.
- Jakoś z rok będzie w przyszłym miesiącu... - Mruknąłem i spuściłem wzrok. To koniec i oboje z Schmidtem o tym wiedzieliśmy.
- Czemu żaden nam nie powiedział? - Spytał urażony Aj i wszedł do środka, ciągnąc za sobą Chrisa i zamykając drzwi.
- Chciałem ale...
- Baliśmy się waszej reakcji - szybko wtrącił Kendall, przerywając mi w połowie zdania. Spojrzałem na niego zaskoczony i urażony. Chłopcy chyba wyczuli, że coś jest nie tak.
- No cóż... Jest to...
- Obrzydliwe? - Podpowiedział Kendall.
- Nie. Raczej zaskakujące. - Samodzielnie zakończył zdanie Chris.
- W końcu jesteśmy przyjaciółmi, co nie? - Mruknął Aj i usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem. - Musimy się z tym jakoś pogodzić, co nie?
- Och, pewnie. Ale jaja... Mamy gejków w zespole - zagruchał Aj, krztusząc się śmiechem.
- Och, świetnie... Teraz będą się z nas nabijać... - Fuknął Kendall, na co całą czwórką wybuchliśmy śmiechem.
No cóż, muszę przyznać, że nie spodziewałem się tak dobrej reakcji, ale nie będę narzekał, prawda? W końcu mogę żyć normalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz