Blokada kopiowania!

niedziela, 26 lutego 2017

~86 Pregnancy

Białe pudełeczko w mojej dłoni ukazało dwie czerwone kreski. Załamałam się. Mam osiemnaście lat, agresywnego chłopaka i prawie dwumiesięczne dziecko. Dawno myślałam nad samobójstwem, ale teraz musiałam męczyć się na tym świecie jeszcze przez kilka miesięcy. Czułam się fatalnie, a ta wiadomość totalnie mnie dobiła, nie pozostawiając mi innego wyboru. Wyszłam z łazienki i udałam się do salonu, gdzie przebywał Kendall. Powoli weszłam do pomieszczenia i stanęłam przed ekranem telewizora, co spotkało się z głośnym burknięciem ze strony blondyna. Wyciągnęłam zza pleców test i położyłam go na stole. Spojrzałam na niego wymownie. Kendall chwycił w dłoń biały pasek plastiku i zawiesił na nim wzrok. Wstał z miejsca i zaśmiał się.
- Chyba żartujesz - zaszydził.
Zamachnęłam się, ale on przytrzymał mój nadgarstek, wykręcając go boleśnie. Upadłam na podłogę, czując okropny ból w okolicy żołądka. Podniosłam głowę, a moje oczy zarejestrowały wściekły wyraz twarzy Kendalla. Oddychałam szybciej, ale ogromna gula w moim gardle przeszkadzała mi w nabraniu wystarczającej ilości powietrza, przez co zaczęłam się krztusić. Po chwili Schmidt kucnął przy mnie i uniósł mój podbródek. Syknęłam cicho i zacisnęłam posiniaczoną dłoń na swojej koszulce. Badawczy wzrok blondyna przeszywał mnie na wskroś. To kolejny raz, gdy stracił nad sobą kontrolę i sprawił mi ból, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Jego wzrok złagodniał, a ramiona owinęły się wokół mnie i przycisnęły do rozgrzanej klatki piersiowej. Próbowałam zignorować piekące oczy, ale nie udało mi się to. Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Dłonie Kendalla przesuwały się po moich plecach, a po chwili znalazły się pod koszulką. Delikatnie głaskał moją nagą skórę, szepcząc przy tym kojące słowa. Byłam zwyczajnie zmęczona. Poczułam, że podnosi mnie do góry. Mój mózg zarejestrował tylko zetknięcie z łóżkiem i ciepłe ramiona blondyna.


~*~


Otworzyłam oczy i westchnęłam. Obok mnie, na satynowej pościeli leżał Kendall. Miał rozczochrane włosy i lekko otwarte usta. Przygryzłam wargę. On był zbyt seksowny. Wstałam gwałtownie z łóżka i przez to zakręciło mi się w głowie. Uniosłam koszulkę, którą miałam na sobie i z przerażeniem podeszłam do lustra. Na moim lekko zaokrąglonym brzuchu widniał fioletowy siniak. Przejechałam opuszkami palców po opuchniętym miejscu i syknęłam cicho. Tym razem pozwoliłam łzom wypłynąć na moje policzki. Odwróciłam się gwałtownie na głośne skrzypnięcie. Kendall spoglądał na mnie z mieszaniną strachu i bólu. Wstał z materaca i ruszył w moim kierunku. Koszulka opadła na ogromny siniak, masując go dokładnie. Stanął za mną, unosząc ponownie materiał. Przełknął głośno ślinę. Teraz wydawał się być wystraszonym. Położył swoją dużą, ciepłą dłoń na moim brzuchu. Nie wiedziałam, co zrobić, co powiedzieć. Bałam się, że może nastąpić kolejny wybuch. Zacisnęłam mocno oczy i zaczerpnęłam powietrza. Poczułam, że obraca mnie w swoją stronę i przytula mocno. Z mojego gardła wydobył się głośny szloch. Wreszcie poczułam jego bliskość, której zawsze mi brakowało.
- Kocham was - szepnął i pocałował mnie w czoło. - Przepraszam za wszystko, Charlie.
I wtedy poczułam to cholerne szczęście. Poczułam, że teraz chcę żyć.


You bring me back to life.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.