Blokada kopiowania!

sobota, 23 lipca 2016

~77 Me Before Him

UWAGA: Całość ma formę dialogów. Opisy są znikome. Taki mój mały eksperyment.


– Nie jestem pewna, czy to, co robię, w jakikolwiek sposób mi pomoże.
– Rozmowa zawsze pomaga. Wygadaj się, ulży ci.
– Wiem, Kendall, wiem. Ale to i tak boli.
– Zawsze będzie bolało, Shelly. Przykro mi.
– Dzięki, Kend.  Ale obiecaj mi coś, dobrze?
– Dobrze, tylko proszę, nie płacz.
Ścieram z policzków łzy, które nie wiadomo kiedy wypłynęły mi z oczu.
– Sorka. Nie chciałam.
– Co mam ci obiecać, Shy?
– Obiecaj, że pozwolisz mi powiedzieć wszystko.
– Nie jestem pewien, czy chcę znać każdy szczegół waszego życia seksualnego.
– Idiota.
– Za to mnie lubisz. Wiesz co, Shy?
– Co takiego?
– Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego Dustin, a nie ja. Jestem przystojniejszy, zabawniejszy... Kochasz mnie bardziej.
Śmieję się.
– I skromny, nie zapominaj, że jesteś bardzo skromny.
– No dobra, ale odpowiedz.
– No więc dlatego, że Dustin był przystojniejszy, zabawniejszy i bardziej skromny.
– Pytam serio.
Widzę jego poważną minę i już wiem, że pora mu wszystko opowiedzieć. Biorę głęboki oddech i zaczynam.
– Pamiętasz dzień, kiedy was obu poznałam? To było cztery lata temu. Miałeś wtedy taką lesbijską grzywkę i miałeś stylówkę na modę dla powodzian.
– Co takiego!?
– No wiesz – śmieję się. – Chodziłeś w przykrótkich spodniach i często miałeś zbyt wysoko podciągnięte skarpetki.
– O mój Boże!
Czerwieni się, co mnie rozśmiesza.
– Ale wracając... Graliście wtedy jakiś koncert uliczny... Pukałeś w takie śmieszne pudełko. A wtedy zaczęła się inna piosenka i śpiewał Dustin.
– I się zakochałaś?
– To brzmi tak tandetnie – prycham. – Ale tak, z początku zakochałam się w jego głosie. Śpiewaliście Everything Has Changed. I poczułam się tak, jakby on śpiewał o mnie, rozumiesz? Jakby to była piosenka o moim życiu. Pamiętasz, co było potem?
– Jasne, Shelly. Poczekałaś, aż skończymy, a gdy to już się stało, podbiłem do ciebie.
– Właśnie. Ty do mnie podbiłeś. A mi się tak bardzo spodobał Dustin.
– A nie jego głos?
– Tak, ale on też. Przerywasz mi, Kend.
– Sorka.
– Podbiłeś, a on nie. Mimo iż was nie znałam, zrobiło mi się smutno, że mnie nie zauważył. Bo ja najpierw zauważyłam jego. Ale pomyślałam, że...
Przerywam i przez kilka minut wpatruję się w nagrobek naprzeciw. Jak zwykle nie wiem, co zrobić z rękoma, więc naciągam rękawy, skubię wystające nitki, a potem także lekko wykręcam palce.
– Co takiego? – popędza mnie Kendall.
– Pomyślałam, że mogę wykorzystać cię do tego, aby bliżej go poznać.
– Woah – sapie. – Grasz w otwarte karty, Shelly.
– Mówiłam przecież, że chcę opowiedzieć wszystko. Chcę, aby ktoś to w końcu usłyszał, skoro Dustin nie może. Chcę to w końcu z siebie wyrzucić!
– Dobrze, przecież rozumiem.
Nie jestem pewna, ale chyba go zirytowałam.
– Pamiętasz, jak zaprosiłeś mnie na pierwszą randkę?
– Jasne. Nic nikomu nie powiedziałem.
– Dustin wiedział – mówię szeptem.
– Co?
– On wiedział, Kendall. Powiedziałam mu. Tego dnia, gdy mnie zaprosiłeś, ja... Wpadłam na niego w parku. Siedział na ławce i grał na gitarze. Dosiadłam się, posłuchałam, jak tworzy nową piosenkę.
Nic nie mówi.
– Powiedziałam mu, że mnie zaprosiłeś! A on nie zareagował.
Patrzy na mnie nierozumiejącym wzrokiem. Jest zmieszany.
– Spojrzał na mnie wtedy takim pustym wzrokiem.
– Przykro mi – mówi, zupełnie bez sensu, jakby chciał powiedzieć cokolwiek.
– Gówno prawda.
– Sorka.
– Wybaczam.
Niedbale macham dłonią.
– Dalej, Kend. Chcę mówić dalej.
– Jasne, ja wiem, co było dalej. Umówiłaś się ze mną i poszliśmy do kina...
– Tak. I pocałowałeś mnie.
– I pochwaliłem się Dustinowi
– Co?
Uśmiecha się.
– Tak, Shelley. Pochwaliłem mu się, a on mi przywalił.
– Co?
– No tak. Dostałem od niego po mordzie.
– Kendall!
Nie cierpię, gdy przeklina.
– Sorka. No, przywalił mi, bo ja... W sumie też powinienem coś ci powiedzieć. Podbijałem do ciebie, a jednocześnie byłem w dwóch innych... relacjach z dziewczynami.
– Co takiego!?
– Przepraszam. – Wzrusza ramionami. – Żałowałem potem jak cholera. Serio. Dustin wiedział jeszcze zanim cię poznaliśmy, że spotykam się z dwoma naraz i wtedy miał wylane. A potem, gdy pojawiłaś się ty, nagle się zainteresował i mnie opierdo... Sorka, miałem nie przeklinać.
Wzdycha.
– Wtedy się domyśliłem, że jemu też się spodobałaś, chociaż broniłem się przed tą myślą rękami i nogami.
– Przykro mi, Kendall.
– Nic nie szkodzi, Shelley.
– Mogę już mówić dalej?
– Jasne, skoro to ci pomaga.
– Pomaga, trzymałam to w sobie dość długo. Zresztą... dzisiaj jest rocznica jego śmierci, jeśli dziś tego nie opowiem, nie zrobię tego jeszcze długo. Słuchasz dalej?
– Jasne.
– Dwa dni po naszej randce w kinie znów spotkałam Dustina w parku. Wydawał się przybity i taki...
– To dlatego, że się pokłóciliśmy.
– O mnie?
– Tak.
Znów zapada cisza.
– Nie rozmawialiśmy – mówi po chwili. – A jak się widzieliśmy, to zawsze któryś chciał przywalić temu drugiemu. Ja jemu, bo psuł mi zabawę, on mi za to, jak cię traktowałem.
Widzę po nim, że jest mu głupio z tego powodu.
– Spokojnie, Kendall. Ja też cię wykorzystałam, żeby zbliżyć się do Dustina.
– Wiem.
– Mogę kontynuować? Nie przerwiesz mi?
– Pewnie.
Uśmiecha się, więc wiem, że i tak zaraz doda coś od siebie. Ale mówię dalej:
– No więc chciałam z nim pogadać, dowiedzieć się, o co chodzi, ale nie chciał rozmawiać. W ogóle wydawało mi się, że mnie nie lubi. Był niemiły i... No, zrobiło mi się przez niego smutno. A on to zauważył i przeprosił, kupił mi lizaka w sklepie i odprowadził wieczorem do domu, po tym, jak przez kilka godzin siedzieliśmy na trawie i gadaliśmy o wszystkim, tylko nie o nim.
– Jaki smak?
– Co?
– No, jaki smak miał ten lizak.
– Po co ci to wiedzieć?
Śmieje się.
– Wiśniowy? Kupił ci wiśniowego lizaka? – dopytuje.
– Tak. A co?
– Nic.
– Kendall!
– No dobra – jęczy. – Powiedziałem mu, że wtedy w kinie miałaś wiśniowy błyszczyk do ust, który smakował nieziemsko.
– Oh.
– Co?
– No bo znowu mi przerwałeś, a chciałam właśnie powiedzieć, że potem mnie pocałował.
– Po tym, jak zjadłaś lizaka?
– Tak.
– A to skur...
– KENDALL!
– Sorka – mruczy pod nosem. – Mów dalej.
– Teraz będzie nieprzyjemnie, Kendall Ale i tak ci powiem, chcę, żebyś wiedział.
– Okay.
– Więc potem pisałam z nim SMSy.
– Wtedy też?
– Masz na myśli naszą drugą randkę?
– Tak. Tą, podczas której uciekłaś.
– Masz rację, pisałam z nim wtedy. I on napisał coś... Nie pamiętam już co, ale coś takiego, co sprawiło, że naprawdę nie chciałam ci robić złudnych nadziei i...
– Rozumiem.
– Naprawdę, Kendall, lubię cię bardzo i nie chciałam wyjść na... No nie wiem, jakąś sucz, czy coś.
– A ja naprawdę rozumiem.
– Więc, przykro mi to mówić, ale wtedy poszłam się z nim spotkać. No i... W sumie dalszą historię mniej więcej znasz... Zaczęłam się z nim spotykać, wy się nie dogadywaliście, ale potem chyba się ogarnęliście. Dustin nie chciał nigdy o tym gadać.
– Tak, powiedział mi co myśli o moim umawianiu się z trzema naraz i stwierdził, że skoro mam dwie inne to na pewno nie będę miał nic przeciwko, jeśli on podbije do ciebie.
Znów między nami zapada cisza.
– I to jest cała historia? Tyle chciałaś mi powiedzieć?
– Nie. To dopiero początek. Teraz cofniemy się do czasu, zanim w ogóle was poznałam.
– Jak to?
– Moi rodzice się rozwiedli, gdy byłam malutka. Miałam trzy latka, a ojca zupełnie nie pamiętam. Przez jakieś trzy kolejne lata mama co chwilę spotykała się z kimś innym. Każdy z tych facetów był dla mnie miły w jej towarzystwie, ale sam na sam ze mną już nie, więc psułam mamie każdy związek. Bo chociaż miałam mało lat i większości rzeczy nie rozumiałam, to wiedziałam, że ich nie lubię i już. Gdy miałam siedem lat, mama zaczęła spotykać się z Aaronem.
– Twoim tatą? – dziwi się.
– Tak, moim tatą. Proszę, teraz nie przerywaj, Kendall.
– Przepraszam. Mów dalej, Shelley.
– Aarona polubiłam od razu. Mama była zakochana, ja już po miesiącu wołałam za nim tatusiu i wszystko było pięknie. Rodzina jak z bajki. Podróżowaliśmy we trójkę do Disneylandu, gdziekolwiek. Ale po roku, gdy rodzice już byli po ślubie, wydarzyło się coś, co zmieniło całe moje życie.
Milknę na moment.
– Mama miała wypadek samochodowy, zginęła na miejscu. Zostałam sama z Aaronem. Był moim wsparciem. Nadal jest. Na pogrzebie pojawił się mój biologiczny ojciec. Nie poznałam go, nie pamiętałam, jak wygląda, więc gdy do mnie poszedł i powiedział, kim jest, nie chciałam w to uwierzyć. Był z nim chłopiec, jakoś w moim wieku, ale wydał mi się dziwny. Chociaż było ciepło, on był w czarnym płaszczyku z kapturem. Zapomniałam o nim niedługo potem, bo ojciec przez dwa kolejne lata walczył z Aaronem o prawa do mnie. Przesądziło moje zdanie. Sąd pozwolił mi wybrać, z kim chcę mieszkać.
– I przeprowadziliście się tutaj?
– Jeszcze nie wtedy. Miałam dopiero osiem lat. Aaron poznał kobietę i najpierw zapytał mnie, czy może się z nią spotkać, dopiero później się umówili.
– W porządku z jego strony.
– Co nie? Pozwoliłam mu, chciałam, żeby był szczęśliwy. A jemu najwyraźniej dane jest pomagać zranionym kobietom, bo Anne też straciła swoją rodzinę.
– Ta Anne? Anne, którą wszyscy znamy?
– Tak, ta Anne, do której mówię mamo.
– Nie mówiłaś, że to nie są twoi prawdziwi rodzice.
– Wiedział tylko Dustin. Ale nie wiedział jednego.
Kendall patrzy na mnie zaciekawiony, ale nie śmie mi przerywać.
– Może się wydawać, że szybko poradziłam sobie i z wyborem taty i ze śmiercią mamy i zastąpieniem jej przez inną kobietę. W rzeczywistości nie było tak łatwo. Ktoś mi pomagał. Od zawsze.
Kendall przygląda mi się nierozumiejącym wzrokiem.
– Nawiązałam kontakt przez czat z pewnym chłopakiem z Sydney. Dawał mi większe oparcie niż tata, którego miałam tuż obok siebie. Pomógł mi szczególnie, gdy... Ekhem. Miałam chłopaka. Z perspektywy czasu wiem, że był dupkiem, ale wtedy... Wtedy byłam zakochana bez pamięci. W wieku piętnastu lat zaczęłam palić, bo mnie namówił. Piłam na imprezach, gdy zabierał mnie ze sobą. Niedługo potem wciąż kłóciłam się z Aaronem, a moim najlepszym argumentem, gdy mi na coś nie pozwalał, było wytykanie, że nie jest moim prawdziwym ojcem. Pewnego dnia, prawda wyszła na jaw. Pamiętasz, jak wspomniałam o chłopcu z pogrzebu? To był on. Mój chłopak był tym chłopcem, który przyszedł z ojcem na pogrzeb. Załamałam się, bo zdążyłam się z nim przespać. Ale chłopak z internetu mi pomógł. Był przy mnie, rozmawiał ze mną codziennie i tylko dzięki niemu się podniosłam i poprawiłam relację z tatą, z Aaronem. Dlatego, gdy Aaron i Anne zapytali mnie, co myślę o przeprowadzce i gdzie bym chciała pojechać, bez zastanowienia powiedziałam Los Angeles. A potem...
– Urwał się kontakt?
– Zgubił się jeden bagaż na lotnisku. Ten mój. Na czacie byłam zalogowana w moim laptopie, a nie pamiętałam hasła, więc gdy walizka z laptopem przepadła, przepadł też kontakt z tym chłopakiem. Nazywał się Thomas. Tak przynajmniej powiedział.
– A co to ma do...?
– Nie przerywaj, wszystko po kolei, Kendall. Chciałam go odnaleźć, ale nie mogłam się zalogować na własne konto, więc stworzyłam nowe. Nie wierzył do końca, że ja to ja, ale dał mi namiar na pewną ulicę. Kazał tam przyjść pewnego dnia, co oczywiście zrobiłam. Domyślasz się, co było dalej?
– Chwila, chwila... Wracamy do początku twojej opowieści, tak? To było wtedy, gdy graliśmy koncert uliczny? To był Dustin!?
– Tak. To był Dustin.
– Więc czemu powiedziałaś, że Dustin nie wiedział o jednym?
– Bo nigdy mu nie powiedziałam, że to on. Gdy później wróciłam do domu, napisałam do Thomasa, że byłam tam i że chciałabym, aby okazał się tym czarnowłosym chłopakiem, który grał na gitarze. Potem wylogowałam się i nie logowałam aż do przedwczoraj.
– Co odpisał?
– Że to właśnie on.
– Ale...
– Dustin w parku powiedział mi, że na drugie imię ma Thomas. A gdy już zaczęliśmy ze sobą chodzić, nawiązał do tamtego wieczoru i powiedział, że był smutny przez internetową przyjaciółkę, która nagle urwała kontakt. Domyśliłam się wcześniej, ale nie przyznałam, że to ja.
– Nie wiem, co powiedzieć.
Kiwam głową.
– To było przeznaczenie, Kendall. Ktoś tam u góry chciał, żebyśmy najpierw się poznali, potem spotkali, potem byli razem, a teraz...
Pierwszy raz tego dnia do moich oczu napływają łzy.
– A teraz mi go zabrał – dodaję szeptem.
– Shelley...
– Jest w porządku, Kendall. – Uśmiecham się przez łzy. – Zanim go poznałam, nie byłam sobą. Uratował mnie dwa razy. I wiem, że uratuje trzeci. Spotkamy się tam na górze. I będziemy razem na wieczność.

_____________________________
Czegoś mi brakuje w tym tekście, ale ciężko mi stwierdzić czego. Może źle wyjaśniłam jej przeszłość, nie wiem. Ale jeśli chodzi o jego formę, jestem zadowolona. Wyszło tak, jak chciałam. Myślę, że problemów z rozróżnieniem, kto co mówi, nie było. ;) Koniecznie dajcie znać, co myślicie!

1 komentarz:

  1. Kochana Imagin wyszedł ci niesamowicie. Inny ale bardzo ciekawy: )
    Wyjasnilas wszystko. Całą tą piękną historię: *
    Dustin taki anioł co zesłał bo Bóg by uratował pewną dziewczynę. Potem zabrał bo z powrotem bo zakończył swoją misję. Jednocześnie słodki, romantyczny ale także smutny. Aż Łezka się w oku zakrecila
    Daje 10/10 :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego
    Z niecierpliwością czekam na nexta
    Pozdrawiam i życzę dużo weny: * ;)

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.