Blokada kopiowania!

sobota, 16 stycznia 2016

~67 One Smile

Zanim wyszłam z domu, popatrzyłam na kalendarz, wywieszony na ścianie w przedpokoju. Został jeden dzień do moich urodzin. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym poszłam do szkoły. Po drodze zaszłam po moją najlepszą przyjaciółkę - Denise. Gdy tylko ją zobaczyłam, zauważyłam, że jest nadzwyczaj podekscytowana. Rzuciła mi się na szyję, a potem szła w podskokach, podśpiewując pod nosem. Wyraźnie nie spieszyła się z powiedzeniem mi o co chodzi.
- Deni? - zaczepiłam ją. - Czemu jesteś taka rozochocona?
- Przecież jutro twoje urodziny - odpowiedziała, jakby to było oczywiste. - Zapomniałaś czy jak?
- Nie zapomniałam, ale co w tym takiego ekscytującego?
- Aaa, nie powiem.
Przyspieszyła kroku, co sprawiło, że jej czekoladowe loki podskakiwały radośnie. Zostawiła mnie nieco w tyle, ale szybko ją dogoniłam. Przez resztę dnia chichotała i nie wytłumaczyła dlaczego. Nie mogłam uwierzyć, że aż tak bardzo cieszy się na moje urodziny, ale postanowiłam nie dociekać.


Następnego dnia wszystko stało się jasne.
Po szkole, gdy tylko weszłam do domu, powitał mnie tłum ludzi z Denise na czele. Kiedy wszyscy krzyknęli "Niespodzianka!", miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nienawidziłam niespodzianek, a ta była tak tania, że nawet nie miałam ochoty się uśmiechnąć. Jedyne do czego byłam zdolna to wykrzywienie ust w dziwnym grymasie. Po chwili, przyjaciółka podbiegła do mnie i uściskała mnie, niemalże płacząc ze szczęścia. Ludzie się rozeszli po moim domu.
- Co jest grane? - zapytałam Denise.
- Urządziłam ci przyjęcie! - wykrzyczała, tryskając energią.
- Wiesz, że nienawidzę takich rzeczy... - wycedziłam przez zęby.
Poszłam do kuchni, a brunetka kroczyła za mną jak natrętny cień. Nalałam sobie soku do szklanki, po czym oparłam się o blat. Obserwowałam jak Deni sięga do lodówki, żeby wyciągnąć z niej butelkę wódki. Na ten widok wytrzeszczyłam oczy w niedowierzaniu.
- Zwariowałaś? - skarciłam ją.
- Nie przesadzaj, zabawmy się trochę.
Gdy opróżniłam szklankę, dziewczyna wyrwała mi ją z ręki i do połowy wypełniła schłodzonym alkoholem, a drugą połowę zwykłą colą. Sobie przygotowała dokładnie takiego samego "drinka", chociaż możliwe, że wlała odrobinę więcej wódki.
- Pij - poleciła.
Wzięłam łyka i skrzywiłam się; nie czerpałam z tego żadnej przyjemności. Natomiast ona, wypiła wszystko jednym duszkiem. Złapałam się za głowę, wiedząc co będzie, kiedy wypije za dużo. Wtem, usłyszałam przerażający huk, dobiegający z salonu. Natychmiast puściłam się biegiem, a tam zobaczyłam rozbity wazon, leżący na podłodze. Ludzie wokoło śmiali się, już nieźle podchmieleni. Muzyka dudniła bardzo głośno, przez co miałam wrażenie, że wszystko się trzęsie i podskakuje w miejscu. Zaczęłam sprzątać, kiedy nawet nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wróciłam do kuchni, żeby wyrzucić pozostałości flakonu, a tam zastałam  moją, kompletnie upitą, przyjaciółkę. Zaklęłam pod nosem i zaraz do niej podeszłam.
- Deni, jak się czujesz? - zapytałam.
Musiałam ją podtrzymać, gdyż lekko się chwiała. Miałam wrażenie, że za chwilę upadnie.
- Chyba... - bąknęła. - Chyba chciałabym się położyć.
Skinęłam głową i złapałam ją w talii. Zaprowadziłam ją na górę, do mojej sypialni. Po przekroczeniu progu pokoju, ujrzałam parę całującą się na moim łóżku.
- Cholera - syknęłam, po czym zaczęłam machać wolną ręką. - Wynocha mi stąd!
Dziewczyna zaczęła chichotać, ale zaraz po moich słowach, chwyciła chłopaka za dłoń i razem wyszli z pomieszczenia.
Byłam coraz bardziej zdenerwowana, złość się we mnie wręcz gotowała.
Położyłam Denise na łóżku i przykryłam ją moim fioletowym kocem; od razu zamknęła oczy. Ogarnęłam jej włosy z twarzy. Nie zdążyła się za bardzo zabawić... Miałam tylko nadzieję, że zaśnie i wszystko będzie w porządku. Na wszelki wypadek, położyłam miskę obok łóżka, gdyby zbierało się jej na pawia.
Gdy byłam pewna, że mogę zostawić przyjaciółkę samą, zeszłam na dół. W salonie, ludzie zajadali się pizzą, co chwila rozlewając napoje, ale poza tym nie robili nic złego. Co chwila, latałam ze ścierką, żeby wycierać kolejne kałuże wódki i coli. Nie miałam nad nimi kontroli, a do tego zostałam z tym zupełnie sama.
W końcu straciłam na wszystko siły. Usiadłam na najniższym stopniu schodów i ukryłam twarz w dłoniach. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem, ale łzy nawet nie napłynęły mi do oczu. Wtem, niespodziewanie poczułam, że ktoś siada obok mnie; schody zaskrzypiały pod naciskiem ciała. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Kendalla - chłopaka, który nawet nie wiedział, że się w nim kochałam. Momentalnie, oblałam się rumieńcem.
- Nie martw się - pocieszał.
Po tych słowach, uśmiechnął się, tym samym ukazując swoje urocze dołeczki.
Ten jeden uśmiech sprawił, że moje serce zaczęło bić z zawrotną prędkością, a oddech niebezpiecznie przyspieszył.
Kendall, uśmiechając się, wyglądał po prostu idealnie. W tym momencie, przypominał jednego z greckich bogów albo hollywoodzkich aktorów.
- Chodź, pozbądźmy się ich - wstał, wyciągając rękę w moją stronę.
Także wstałam, wspomagając się jego dłonią. Zaprowadził mnie do salonu. Byłam bardzo ciekawa jak chce pozbyć się gromady upitych nastolatków.
- Hej, ludzie! - krzyknął. - Koniec imprezy, spadajcie!
Większość osób zrobiła zawiedzione miny, a tylko niektóre wybuchnęły śmiechem, ale obstawiałam, że to alkohol wprawił ich w głupawkę. O dziwo, wszyscy wyszli posłusznie, a kilkoro gości nawet złożyło mi życzenia. Dopiero gdy zostałam sama z Kendallem, mogłam odetchnąć z ulgą. Przypomniałam sobie, że jeszcze Denise leży w moim pokoju, ale zapewne spała.
- Po kłopocie - powiedział, a zaraz potem, chwycił mop. - Posprzątajmy.
O wiele lepiej bawiłam się podczas sprzątania, niż przez całą imprezę. Chłopak co chwila opowiadał mi jakieś śmieszne historie, przez co nie mogłam powstrzymać śmiechu. Mimo to, bez przerwy zbierał śmieci, a ja myłam podłogi.
Od początku wiedziałam, że ta domówka to zły pomysł. Wcale nie byłam przebojową dziewczyną, więc na pewno dużo lepiej bawiłabym się z jedną czy dwoma osobami. Tylko czemu to musiało nastąpić dopiero po tym, jak mój dom zmienił się w wysypisko śmieci?
- Hej - szturchnęłam Kendalla w bark. - Dziękuję.
- Za co? - odparł lekko zdziwiony, ale na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Za pomoc i... za wszystko, po prostu.
Puścił mi perskie oko i wyszczerzył zęby. Kolana ugięły się pode mną jak na komendę, ale na szczęście nie upadłam.
Nagle, usłyszałam skrzypienie schodów, a zaraz potem, do pokoju weszła zaspana Denise. Przecierała oczy, a włosy miała potargane. Raczej nie wytrzeźwiała, ale widocznie próbowała pokazać, że jest inaczej.
- Co to za śmiechy? - zapytała, drapiąc się po głowie.
Rozejrzała się po salonie. Widok dwóch osób na pewno ją zaskoczył, ale nie okazywała tego.
- Widzę, że już dostałaś swój prezent - powiedziała.
Nie wiedziałam o co jej chodzi, ale gdy mój wzrok napotkał Kendalla, zaczęłam się domyślać. Przez chwilę, nawet myślałam, że ona to wszystko zaplanowała albo zapłaciła Schmidtowi, żeby pomógł mi sprzątać. Spojrzałam na nią podejrzliwie, ale zamiast mi odpowiedzieć, wzięła swoją torbę i wyszła z domu bez słowa.
Cholera, zostaliśmy sami. Zupełnie sami.
Chłopak siedział w fotelu, kiedy ja zajęłam kanapę. Miałam chwilę, żeby mu się przyjrzeć, gdyż wcześniej nie zwracałam uwagi na to jak wyglądał. Miał na sobie zwykłą czarną koszulkę i beanie, spod której wystawały niesforne kosmyki włosów. Na ich widok, uśmiechnęłam się sama do siebie.
Spojrzałam na zegarek i od razu zerwałam się z miejsca. Rodzice powinni wracać do domu, a ja siedziałam dalej w chlewie! Zaraz... Omiotłam wzrokiem pokój - wyglądał tak samo jak przed przybyciem gości, poza jednym wyjątkiem, którym był stłuczony wazon.
- Ale się zestresowałaś - głos Kendalla wyrwał mnie z zamyślenia. - Już nie masz czym się denerwować. Wszystko posprzątane, nikt się o tym nie dowie.
Skinęłam głową. Wiedziałam, że mama i tak nie przepadała za tym wazonem i zapewne nawet nie zauważy jego zniknięcia. Faktycznie nie miałam powodów do zmartwień.
Chłopak także wstał z fotela, po czym położył dłonie na moich ramionach. Znowu uśmiechnął się w ten cudowny sposób, który zwalał mnie z nóg. Chyba na prawdę się zachwiałam, bo przytrzymał mnie, umacniając uścisk. Kiedy odzyskałam równowagę, Kendall niebezpiecznie zbliżył swoją twarz do mojej. Szykowałam się na pocałunek jak z filmów, ale ten tylko wyszczerzył zęby, a wokół jego oczu pojawiły się zmarszczki. Później, przyciągnął mnie do siebie, tak że wtuliłam twarz w jego pierś. Dokładnie słyszałam to przyspieszone bicie serca. Właśnie wtedy zrozumiałam, że to nie mógł być przypadek.
- Wszystkiego najlepszego - szepnął, po czym pocałował mnie w czoło.
Byłam pewna, że jego mocne ramiona mnie obejmują, więc pozwoliłam kolanom na odpoczynek. Dobrze wiedziałam, że gdybym spadała, Kendall by mnie złapał.

_______________
10KOMENTARZY=NOWY IMAGIN!!!


12 komentarzy:

  1. O kurde! Kochana <3 Jesteś jakimś Bogiem czy co?! Nie ważne co napiszesz jest to świetne! Godne OSKARA!!! <3 Kochana moje ten rozdział/imagin jest przepiękny. Bardzo chciała bym przeczytać ciąg dalszy! Ale wiem, ze to tylko jednorazówka.
    Zauważyłam, że w zakładce ,,Zamówienia'' została nam odebrana moc składania zamówień. Dlaczego?
    Jeszcze raz powtarzam,że rozdział jest EPICKI! Czekam na więcej takich piękności <3 <3

    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dużo spraw teraz na sobie, przez co zawiesiłam składanie zamówień, aby móc dodać moje starsze prace które nie nadają się zbytnio na zamówienia! Ale nie martwcie się, niedługo znów można będzie składać zamówienia :) MisioSchmidt znów wraca.. Z większą siłą :D :*

      Usuń
    2. Właśnie też miałam się o to spytać! :D
      Ale ja i moja pamięć nieraz się zapomina
      Taka ja
      Czasami zapominalska
      Bardzo się cieszę, że nie zawiesiłaś zamówień całkowicie.
      Z niecierpliwością czekam ♥
      Niech wszystkie sprawy ci się ułożą ♥

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział! :)
    Tak jak pozostałe twojego autorstwa bardzo mi się spodobał. Denise miała fajny pomysł na prezent. Szkoda, że nie stało się nic więcej ale myślę, że później by byli razem. (trochę pobudziłaś moją wyobraźnie :D) Czytało się go z uśmiechem na ustach.
    Imagin miód malina.
    Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Z niecierpliwością czekam na nexta.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny kochana :* ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku, jaki cudowny *.* taki Kend to najlepszy Kend :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww :****** Jest świetny ale mało Kendalla !!! Ja chce więcej Kendalla ..... a tak po za tym to jesteś rewelacyjną pisarką nie wiem ja inaczej mam cie określić kocham czytać twoje imaginy :**** love u !!!!!
    Just Believe

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG jeny Kendall moje kochanie! Super imagin jak zawsze, najlepsza pisarka na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  6. OOOOOOOOOOOOOOOOO *O*

    JAKIE SŁODKIE :D <3

    I to zdjęcie na koniec ;**

    CUDO *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę świetny :)) czekam nn :))

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.